W poprzednim wpisie z cyklu o cmentarzach opisałam Cmentarz Bródnowski – największy w Warszawie, a pod względem liczby pochowanych będący największym w Europie. Tym razem postanowiłam przybliżyć Wam dwie mniejsze nekropolie, które są mało znane nawet warszawiakom i rzadko, o ile w ogóle, przez nich odwiedzane. Mowa o Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim (luterańskim) i Ewangelicko-Reformowanym (kalwińskim).
Powstały one w 1792 roku, a do tego czasu istniało wspólne miejsce pochówku dla obu wyznań ewangelickich w okolicach dzisiejszej alei Solidarności w samym centrum Warszawy. Jednak dłużej tak być nie mogło ze względu na ogromne zagrożenie epidemiologiczne. Dlatego marszałek Lubomirski wydał dekret zakazujący dalszego chowania zmarłych w obrębie miasta. Tyczyło to nie tylko nekropolii protestanckich, ale też żydowskich i katolickich. W ten sposób obok siebie utworzono trzy cmentarze, które sąsiadują ze sobą po dziś dzień i ze względu na rozwój terytorialny stolicy znajdują się w jej centrum.
Cmentarze ewangelickie – charakterystyka
Cmentarze ewangelickie usytuowano przy obecnej ulicy Młynarskiej (luterański) i Żytniej (kalwiński), na pięciohektarowym terenie wydzierżawionym od bankiera Karola Schultza, właściciela dóbr Wielka Wola. Nekropolia ewangelicko-reformowana była o wiele mniejsza i uboższa. Przez pierwsze 12 lat pieczę nad nią sprawował młynarz mieszkający w budynku cmentarnym, gdyż parafii nie było stać na zatrudnienie grabarza.
Oba cmentarze są miejscami spoczynku zamożnych mieszkańców stolicy o wysokim statusie społecznym – bankierów, kupców i przedsiębiorców. Ich mogiły znajdują się w centralnej części nekropolii. Pod murem leżą zazwyczaj postaci zasłużone dla kultury i nauki polskiej – malarze, pisarze, aktorzy, architekci czy lekarze.
Cmentarze dla każdego
Znajdziemy tu nie tylko groby protestantów, ale też metodystów, adwentystów, jak i wolnomyślicieli i osób bezwyznaniowych. Czyli tych, których ze względów dogmatycznych i światopoglądowych nie chciano pochować na katolickich cmentarzach. W okresie międzywojennym zdarzało się nawet, że zmarłych grzebano przy dźwiękach międzynarodówki.
Była to więc nekropolia otwarta dla wszystkich i wielce tolerancyjna. Ciekawym zjawiskiem jest również obecność wielu mogił żydowskich. Zgodnie z ówczesnym prawem nie można było od razu przekonwertować się z judaizmu na katolicyzm, więc najpierw przechodziło się na protestantyzm. Typowe jest zatem to, że dziadek z danej rodziny leży na cmentarzu żydowskim, ojciec – na cmentarzu protestanckim, a syn jest już katolikiem pochowanym na Starych Powązkach.
Galeria rzeźby i świadek historii
Innym niezwykłym faktem dotyczącym obu nekropolii jest ich wartość artystyczna. Projektantem układu alejek i zabudowań był wybitny architekt Szymon Bogumił Zug. Możemy na nich również podziwiać wspaniałe rzeźby nagrobne, które przetrwały w znakomitym stanie, dzięki czemu cmentarze są galerią rzeźby na świeżym powietrzu. Ich autorami byli pierwszoligowi ówcześni artyści – Bolesław Syrewicz, Bolesław Jeziorański, Andrzej Prószyński, Jakub Tatarkiewicz, Feliks Giecewicz. Tworzyli oni w rozmaitych nurtach – klasycystycznym, gotyckim, a rzadziej secesyjnym i modernistycznym.
