Jest taka rodzina, która miała rękę do udanych architektonicznych inwestycji i renowacji. Zarówno zamek Książ, jak i rezydencja w Pszczynie nabrały za kadencji Hochbergów fantastycznego kształtu i po dziś dzień zachwycają turystów. Aczkolwiek ten pierwszy jest dużo bardziej znany ze względu na swoją imponującą bryłę. Ale gdyby brać pod uwagę stopień zachowania wnętrz i ich bogactwo, to Zamek w Pszczynie bezapelacyjnie wygrywa.
Hochbergowie, mimo że umieli skutecznie wprowadzać w życie swoje architektoniczne plany i stworzyli rezydencje klasy światowej, mieli pecha do lokalizacji. No bo kto z zagranicy jest w stanie wymówić nazwę „Książ” czy „Pszczyna”? Zwłaszcza ten drugi zamek mógłby stanowić turystyczną wizytówkę Polski ze względu na wspaniale zachowane wnętrza i całe otoczenie pałacowe z parkiem i stawami. Jednak enigmatycznie brzmiąca miejscowość Pszczyna, którą pewnie mało kto umie wskazać na mapie (a leży niedaleko Katowic) przegrywa z Malborkiem, zamkami Warszawy czy Krakowa, a nawet Zamkiem Książ.
Tymczasem do Pszczyny można dojechać pociągiem (bezpośrednio nawet ze stolicy), a spacer z dworca pod bramę wejściową zajmie góra 15 min. Co mnie zupełnie zaskoczyło, to fakt, że rezydencja znajduje się tuż przy rynku. To miejsce tętni życiem przez cały rok i o każdej porze dnia ze względu na przynależny do niego rozległy angielski park krajobrazowy, otwarty za darmo dla wszystkich spacerowiczów. Jego powierzchnia jest naprawdę imponująca – to 156 ha. Natomiast taki Zamek Książ leży hen hen od centrum Wałbrzycha i na dodatek trzeba się jeszcze wdrapać pod górę. A o rozległym parku możecie zapomnieć.
Zamek w Pszczynie na przestrzeni dziejów
Choć rezydencja przypomina swym wyglądem bardziej pałac, formalnie mówimy o niej zamek, gdyż taki miała pierwotny charakter. A był to zamek nie byle jaki, gdyż zbudowano go już w XI lub XII wieku. Niestety cel budowy był mało chwalebny i jest widoczny po dziś dzień w jego wnętrzach. Zamek w Pszczynie służył bowiem jako siedziba myśliwska, gdyż okoliczne lasy obfitowały w zwierzynę łowną. Dlatego w środku natkniecie się na setki trofeów łowieckich.
Dobra pszczyńskie, w tym zamek, od XV wieku już murowany w stylu gotyckim, często zmieniały swoich właścicieli. Byli wśród nich książęta piastowcy, Przemyślidzi z Opawy, książęta cieszyńscy, a nawet węgierski możnowładca. Aż w 1548 roku trafił w ręce biskupa wrocławskiego Baltazara Promnitza, który przekazał majątek swojej rodzinie. A ta nie próżnowała, tylko postanowiła przekształcić gotycką budowlę obronną w reprezentacyjną rezydencję renesansową. Inwestycja się opłaciła, bo władali tymi włościami ponad 200 lat.
Na portalu zamku umieszczono herby Baltazara Promnitza i Emilii Saskiej.
Kolejna własnościowa wolta przypadła na rok 1765, kiedy zamek przeszedł w ręce książąt Anhalt-Köthen. Niestety niedostatecznie postarali się o przedłużenie rodu i w konsekwencji ich majątek na mocy umowy sukcesyjnej trafił w 1846 roku do słynnego rodu Hochbergów z Książa. Niespodziewany prezent postanowili oni godnie uczcić, tytułując się od 1850 roku jako von Pless, czyli „z Pszczyny”.
Remonty i czasy wojenne
Hochbergowie, podobnie jak w Książu, wpadli w szał renowacji i wydawali sakiewki monet na kompleksową przebudowę zamku w latach 1870-76. Wszystko odbyło się pod czujnym okiem francuskiego architekta Aleksandra Destailleura. W efekcie nie mogło zabraknąć wielkiej sali lustrzanej i obszernej klatki schodowej, która już na wejściu zaświadcza o pozycji właścicieli. Szkoda tylko, że nie pozbyto się tych szpecących i okrutnych trofeów łowieckich. Skąd Hochbergowie mieli na to pieniądze? Zbili majątek na rudach miedzi, a później – na węglu kamiennym. Pod koniec XIX wieku posiadali piąty lub szósty pod względem wielkości majątek w Europie. Więc kto bogatemu zabroni całkowicie przebudowywać zamki?
