Za drzwiami Muzeum Narodowego w Warszawie

zwiedzanie muzeum narodowego w warszawie

Muzeum Narodowe w Warszawie to dla mnie miejsce szczególne. Jeszcze niedawno byłam posiadaczką biletu rocznego i spędzałam w nim przynajmniej dwa dni w tygodniu. Przychodziłam na urodziny malarzy, wykłady o sztuce, kurs historii sztuki czy wieczorne oprowadzania. Znam to miejsce niemal na pamięć i mam swoje ulubione obrazy oraz galerie, do których bez trudu trafię. Dziś zabieram Was na alternatywne zwiedzanie Muzeum Narodowego. Pokażę zamknięte na co dzień miejsca i podzielę się garścią ciekawostek.

 

Historia powstania Muzeum Narodowego w Warszawie jest długa i burzliwa oraz różni się od dziejów tego typu instytucji na zachodzie Europy. Przede wszystkim z tego względu, że jego zaczątkiem nie była kolekcja królewska, ponieważ rozbiory Polski, wojny i pożary poważnie nadszarpnęły to dziedzictwo. A dobrze wiemy, że król Stanisław August Poniatowski był mecenasem sztuki i wielkim kolekcjonerem, którego nadwornym malarzem został Włoch Canaletto. Zalążek obecnego Muzeum Narodowego w Warszawie stanowiło Muzeum Sztuk Pięknych – instytucja rządowa powstała w 1862 roku. Stała ona w kontrze do powołanego 2 lata wcześniej Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, które było inicjatywą obywatelską, utrzymywaną ze składek członkowskich. Z czasem siły obu instytucji połączono, aby stworzyć nowy, reprezentacyjny budynek dla obu kolekcji.

 

Jak muzeum budowano

Odbyły się aż trzy konkursy na projekt gmachu Muzeum Narodowego. Pierwszy, w 1919 roku, wyłonił zwycięzcę, ale ze względów finansowych nie powstał. Kolejny, w 1924 roku, wyróżnił 8 prac, ale żadna z nich nie została zrealizowana, gdyż nie podobała się opinii publicznej. W końcu, trzeci konkurs miał formę zamkniętą i zaproszono do niego jedynie trzech architektów. Autorem zwycięskiego projektu został Tadeusz Tołwiński, którego doceniono za wkomponowanie budynku w otoczenie oraz stworzenie imponującej iluminacji. Budowa gmachu miała trwać 3 lata. Ostatecznie zajęła lat 11.

Prace nad Muzeum Narodowym były kilkukrotnie przerywane z powodu kłopotów finansowych oraz bankructwa podwykonawców. Budowa musiała wyglądać dość intrygująco, ponieważ gmach wznoszono od dwóch końców, a pomiędzy ziała pustka. Pierwszą część muzeum, mieszczącą – jakby inaczej – biura oraz dział sztuki zdobniczej otwarto 14 stycznia 1932 roku. Niestety nie przyciągnęła ona warszawiaków i w pierwszych dwóch latach funkcjonowania liczba wizytatorów oscylowała wokół 19 tysięcy. To w żaden sposób nie mogło podreperować pustego budżetu tej instytucji.

 

Akt wmurowania kamienia węgielnego

 

Około 1930 roku

 

Wielkie otwarcie

Warto podkreślić, że na początku było to muzeum miejskie, a nie państwowe. Dlatego wszyscy przeciwnicy prezydenta Starzyńskiego przywoływali gmach jako przykład jego nieudolnych rządów. Stał nieukończony, a odwiedzający oglądali rozkopane fundamenty. Koszt budowy i wykupienia terenu w całości poniosło miasto. Z jednym, małym wyjątkiem – milion złotych z budżetu wojskowego ofiarowano na dokończenie budowy wschodniego skrzydła. W zamian ta część gmachu miała przez 50 lat być przeznaczona dla Muzeum Wojska. Koniec końców zajmuje ją do dziś, choć jego nowa siedziba na Żoliborzu zostanie wkrótce otwarta.

W sierpniu 1937 roku powrócono do zarzuconej budowy muzeum, ale wpierw dostosowano pierwotny projekt do nowych wymogów technicznych i odświeżonej koncepcji. Surowiec do budowy pozyskiwano z kamieniołomów kieleckiego i tarnopolskiego. W sumie zużyto ponad 6,5 mln cegieł, a liczba robotników sięgnęła około tysiąca osób. Gmach ostatecznie ukończono 8 czerwca 1938 roku. Uroczyste otwarcie odbyło się 10 dni później wieczorową porą, aby goście, na czele z prezydentem Polski Ignacym Mościckim, mogli też podziwiać zachwycającą iluminację. Budynek był jednym z największych w Polsce – liczył prawie pół kilometra długości, długość rur sięgnęła łącznie 25 km, a przewodów elektrycznych – 300 km.

 

Dyrektor Lorentz

Dyrektorem Muzeum Narodowego był najpierw pułkownik Bronisław Gembarzewski – malarz z wykształcenia, a historyk wojskowości z zamiłowania. Jego miejsce w 1936 roku zajął Stanisław Lorentz, który stał na czele instytucji w sumie przez 40 lat, aż do roku 1982. Został zwolniony po tym, jak wstąpił do „Solidarności”, otrzymując legitymację z numerem 1.

W pierwszych dwóch latach pracy Lorentza wydatki na zakupy muzealne zostały przekroczone trzykrotnie. Ale dzięki temu do zbiorów trafiły prace Matejki, Rodakowskiego, Wyspiańskiego, Malczewskiego oraz wspaniały Dziwny ogród Mehoffera. Nowy dyrektor obniżył także o połowę ceny biletów, aby przyciągnąć nową publiczność. W konsekwencji wpływy do budżetu również spadły, a było to podstawowe źródło przychodów muzeum.

