Taki przydomek nosi Wenecja, obok Pizy i Genui jedna z dawnych włoskich republik morskich. Dziś po jej potędze handlowej i politycznej nie ma już śladu. Za to wraz z Rzymem jest chyba najbardziej rozpoznawalnym symbolem Włoch i wyjątkowo jasnym klejnotem w jej turystycznej koronie. Niewielu dopuszcza do siebie myśl, że już niedługo zniknie z powierzchni ziemi.
Wenecja jest w porównaniu z resztą słynnych włoskich miast dość młoda i dzięki temu zachowała się w niezmienionym stanie mimo upływu lat. Pierwszy doża – czyli wenecki władca – został wybrany w 776 roku, rządząc luźną konfederacją osad, a nie jednym miastem. W X wieku rozpoczyna się budowa potęgi Wenecji za sprawą kontaktów handlowych ze Wschodem. Bogactwo tej najdłuższej w dziejach świata republiki zwiększyło się dzięki wyprawom krzyżowym i wzrostowi jej potęgi morskiej. Podupadać zaczęła w XIV wieku ze względu na rozrost Imperium Osmańskiego i w wyniku konfliktów z innymi miastami włoskimi oraz europejskimi potęgami. Ostateczna klęska przyszła wraz z Napoleonem, później Wenecja przeszła w ręce Austriaków (lubiła tu czas spędzać cesarzowa Sissi), aż ostatecznie przyłączyła się w 1866 roku do Zjednoczonych Włoch.
Powódź turystów
Oglądaliście film „Turysta” z Angeliną Jolie i Johnnym Deppem? Większość akcji dzieje się właśnie w pięknej Wenecji, choć reżyser zmanipulował niekiedy położenie niektórych budynków i miejsc. Między innymi możemy tam znaleźć scenę, z której wynika, że lotnisko Marco Polo znajduje się naprzeciwko Placu św. Marka, oddzielone jedynie pasmem wody. Mimo że film jest niemal dokładną kopią francuskiego pierwowzoru „Anthony Zimmer”, smutnym zrządzeniem losu amerykańscy producenci nadali mu tytuł „Turysta”.
To właśnie nadmierny i niepohamowany ruch turystyczny przyczynia się do zagłady Wenecji. Jej bezsprzeczne piękno przyciągało już w XVII wieku amatorów sztuki, historii i kultury, wyruszających na swoje Grand Tour po Europie. Niektórzy z nich narzekali – jak chociażby Goethe – na zaskakujący brud, odór i nieporządek. Wenecja od stuleci jest zalewana nie tylko przez turystów, ale i przez wodę. I jak niesie ponura wieść, za 50 lat nie będzie po niej śladu. Poważnym problemem jest obniżanie się gruntu, słona woda i zanieczyszczenie powietrza.
Już teraz liczba mieszkańców spada na łeb na szyję i jest ponad 30 razy [!] niższa od liczby turystów. Kto żyw, emigruje, bo nie jest w stanie wytrzymać całorocznej obecności turystów i wywindowanych kosztów życia. Młodych tu praktycznie nie ma, bo nie stać ich na mieszkanie w Wenecji. Gdzieniegdzie można spotkać studentów, ale w przeważającej większości żyją tu osoby starsze, które posiadają na własność domy oraz – niekoniecznie włoscy – bogacze. Wenecja od jakiegoś czasu jest regularnie wykupywana. Kiedyś przez szastających dolarami Amerykanów i obywateli Europy Zachodniej, dziś coraz częściej przez Rosjan i… Chińczyków. Jeśli ktoś ma odpowiednią ilość gotówki, może kupić wenecki palazzo z XVI wieku, zatrudnić służbę i zachowywać się jak arystokrata. Obecnie większość pałaców jest zamieniona na hotele dla turystów.
Wenecja – najsłynniejsze atrakcje
Plac Św. Marka i Bazylika
Za takie właśnie place i ich najbliższą okolicę kochamy Włochy. Jego najjaśniejszym punktem jest piękna, eklektyczna i mieniąca się złotem Bazylika św. Marka. Jej widok z zewnątrz już jest wspaniały, a wejście do środka dodatkowo przygniata. Wiele elementów fasady to w rzeczywistości kopie, na czele z rumakami z brązu. Idąc w stronę Bacino di San Marco, gdzie cumują motorówki i gondole przykrywane niebieskimi płachtami, trafimy na dwie wysokie kolumny. Na jednej umieszczony jest lew św. Marka, a na drugiej – jeden z patronów Wenecji, św. Teodor. Między kolumnami wykonywano w przeszłości egzekucje i miejscowi starają się nie przechodzić między nimi, bo ma to ponoć przynosić pecha.
Campanile
Dzwonnica, wysoka na prawie 100 m, stanowi znakomity punkt widokowy. Zbudowana w 912 roku miała być dzwonnicą bazyliki, a także pełnić rolę latarni dla statków. Jednak przez lata narażona na trudne warunki atmosferyczne, na dodatek korodowana słoną wodą, zawaliła się w 1902 roku. Po 10 lat odbudowano ją w tym samym miejscu, ale lżejszą i lepiej posadowioną.