Klatka schodowa, czyli pierwsze zetknięcie z luksusami Pszczyny
Sala lustrzana to największa duma Zamku w Pszczynie. Zajmuje aż dwie kondygnacje, a swoją nazwę wzięła od ogromnych luster o powierzchni 14 m kw. Każde. Niegdyś wnętrze pełniło rolę jadalni i jestem ciekawa wrażeń z jedzenia posiłku w takiej ogromnej przestrzeni.
Ciekawie wyglądają czasy wojenne, które dają odpowiedź na to, dlaczego zamek zachował się w tak doskonałym stanie. W latach 1914-17 znajdowała się tu kwatera główna wojsk niemieckich, w której stale przebywał cesarz Wilhelm II. Natomiast w czasie II wojny światowej stacjonowały w nim wojska hitlerowskie. Zamkowi nawet nie zaszkodziła obecność Armii Czerwonej, która przeobraziła go w szpital przyfrontowy. O tym, że pszczyńska rezydencja wyszła z pożogi wojennej bez szwanku najlepiej świadczy fakt, że już w 1946 roku otworzono w niej muzeum!
Wnętrza, czyli podróż w czasie
Dzisiejsza aranżacja wnętrz została odtworzona na bazie oryginalnych fotografii z 1914 roku, więc nie mamy do czynienia z dość swobodną wizją muzealników. W kilku miejscach zaprezentowano te fotografie i porównanie ich z obecnym wyglądem jest naprawdę szokujące – to odtworzenie niemal jeden do jednego. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w Książu, gdzie oryginalnych mebli nie ma, gdyż Hochbergowie nie zdążyli po rozbudowie zamku zaaranżować wnętrz.
Pszczyna bogactwem wnętrz stoi w pierwszym szeregu razem z Pałacem w Kozłówce, który już opisywałam. Oba miejsca miały szczęście nie być zdewastowane w czasie II wojny światowej. Stopień oryginalności pszczyńskich wnętrz szacuje się na 80%.
Salon księżnej Daisy, czyli żony Jana Henryka XV von Pless. Uważana była w swoich czasach za wielką piękność, a za urodą szło również dobre serce. Prowadziła działalność charytatywną, za którą pokochali ją poddani. Daisy pochodziła ze zubożałej angielskiej rodziny arystokratycznej Cornwallis-West. Nie za bardzo lubiła Zamek w Pszczynie i zdecydowanie więcej czasu spędzała w Książu.
Biblioteka zawiera jedynie 230 starodruków, w tym Biblię Weimarską Marcina Lutra.
Łączy się z Salonem wielkim, który jest oświetlany przez 48-świecowy, kryształowy żyrandol.
Salon zielony to ciekawe i odważne połączenie miętowej zieleni z pudrowym różem. W tych wnętrzach – wraz z przyległą sypialnią i łazienką – przebywali najznamienitsi goście gospodarzy.
Salon dębowy w czasie I wojny światowej pełnił rolę pokoju narad, w którym podejmowano decyzje polityczne i militarne. W jego centrum stoi masywny, ogromny stół z rozłożonymi mapami wojskowymi.
Złocone łoże w sypialni cesarza
Zwiedzanie Zamku w Pszczynie
Przede wszystkim trzeba uważać na godzinę zamknięcia – zwiedzać można tylko do godziny 16:00, a obejrzenie wnętrz zajmuje ok. 80 min. Ten czas nie uwzględnia dodatkowo płatnej zbrojowni i stajni.
Bilety są bowiem trzy:
- tylko na wnętrza (32 zł normalny),
- stajnie (8 zł),
- zbrojownia (10 zł).
Jak łatwo policzyć, obejrzenie wszystkich atrakcji kosztuje bez ulg 50 zł. Ale w ofercie mamy zniżki, promocyjne bilety rodzinne 2+2 oraz bilet z kartą dużej rodziny. Można również zakupić audioprzewodnik, a jeśli chcemy zwiedzić z przewodnikiem, musimy go zarezerwować odpowiednio wcześniej i oczywiście dodatkowo za to zapłacić. Dobra informacja jest taka, że wszystkie pomieszczenia są dobrze opisane, jeśli ktoś lubi czytać tablice informacyjne.
Stajnie jak kościelne wnętrza
Nie interesują mnie konie i jeździectwo, ale gdy stojąc w kolejce po bilet, zobaczyłam zdjęcie pszczyńskich stajni, musiałam je obejrzeć na żywo. Przyznajcie sami, że tak normalne stajnie nie wyglądają. Te w Pszczynie zbudowano w latach 1865-66 jako neogotycką, trójnawową halę nakrytą sklepieniem krzyżowo-żebrowym wspartym na kolumnach. Mieści się w nich 36 boksów, ale zamiast koni wypełniają je prace konkursowe odtwarzające historyczne stroje (zapewne to wystawa czasowa). Zwiedzanie nie zajmuje dużo czasu, ale ja byłam usatysfakcjonowana wizytą.
Czerwiec 2023 r.