Profesor Lorentz zapisał się w pamięci warszawiaków dzięki swojej heroicznej obronie dzieł sztuki. Już we wrześniu 1939 roku rozpoczął razem z pracownikami muzeum zabezpieczanie najcenniejszych eksponatów i gasił pożary dachu wzniecane przez niemieckie pociski zapalające. Podczas okupacji hitlerowskiej skrupulatnie dokumentował wszystkie grabieże, notując nazwiska żołnierzy przywłaszczających sobie lub niszczących obrazy i rzeźby. Swoją kronikę wojenną, spisywaną na luźnych kartkach, podzielił na dwie części i ukrył w dwóch butelkach. Korzystając z nieuwagi okupanta, zakopał je pod stosem śmieci. Po zakończeniu okupacji odnalazł tylko jedną z nich.

Stanisław Lorentz sprawił, że mało prestiżowe i ubogie w zabytki Muzeum Narodowe w Warszawie  przekształciło się w prężną i nowoczesną instytucję.

 

Skromny grób profesora na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie

 

Zakątki Muzeum Narodowego w Warszawie

Ciekawostką jest to, że gmach ma aż 17 poziomów, a tylko 4 piętra. Jest położony na skarpie, więc dochodzą też różnice poziomu gruntu. Już w trakcie budowy muzeum okazało się, że będzie ono za małe. Jednak rozbudowa nie była możliwa, gdyż przed wojną na tyłach stał szpital św. Łazarza, który hitlerowcy zniszczyli w czasie Powstania Warszawskiego. Tył muzeum był niedokończony i taki pozostaje do tej pory.

Dzwonek wiszący przy wejściu do muzeum najprawdopodobniej pochodzi z katedry w Kolonii. Używa się go do ogłaszania, że muzeum jest otwierane i zamykane. Raz miałam przyjemność dzwonić na zamknięcie muzeum :).

 

Gabinet dyrektora muzeum jest zaaranżowany tak, jak w czasach Stanisława Lorentza. W środku znajdują się jego meble, na czele z biurkiem. Jedyną różnicą jest wiszący obecnie nieukończony autoportret Anny Bilińskiej. Nieukończony, gdyż malarka zmarła.

 

 

Korytarz dyrektorski zdobią po obu stronach obrazy i to nie byle jakie. Są to autoportrety największych polskich malarzy na czele z Matejką, Gierymskim i Malczewskim.

 

Pierwszy wpis w księdze inwentarzowej jest datowany na rok 1863 i dotyczy odlewów gipsowych. Księga zawiera też wpisy o inwentarzu gospodarczym, np. liczbę śrubokrętów, cyrkli, pilników, maszynek do gwoździ.

 

Wszystkie pastele z muzealnej kolekcji wiszą w miejscach, gdzie na co dzień się pracuje, np. w Gabinecie Rysunku Polskiego.

 

W Muzeum Narodowym w Warszawie zgromadzono ponad 830 tysięcy eksponatów. Publiczności prezentuje się mniej niż 20% zbiorów. W chwili otwarcia muzeum posiadało 150 000 dzieł. Dziś jednym z najcenniejszych jest obraz Sandro Botticellego, Madonna z Dzieciątkiem, Św. Janem i Aniołem.

 

A to jeden z moich ulubionych obrazów – Edward Okuń, My i wojna

 

Płaszcz z gronostajów i regalia króla Augusta III Sasa. Klejnoty to niestety atrapy.

 

W korytarzu prowadzącym do muzealnej biblioteki wiszą obrazy Zofii Stryjeńskiej. Co ciekawe, w Galerii Sztuki XX i XXI wieku do niedawna można było obejrzeć tylko jeden jej obraz.

 

Większość obrazów w Muzeum Narodowym w Warszawie nie ma oryginalnych ram. Gdy jest taka możliwość, bazuje się na historycznych zdjęciach i odtwarza pierwotną ramę. Znacznie częściej dobiera się nową i ją postarza.

 

Coś, co znajdziemy tylko w polskim malarstwie – portrety trumienne.

 

Ten portret pokazuje kosmopolityzm i gonitwę za modą polskiej szlachty. Widzicie czarnoskórego sługę? (Jakub Wessel, Magdalena z Czapskich Radziwiłłowa)

 

Piękna martwa natura rodem z Niderlandów. Analiza takiego obrazu wymaga znajomości licznej symboliki. Ciasto symbolizowało zbytek, a przewrócony kielich – marność i nietrwałość dóbr materialnych. Orzechy włoskie stały się metaforą duszy ludzkiej, zaś rozbite oznaczają śmierć (Willem Claesz Heda, Deser)

 

Polecane książki

Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke, Sztuka zagrabiona. Uprowadzenie Madonny, Wydawnictwo Agora SA, Warszawa 2014.

Grzegorz Piątek, Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2016.

 

3 thoughts on “Za drzwiami Muzeum Narodowego w Warszawie

  • 13/12/2020 at 12:32
    Permalink

    Super. Jeszcze!

    Reply
    • 13/12/2020 at 12:53
      Permalink

      Ohoho, dziękuję za komentarz! Takie wpisy pisze się do 4 w nocy, bo człowiek przekopuje swoje liczne foldery ze zdjęciami i szuka ciekawostek po książkach. Ale będą też inne ciekawe i zamknięte na co dzień miejsca warszawskie :)

      Reply
  • 30/12/2020 at 09:49
    Permalink

    Jak zwykle skrupulatna. Brawo.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.