Palazzo Ducale
Pobliski Palazzo Ducale (Pałac Dożów) był przez niemal 1000 lat siedzibą panujących w Wenecji dożów, tajnej policji i sądu najwyższego. Mieściło się tu też więzienie miejskie, w którym odbywał karę m.in. Casanova, oraz izba tortur. Fasada pałacu wybudowana jest w stylu gotyckim z charakterystycznymi akcentami weneckimi (czterolistne ornamenty i zawijasy z marmuru). Wielkie pożary w 1574 i 1577 roku zniszczyły i niemal doprowadziły do zawalenia się budowli. Zastanawiano się nawet nad zburzeniem pałacu i odbudowaniu go w stylu renesansowym. Do pałacu prowadzą monumentalne Scala dei Giganti (Schody Gigantów) z posągami Marsa i Neptuna. Rzeźby symbolizują panowanie Wenecji na lądzie i wodzie.
Ślad po dawnym więzieniu. W jednej z takich cel siedział Casanova.
Most Westchnień
Ponte dei Sospiri pochodzi z 1614 roku i swoją nazwę zawdzięcza rzekomym jękom skazańców, którzy byli nim prowadzeni z Palazzo Ducale do więzienia. To obok Ponte Rialto najbardziej znany most Wenecji.
Ponte di Rialto
Most nad Canale Grande, którego nie sposób nie zobaczyć w czasie zwiedzania Wenecji. Można to zrobić albo z perspektywy brzegu, albo z perspektywy wody, poruszając się vaporetto.
Ca’ d’Oro
Najchętniej fotografowany pałac Wenecji. Położony nad samym Canale Grande, został wzniesiony w 1421–1440 na zamówienie kupca weneckiego Marino Contariniego. Jego nazwa wzięła się od historycznej złotej fasady, którą po wielu latach konserwacji zdołano odtworzyć. Dziś pałac mieści w sobie Gallerię Franchetti z kolekcją średniowiecznej rzeźby i malarstwa. Od 1927 roku należy do władz miejskich.
Gallerie dell’Accademia
W galerii można obejrzeć nie tylko najwybitniejsze przykłady malarstwa weneckiego od XIV do XVIII wieku, ale też dzieła Tycjana czy Leonarda da Vinci (słynny człowiek wirtuwiański). Muzeum powstało w 1817 roku na miejscu Akademii Malarzy i Rzeźbiarzy, w której zebrano wszystkie cenne dzieła sztuki republiki weneckiej, co miało służyć w rozwoju i kształceniu nowych artystów.
Wenecja poza szlakiem
Wenecja zachwyca o każdej porze roku. W letnie upały promienie słońca migoczą po tafli wody na skąpanej w słońcu lagunie. W jesienne dni kanały spowite mgłą zapewniają tajemniczy klimat. Zimą, tą bardziej deszczową niż nasza polska, zaśnieżona, nawet okres acqua alta potrafi być atrakcją turystyczną. To nic, że Plac Św. Marka zalany i wszędzie są porozstawiane podesty dla turystów. Wenecja podoba się nawet w takim mokrym wydaniu. Słynny wenecki festiwal filmowy wbrew nazwie nie odbywa się w Wenecji, a na pobliskiej wyspie Lido. Zresztą to małe miasto i tak nie zniosłoby dodatkowego obciążenia przez gwiazdy i reżyserów z całego świata. Wystarczy nieustanny zalew turystów tak pewny, jak acqua alta na wiosnę.
Mimo to Wenecja potrafi być opustoszała. Nawet w ciągu dnia można pospacerować w samotności wśród kanałów i pogubić się w krętych uliczkach. Trzeba tylko wybrać mniej uczęszczaną, drugą stronę Canale Grande, czyli sestieri Santa Croce, San Polo i Dorsoduro. Ale miasto najpiękniejsze jest o świcie, kiedy mgła otula lagunę, a słońce leniwie wznosi się nad taflę wody. Wtedy Wenecja dopiero budzi się do życia, a wszyscy turyści co najwyżej przekręcają się w swoich hotelowych łóżkach z jednego boku na drugi. Na uliczkach pusto i magicznie. Plac św. Marka i Ponte Rialto jest tylko dla nas. Ciszę co jakiś czas przerywają jedynie barki kursujące kanałami i rozwożące towary do sklepów i dla mieszkańców.
I choć Wenecja późno budzi się do życia (dopiero przed 10 ruch turystyczny się wzmaga), to zaskakująco wcześnie kładzie się spać. Nie ma tu typowego dla innych włoskich miast nocnego życia i biesiadowania do późnych godzin nocnych. Już po 22 uliczki się wyludniają, a liczne placyki są do naszej dyspozycji. Ruch na Canale Grande zanika – gondole i vaporetto czekają na kursy następnego dnia. Wtedy można oglądać drugie oblicze Wenecji – wieczorne. Równie magiczne co to poranne. Dla jednych może być rozczarowujące, że weneckie pałace wzdłuż Canale Grande są tak słabo oświetlone. Jednak dla mnie to wielki atut, który zapewnia jeszcze bardziej romantyczną i unikalną atmosferę. Wenecja jest jak z bajki. Ale tym razem może się obyć bez happy endu.
Luty 2013 r.