Choć dziś w naszych domach króluje wyposażenie kupione w IKEA, w okresie międzywojennym szczytem gustu i obiektami największego pożądania były platery sygnowane przez Frageta, Braci Hennenberg, Braci Buch, Wernera czy Norblina. Przedmioty te, stworzone z metalu i pokryte srebrem, projektowali najwybitniejsi artyści tamtych czasów. Jedną z nich była Julia Keilowa – czołowa metaloplastyczka, która po latach zapomnienia powraca w wielkim stylu. Projektowane przez nią cukiernice, patery czy świeczniki osiągają dziś na aukcjach zawrotne sumy.
Warszawa lat 20. i 30. XX wieku była miastem kontrastów. Z jednej strony nowoczesne i wystawne kamienice arystokracji i zamożnego mieszczaństwa, a z drugiej – liczne dzielnice biedoty z izbami bez dostępu do wody i ogrzewania. Stolica II Rzeczpospolitej, choć naznaczona trudnym dziedzictwem zaborów, stopniowo zaczynała tworzyć swoją własną tożsamość. Jej symbolem były eleganckie domy towarowe i sklepy pokazowe pod najlepszymi adresami w mieście, w których najwyższej klasy rzemiosło łączyło się z elegancją i funkcjonalnością. Kupowanie przedmiotów codziennego użytku było czymś więcej niż tylko rutyną – stało się częścią miejskiego rytuału.
Norblin i Fraget zmieniają Warszawę
Od lat 20. XIX wieku Warszawa była prężnie rozwijającym się ośrodkiem platernictwa. Metalowe przedmioty pokryte warstwą srebra nie były tak drogie jak te wykonane całkowicie z cennego i jednocześnie delikatnego kruszcu. Wybuch pierwszej wojny światowej zakończył okres prosperity, a dawne zakłady musiały zmienić swoje modele działania i zaoferować nowe wzory produktów. Wcześniej uznaniem kupujących – za sprawą modnej wówczas secesji – cieszyły się platery bogato zdobione w motywy roślinne. W odrodzonej Polsce szczytem szyku były geometryczne i minimalistyczne wzory art déco. To właśnie w tym stylu zaczęto projektować przedmioty codziennego użytku.
Dwie największe i najdłużej działające fabryki platerów w Warszawie należały do Józefa Frageta i Wincentego Norblina. Fabryka Norblina mieściła się wpierw przy ulicy Chłodnej, a następnie przeniosła się na ul. Żelazną. Dziś w tym miejscu znajduje się nie tylko modny kompleks gastronomiczno-handlowy, ale również muzeum, które warto odwiedzić. Norblin stał się synonimem solidności, jakości i elegancji. To w jego zakładzie wykonano statuę Mikołaja Kopernika stojącą przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. W ofercie fabryki znajdowały się m.in. dekoracyjne elementy, takie jak sztućce, wazony, świeczniki czy tace, które ozdabiały stoły w zamożnych domach.
Z kolei zakłady Frageta wpierw mieściły się przy ulicy Jasnej, a następnie przy Królewskiej w zabudowaniach pałacu Bielińskich. W końcu fabrykę przeniesiono na ulicę Elektoralną 16. Dziś w tym miejscu ocalała jedynie kamienica frontowa. Firma Fraget była pionierem nowoczesnych rozwiązań w dziedzinie instalacji sanitarnych i przemysłowych. Jej wyroby ceniono za wyrafinowane wzornictwo, jakość i trwałość. Wśród klientów znalazły się dwory europejskie, np. króla Serbii i króla Rumunii, ale również klienci orientalni, tacy jak szach Persji i król Afganistanu.
Sklep firmy Norblin przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie
Reklamy prasowe Norblina i Frageta
Julia Keilowa. Artystka w męskim zawodzie
Czołowe fabryki platerów zatrudniały najlepszych ówczesnych artystów do projektowania nowych, modnych wzorów. Jedną z nich była Julia Keilowa, która z czasem zdobyła tytuł królowej polskich platerów. Artystka tworzyła przede wszystkim dla Frageta, w drugiej kolejności dla Braci Henneberg, zaś najrzadziej współpracowała z Norblinem.