Choć mało kto wybiera się na cmentarz, traktując go jako przestrzeń artystyczną lub miejsce spacerowe. Jednak w XIX wieku pełnił właśnie taką rolę. Był niczym plac miejski, na którym dozwolone było umieszczanie tego, czego w innym miejscu publicznym nie pozwolono stawiać. Dlatego warto odwiedzać zabytkowe nekropolie nie tylko w okolicach 1 listopada. Ja lubię to robić zwłaszcza jesienią, gdy pod nogami mam dywan z żółto-czerwono-pomarańczowych liści, a pora roku nastraja mnie melancholijnie.
W czasie Powstania Warszawskiego
Teren nekropolii ewangelickich był również widownią wielu wydarzeń historycznych. W okresie insurekcji kościuszkowskiej weszły one w skład systemu fortyfikacji Warszawy. W powstaniu listopadowym stanowiły naturalną warownię i wiele nagrobków zostało poważnie uszkodzonych. Jednak największe zniszczenia przyniosły naloty z września 1939 roku oraz walki w czasie powstania warszawskiego.
Kto oglądał film „Miasto 44”, pamięta wstrząsające sceny ostrzału powstańców przez Niemców – miały one miejsce właśnie na tym cmentarzu, a w ich wyniku zginęli żołnierze Batalionu „Zośka”. Bardziej ucierpiała wówczas nekropolia ewangelicko-reformowana, ale w sumie 60% zabytkowych mogił uległo zniszczeniu.
Zwiedzanie cmentarzy ewangelickich
1. Oba cmentarze protestanckie mają ogromne walory wizualne i są wyjątkowymi przestrzeniami artystyczno-spacerowymi. Historyczne mogiły czasem trudno dojrzeć wśród dzikiej i bujnej roślinności. Dodatkowo z góry osłaniają je dorodne kasztanowce, na które trzeba uważać jesienią.
2. Galeria rzeźby na świeżym powietrzu. Wspaniałe realizacje spod ręki najlepszych ówczesnych rzeźbiarzy.
3. Grób rodziny Kazimirus – Jan Bogumił był właścicielem browaru słynącego z wysokiej jakości piwa. Jego córka Joanna Neybaur zapisała się w historii jako filantropka i działaczka społeczna, czemu mogła się oddawać dzięki ogromnemu majątkowi. Nazywana „Matką sierot” przez całe życie wraz z mężem jubilerem finansowała domy starców, sierocińce i ochronki. Jej grobowiec, wystawiony 2 lata po śmierci, jest wyjątkowej urody i składa się aż z czterech części – urny rzymskiej, całunu i popiersia wstawionego w ściankę z niszą.
Każdy z tych elementów mógłby funkcjonować niezależnie. Popiersie zmarłej zostało oddane z wszelkimi detalami – realistyczne rysy twarzy, misternie wykuta koronka czepka i fałdy materiału. Jego twórcą był Bolesław Syrewicz, słynący z wszechstronnych zainteresowań i inspiracji. Był najważniejszym rzeźbiarzem 2 poł. XIX wieku, a swoją pracownię miał na Zamku Królewskim.
4. Obok znajduje się nagrobek Ludwika Andersa – lekarza pediatry, współzałożyciela i pierwszego prezesa Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. W testamencie całą swoją bibliotekę – 560 tomów, przekazał na rzecz tej organizacji. Secesyjna rzeźba żałobnicy jest autorstwa Bolesława Jeziorańskiego, ucznia Wojciecha Gersona – słynnego pedagoga i twórcy szkoły rysunku w Warszawie. Jego grób znajduje się właśnie na cmentarzu ewangelickim.
5. Godna uwagi jest symbolika widoczna na mogiłach. Często spotykanym motywem są pochodnie skierowane w dół jako symbol wygaszającego się życia. Na nagrobkach gotyckich można zauważyć piszczele i czaszki. Na grobie Elisabeth Eckelt z przełomu XVIII i XIX wieku, jednym z najstarszych na cmentarzu, widzimy rękę kobiety wystającą z otwartej trumny, jakby chciała się z niej wydostać. Ten często powtarzający się motyw bywa nieco wstrząsający dla katolików.
