W północnych Czechach, gdzie granice z Polską i Niemcami zacierają się w cieniu Gór Izerskich, leży Liberec. To miasto, które skrywa kolejne warstwy historii, kultury i tożsamości. Niegdyś znany jako Reichenberg, był przez wieki domem dla niemieckiej społeczności i ważnym ośrodkiem włókienniczym. Po II wojnie światowej, w wyniku przesiedleń, Liberec przeszedł transformację, stając się symbolem zmieniającej się Europy Środkowej. Dawne bogactwo wciąż tu widać w architekturze, ale to nie ona jest jego najmocniejszym punktem.
Choć Liberec nie jest pierwszym ani nawet drugim wyborem turysty zwiedzającego Czechy, widzę w nim miejsce, w którym z sukcesem można by nakręcić kolejne przygody Jamesa Bonda. A to za sprawą góry Ještěd, na której szczycie wznosi się futurystyczna wieża. Ta unikalna konstrukcja z lat 70. XX wieku, łącząca funkcje hotelu, restauracji i nadajnika telewizyjnego, stała się symbolem Liberca i została wpisana na listę narodowych zabytków kultury Czech. Jednak zanim wjedziemy na samą górę i spojrzymy na malowniczą panoramę z okolicznymi górami, skupmy się na tym, co można w mieście zobaczyć, a przede wszystkim, jak do niego dotrzeć.
Pociąg do Liberca
Gdy spojrzymy na mapę Czech, Liberec zdaje się zupełnie nie po drodze. Daleko stąd do Pragi lub malowniczych miasteczek Moraw na południu. Ale gdy, tak jak ja, będziecie na wakacjach w Szklarskiej Porębie, do Czech jest stąd rzut beretem. Dodatkowo oba kraje łączy dogodne i atrakcyjne połączenie kolejowe z wieloma kursami w ciągu dnia. W cenie biletu EuroNysa (40 zł w 2024 roku) mamy też zapewniony transport po Libercu. W kasie trzeba poprosić właśnie o taki specjalny bilet, choć zazwyczaj panie same go proponują.
Podróż zajmuje blisko 2 godziny w jedną stronę, więc nie należy do błyskawicznych, ale sama w sobie jest niezwykle interesująca. Tak zwaną Kolej Izersko-Karkonoską uruchomiono w 1902 roku, żeby połączyć Śląsk z równie rozwiniętym gospodarczo regionem Jabloneckim. Po zakończeniu II wojny światowej, mimo że oficjalnie Polska i Czechosłowacja były „krajami bratnimi”, linię przecięto szczelną granicą. Ruch kolejowy na trasie ze Szklarskiej Poręby do Liberca udało się przywrócić dopiero w 2010 roku po 65-letniej przerwie.
Wyjątkowa trasa
Najciekawszy na trasie jest odcinek od polskiej stacji Jakuszyce do czeskiej stacji Tanvald. Linia wije się zakolami po górskich stromych zboczach, przecina grzbiety pięcioma tunelami, pokonuje rzekę Izerę wysokim, 25-metrowym mostem, a w czasie leniwej jazdy gałęzie gęstego lasu niemal dotykają wagonu. Odcinek między Tanvaldem a Kořenovem jest tak stromy (235 metrów różnicy wysokości na odcinku 7 km), że dawniej kursowała tu tzw. kolej zębata, pokonująca najtrudniejsze odcinki dzięki pomysłowemu systemowi zębatych kół lokomotywy wczepiających się w otwory gąsienicy przymocowanej do torów.
Granicę państwową mijamy tuż przed stacją Harrachov. Samo miasto, znane wszystkim miłośnikom skoków narciarskich, leży kilka kilometrów dalej. Znajduje się tu mamucia skocznia narciarska, na której Polacy po raz pierwszy złamali granicę 200 metrów (Robert Mateja w 2001 roku) i na której dwukrotnie zwyciężał Adam Małysz (na tych samych zawodach w 2001 roku). Niestety od 2014 roku skocznia jest zamknięta i w ostatnich latach popadła w ruinę.
Co ciekawe, stacja kolejowa Harrachov w latach 1945-1958 znajdowała się na terenie Polski! Wówczas nosiła nazwę Tkacze. Czechosłowacy nie byli jednak zadowoleni z wytyczonej w 1945 roku granicy, ponieważ odcinała Harachov od bezpośredniego połączenia kolejowego z Libercem. W 1958 roku doprowadzili do wymiany terytorialnej z Polską, oferując za wieś Tkacze (wówczas opuszczoną i zdewastowaną, ale z planami przekształcenia jej w ośrodek wypoczynkowy) fragment zbocza pobliskiej góry o tej samej powierzchni. Niewątpliwie na tej wymianie nasi sąsiedzi skorzystali bardziej.