Życiorys Keilowej nie jest nadto porywający, a ona sama stroniła od kontrowersji typowej dla gwiazd. Była Polką żydowskiego pochodzenia, z dobrego, intelektualnego domu, w którym kochano książki. Urodziła się jako Julia Ringel w 1902 roku w Stryku. Wraz z rodzicami i starszą siostrą mieszkała we Lwowie przy ulicy Supińskiego 6 (dziś Kociubińskiego). Uczęszczała do gimnazjum we Lwowie i Wiedniu. Następnie – po krótkim, nieudanym epizodzie z krystalografią – przeniosła się do Państwowej Szkoły Przemysłowej, by podjąć studia w zakresie rzeźby.
Po zdobyciu dyplomu – już jako mężatka i matka – złożyła podanie do warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych i trafiła do pracowni rzeźby Tadeusza Breyera. Przedmiotem obowiązkowym dla studentów wszystkich pracowni była Kompozycja Brył i Płaszczyzn u Wojciecha Jastrzębowskiego. Te kursy z pewnością ukształtowały Keilową i pomogły jej odnaleźć się w roli projektantki platerów.
Rzeźba długo uchodziła za dziedzinę niekobiecą, wymagającą dużo siły, dlatego na wydziałach dominowali mężczyźni. Prace kobiet uważano za rękodzieło, a nie sztukę.
Do dziś zachowało się zaledwie kilka rzeźb autorstwa Keilowej. Można je było oglądać na wystawie czasowej w Muzeum Warszawy.
Krótka, wielka kariera
W Warszawie kariera i talent Keilowej mogły w pełni rozkwitnąć. Jednak jej intensywne życie artystyczne trwało zaledwie 7 lat. W tym czasie zdobyła dużą rozpoznawalność jako czołowa projektantka przedmiotów użytkowych. Świadomie budowała swoją markę, podpisując projekty własnym nazwiskiem. Szacuje się, że zaprojektowała około 400 przedmiotów, ale mniej niż 200 jest dzisiaj właściwie skatalogowanych. Już za jej życia zdarzały się kopie (co prawda łatwe do odróżnienia), a wiele fabryk fałszywie przypisywało autorstwo swoich przedmiotów Keilowej.
Rozpędzoną karierę brutalnie przerwała wojna. Nikt już nie potrzebował ładnych przedmiotów codziennego użytku. Keilowa jako Żydówka była szczególnie zagrożona i musiała się ukrywać. Oddała synka pod opiekę znajomych żyjących na prowincji, a sama mieszkała kątem u swoich przyjaciół w Warszawie. Zginęła przez zupełny przypadek, okrutnym zrządzeniem losu. Dobrze mówiła po niemiecku, nosiła się również ze smakiem jak prawdziwa dama oraz miała aryjskie papiery. Dlatego, gdy na warszawskiej ulicy zatrzymał ją patrol gestapo, nie wpadła w panikę.
Jednak kontrola była wyjątkowo skrupulatna. Podobno ktoś doniósł, że jest Żydówką. Po otwarciu torebki naziści zauważyli pod rozprutą poszewką pieczątkę z napisem w cyrylicy. Widniały na niej słowa „pracownie artystyczne”. To gestapo wystarczyło. Aresztowano ją za komunizm i zabrano do więzienia w Alejach Jerozolimskich. Została rozstrzelana przez Niemców w 1942 lub 1943 roku (tę drugą datę podaje rodzina). Brak jednoznacznych dokumentów, brak świadków. Symboliczny grób artystki znajduje się na Powązkach Wojskowych w Warszawie – kwatera A30, rząd I, miejsce 25.
Dziedzictwo Keilowej
Jej syn, Stefan Keil-Skrobiszewski (rodzice nadali mu imię Marceli, po wojnie zachował okupacyjne nazwisko) przez wiele lat nie zdradzał, co spotkało jego matkę i co sam przeszedł w czasie okupacji. Jego dzieci wiedziały jedynie, że babcia była artystką. Ale czym się zajmowała? Tego już nie zdradzał. W genach po dziadku ze strony matki i ojcu przejął zamiłowanie do sztuki i kultury. W domowym budżecie zawsze musiało się znaleźć miejsce na zakup nowej książki, wyjście do teatru czy filharmonii. Sprawy materialne, takie jak zdobycie większego mieszkania, zupełnie go nie interesowały.