Niemieckie dzieje Liberca
Historia Liberca jest opowieścią o konfliktach, wpływach zewnętrznych i zmianach geopolitycznych. Miasto ma strategiczne położenie na szlaku handlowym pomiędzy Czechami, Saksonią a Śląskiem. W XIV wieku było własnością rodu Biebersteinów, a od 1558 roku – Redernów, którzy przyczynili się do jego rozwoju, budując m.in. kościół św. Antoniego, zamek i browar. W 1577 roku cesarz Rudolf II nadał Libercowi prawa miejskie. Od XVI wieku rozwijał się jako ośrodek tkacki. Trzy wieki później dołączył do rewolucji przemysłowej i stał się jednym z najważniejszych ośrodków włókienniczych w Europie.
Miasto było wówczas znane pod nazwą Reichenberg. Na fali prosperity miejska elita zgromadziła znaczne majątki. Byli to Niemcy, choć oficjalnie mieszkali w granicach Królestwa Czech. W 1860 roku Czesi stanowili zaledwie 1% ludności, by 40 lat później ich udział wzrósł już do 8%. Na przełomie XIX i XX wieku Reichenberg był drugim co do wielkości miastem w tej części Austro-Węgier. Po pierwszej wojnie światowej, zgodnie z decyzją traktatu wersalskiego, miasto (od tej pory pod nazwą Liberec) znalazło się w nowo powstałym państwie czechosłowackim – wbrew woli większości.
Sprzymierzeńcy Hitlera
Niemieccy mieszkańcy Liberca, przyzwyczajeni do dominującej pozycji, musieli teraz dostosować się do nowych realiów, w których język czeski i kultura czeska były promowane przez władze. Powstały silne ruchy autonomiczne. W latach 30. XX wieku Liberec stał się jednym z bastionów narodowo-socjalistycznej ideologii i z nadzieją wypatrywał nadejścia Adolfa Hitlera, który zapowiadał zjednoczenie wszystkich Niemców. Obietnice spełniły się w 1938 roku, gdy wojska niemieckie przekroczyły granicę i ogłosiły przyłączanie ziem Niemców Sudeckich do Wielkiej Rzeszy. Reichenberg (powrócił do starej nazwy) został stolicą niemieckiego okręgu Kraj Sudetów (Sudetenland).
Podczas II wojny światowej miasto służyło jako ośrodek przemysłowy i logistyczny dla niemieckiej armii. W tym okresie czescy mieszkańcy byli marginalizowani, a wielu z nich uciekło z regionu. Atmosfera triumfu niemieckiej większości nie trwała jednak długo. Po klęsce III Rzeszy w 1945 roku losy miasta ponownie się odwróciły. Nowy rząd czechosłowacki w Pradze nie chciał drugi raz popełnić tego samego błędu. Tym razem ludność niemiecka została z terenu Czech brutalnie wygnana. Liberec stał się miastem czysto czeskim, ale ze swoją przeszłością mierzy się do dziś.
Ratusz, którego zazdroszczą polscy urzędnicy
Pierwsze kroki po przyjeździe należy skierować od razu na rynek z monumentalnym ratuszem zaprojektowanym przez wiedeńskiego architekta Franza Neumanna. Neorenesansowy budynek z 1893 roku przypomina słynny ratusz w Wiedniu, ale na mniejszą skalę. Jego wieża, wznosząca się na wysokość 65 metrów, dominuje nad krajobrazem miasta, będąc symbolem jego dawnych ambicji. Ratusz można zwiedzać z przewodnikiem, choć przyznam, że zlokalizowanie miejsca, w którym można kupić bilety, było ponad moje możliwości. Dlatego dziarsko sama weszłam do środka, napotykając urzędników miejskich, którzy mówili mi z uśmiechem „dobrý den”.
We wnętrzu uwagę zwraca monumentalna klatka schodowa z marmurowymi schodami i oknami wypełnionymi witrażami. Na drugim piętrze znajduje się Sala Ceremonialna – bogato zdobiona i wyłożona drewnem. To najbardziej reprezentacyjne miejsce i wejdziemy do niej tylko z przewodnikiem.
Warto zwrócić uwagę na gabloty wiszące przy schodach na piętrze, które doskonale pokazują specyficzny stosunek Czechów do przeszłości kraju. Otóż umieszczono w nich wszystkich byłych burmistrzów Liberca i wszystkich honorowych obywateli. Bez wyjątku! Wśród uczczonych osób zwraca uwagę postać Konrada Henleina – przywódcy niemieckiej nazistowskiej partii w Czechosłowacji, organizatora puczu w 1938 roku, który skończył się wkroczeniem III Rzeszy i rozbiorem kraju. Jest też postać burmistrza Eduarda Rohna (w latach 1938-1945), członka NSDAP, współorganizatora pogromu Żydów i gospodarza goszczącego w ratuszu największych zbrodniarzy.
Leniwe zwiedzanie
Mimo sierpnia, czyli szczytu sezonu turystycznego, w Libercu nie spotkałam wielu turystów. Życie biegnie tu znacznie wolniej niż w Pradze. Stare miasto można obejść w godzinę. Jest tu czysto, bezpiecznie i nie brakuje lokali na małe co nie co. W sam raz, żeby napić się czeskiego piwa lub Kofoli i zjeść smażony ser, który smakuje wybitnie tylko w Czechach. Ja gorąco polecam restaurację Ztráty a nálezy, która serwuje lokalne piwo i pyszne dania wegetariańskie.
W Libercu nie ma zapierających dech w piersi zabytków prócz przyprószonych kurzem historii willi i kamienic z przełomu wieków. Na pewno warto zobaczyć trzy domki zwane Wallensteinskimi, które stoją przy wąskiej i krótkiej uliczce Větrná. Zostały zbudowane w latach 1678, 1680 i 1681 i mieszkali w nich sukiennicy, którzy produkowali płótno na mundury dla wojska księcia Albrechta von Wallensteina, dowódcy z czasów wojny trzydziestoletniej. Są najstarszymi zachowanymi domami w centrum Liberca.
Uwagę zwraca też gmach teatru z 1885 roku zbudowany w stylu wiedeńskim. Stojący w centrum zamek, którego obecny wygląd pochodzi z XVIII wieku, wielu nawet nie zauważy. Zresztą nie jest udostępniony do zwiedzania i znajduje się dziś w prywatnych rękach.
Uczta Olbrzymów Davida Černego
Kiedyś wybrałam się do Pragi śladem sztuki Davida Černego. Ale jedna z jego najbardziej kreatywnych realizacji znajdowała się w Libercu. No to klops – pomyślałam. Przecież ten Liberec to zupełnie nie po drodze. Do czasu! Słynny przystanek znajduje się w samiuśkim centrum miasta, a wyobrażałam sobie (wiedziona jego pierwszym zdjęciem, jakie zobaczyłam), że będzie położony na obrzeżach.
Instalacja „Uczta Olbrzymów” to ogromny stół, na którym znajduje się odcięta głowa Konrada Henleina (przywódcy Niemców sudeckich) z wbitym nożem i widelcem. Obok stoi wazon z muchołówką, która wabi muchy w hitlerowskich hełmach. Do tego niemiecki i czeski kufel piwa oraz przewrócona menora. W ten sposób autor uchwycił tragiczną historię Liberca – wysiedlenie ludności czeskiej przez nazistów w 1938 roku oraz spalenie pierwszej synagogi w Czechosłowacji. To także smutny symbol niewielkiego znaczenia Czechów w dziejach świata – są malutcy w porównaniu z wielkim stołem. Historia dzieje się ponad ich głowami.
Fotografowanie instalacji, która służy za działający przystanek, nie zawsze jest łatwe. Część mieszkańców nie kryje swojego niezadowolenia z powodu robienia im zdjęć, więc najlepiej poczekać, aż wszystkich zabierze autobus.
Kosmiczna wieża
Moim zdaniem największy hit Liberca to góra Ještěd. Ma wysokość 1012 m n.p.m. i można pod nią podjechać tramwajem. Na sam szczyt kursuje kolejka linowa, choć w czasie mojego pobytu (rok 2024) była w remoncie. Zastępował ją autobus zatrzymujący się pod szczytem. Co ważne, obowiązywał na niego inny bilet niż na komunikację miejską, natomiast był on ważny kilka godzin, umożliwiając podróż w dwie strony. Ostatni kilometr w górę trzeba pokonać jednak na własnych nogach. Zmotoryzowani dojadą na sam szczyt, urządzając tam szpecący parking.
Na górze zaskoczy nas futurystyczna budowla w postaci ogromnego 94-metrowego lejka. Gmach ukończony w 1973 roku zaprojektował architekt Karel Hubáček, mieszkaniec Liberca i zdobywca prestiżowej Nagrody Perreta za ten projekt. Cóż to za fantazyjna wizja architektoniczna! Wieża Ještěd wygląda niezwykle z zewnątrz, ale jeszcze ciekawiej od środka. Jest tu restauracja z zachowanym oryginalnym wystrojem z lat 70. i cenami, które nie drenują portfela.
Mamy też hotel, w którym pokoje przypominają statek kosmiczny. Dlaczego nikt jeszcze nie nakręcił tu Bonda? Niestety rezerwacji trzeba dokonywać z co najmniej 7-miesięcznym wyprzedzeniem. A cena? Cóż, bondowska ;).

Z wierzchołka góry Ještěd roztacza się malowniczy widok na panoramę Gór Izerskich.