Stefan próbował zadbać o pamięć o matce. Drobiazgowo zbierał wycinki z przedwojennej prasy i cudem zachowane dokumenty. Zabiegał o negatywy jej prac u Benedykta Jerzego Dorysa, w okresie międzywojennym gwiazdora fotografii, do którego ustawiały się kolejki. To on jest autorem słynnego zdjęcia Eugeniusza Bodo z ogromnym dogiem Sambo.
Po II wojnie światowej styl art déco stał się niemodny, a samą Keilową zapomniano. Oszczędne w formie, geometryczne platery jej autorstwa przestały być uważane za coś cennego. Jedna z jej tac trafiła nawet do kurnika jako miska na paszę. Boom na Keilową wybuchł po roku 2015, gdy w Instytucie Sztuki Polskiej PAN zorganizowano pierwszą konferencję poświęconą jej osobie. Dziś sygnowane nazwiskiem Keilowej przedmioty są poszukiwane przez kolekcjonerów. Słynna cukiernica Kula na aukcji w 2024 roku została sprzedana za 30 tysięcy zł, zaś para świeczników – za 32 tysiące zł. Z kolei unikatowy, choć niewielkich rozmiarów przybornik do papierosów, osiągnął w 2025 roku zawrotną cenę 20 tysięcy zł.
Najsłynniejsze cukiernice Keilowej
Cukiernica Jabłko to ikoniczne dzieło Keilowej. Wyważona kompozycja kształtów jest jednocześnie elegancka i minimalistycznie luksusowa. Bardziej przypomina rzeźbę niż pojemnik na cukier. Nazwą i formą nawiązuje do królewskiego regalium, w mieszczańskim domu stając się rekwizytem eleganckiego podwieczorku.
Cukiernica Kula została zaprojektowana przez Keilową około 1935 roku na zlecenie Fabryki Norblina. Dziś jest zaliczana do kanonu polskiego wzornictwa. W tamtym czasie kosztowała 44 lub 54 zł w zależności od wewnętrznego złocenia. Dla porównania, średnia pensja pracownika umysłowego w 1935 roku wynosiła ok. 230 zł.
Cukiernica zwana „Błyskawicą”. Motyw zygzaka to jedna z ulubionych dekoracji art déco, gdyż kojarzyła się z prędkością i elektrycznością – czyli ówczesnymi symbolami nowoczesności. Cukiernice w formie koszyczka produkowano od połowy XIX wieku. Cukier stał się wówczas tańszy i zrezygnowano z trzymania go w szkatułkach zamykanych na klucz.
Keilowa sklejona ze strzępków
W 2024 roku Małgorzata Czyńska wydała książkę Julia Keilowa. Metaloplastyczka na nowe czasy. Jest to pozycja warta przeczytania, ale trzeba brać pod uwagę, że wiadomości o Keilowej zachowały się w bardzo skromnej ilości. Stąd 15% treści książki dotyczy samej artystki, 20% to zdjęcia jej wytworów, ale też różne fotografie z epoki. Reszta to opowieści poboczne przedstawiające tło społeczne i historyczne tamtych czasów. Czyta się z zainteresowaniem i na pewno trzeba docenić autorkę za odwagę podjęcia tego niełatwego tematu i mozolne sklejenie strzępków życiorysu Keilowej. Warto przedstawić jej postać szerszej publiczności, aby była znana nie tylko kolekcjonerom sztuki.
Fabryka Norblina obecnie
Dziś w dawnej fabryce Norblina powstało centrum handlowo-gastronomiczne, ale pamięta się o dawnym, przemysłowym dziedzictwie. Na parterze znajduje się skwer im. Julii Keilowej, a w bocznych witrynkach wystawiono prawdziwe platerowe cuda. Gdyby podliczyć ich wartość… Może lepiej nie, bo jeszcze ktoś wpadnie na kryminalny pomysł :). W każdym razie to miejsce jest darmowe i dostępne dla wszystkich. I stanowi ciekawe zderzenie dawnych gustów zakupowych i minionego rzemiosła ze współczesnym charakterem handlu i gastronomii.
Polecana książka
Małgorzata Czyńska, Julia Keilowa. Metaloplastyczka na nowe czasy, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2024.