Jakby tego było mało, pod spodem znajdują się postaci dwóch małych dzieci siedzących na trumienkach, co ma sugerować, że pozbawione opieki matki są skazane na śmierć. Na mogile zauważymy też motyle, które symbolizują życie wieczne, oraz jaszczurkę na kamieniach oznaczającą grzechy, jakie po śmierci pozostają na ziemi.
6. Rodzina Spiess to jedni z twórców Polfy Tarchomin. Posąg pochodzi z warsztatów Konstantego Hegla – twórcy Syrenki z Rynku Starego Miasta, choć nie wiadomo, czy to on był jego autorem.
7. Na Grobie Emila Schweizera znajduje się jedna z najciekawszych i bardziej przejmujących rzeźb. Wyszła spod dłuta Feliksa Giecewicza, jest modernistyczna w formie i przedstawia Ikara tuż po upadku. Jego ciało jest bezwładne, ale skrzydła wciąż mocne. Emil zginął tragicznie w wieku 25 lat w czasie próby pobicia rekordu prędkości w jeździe na motocyklu. Był sportowcem i pilotem, pochodził z rodziny współwłaściciela fabryki musztardy A. Schweitzer.
8. Ten skromny nagrobek kryje wielkiego człowieka – Stanisława Lorentza, historyka sztuki i muzeologa, przez 47 lat Dyrektora Muzeum Narodowego. W czasie wojny ratował zbiory sztuki, a tuż po niej był jednym z inicjatorów odbudowy Zamku Królewskiego.
9. Grób Samuela Linde – językoznawcy, pedagoga i autora słownika języka polskiego w okresie, gdy Polska była pod zaborami. To jemu zawdzięczamy to, że język polski przetrwał mimo 123 lat rusyfikacji i germanizacji. Linde sprowadził też Chopinów do Warszawy, aby Mikołaj, ojciec Fryderyka, uczył francuskiego w szkole. Twórcą popiersia jest Jakub Tatarkiewicz, który zapoczątkował reklamowanie rzeźb w gazetach. Jego praca w detaliczny sposób przedstawia postać, odchodząc od klasycystycznej idealizacji.
10. Stanisław Jankowski, ps. ”Agaton”, to żołnierz AK, cichociemny, a z wykształcenia i zawodu architekt-urbanista. Był jednym z autorów powojennej odbudowy stolicy. Pracował także za granicą – w Iraku, Japonii i Wietnamie, gdzie podjął się trudu odbudowy tamtejszych zniszczonych miast.
11. Ten oryginalny i wystawny żeliwny grób w stylu nowogotyckim został ufundowany ukochanej żonie przez męża, prywatnie miłośnika nowości, stąd żeliwo.
12. Czerwony granit ma nawiązywać do barwy czekolady. A jeśli mowa o czekoladzie, to chodzi oczywiście o rodzinę Wedlów. W grobowcu leżą między innymi syn i wnuk założyciela firmy, Karola. Rzeźba Chrystusa autorstwa Stanisława Lewandowskiego stanowi połączenie secesji (loki włosów i fałdy sukni) oraz klasycyzmu (statyczna postawa figury).
13. Grób Olgi Niewskiej, międzywojennej rzeźbiarki i jednocześnie celebrytki, która pracowała tylko dla największych ówczesnych postaci, na czele z marszałkiem Piłsudskim i prezydentem Mościckim. Spowodowała skandal obyczajowy, odbijając męża aktorce Mieczysławie Ćwiklińskiej. Niestety jej mogiła jest mało “celebrycka”.
14. Również grób piosenkarki Anny German nie zaświadcza o jej popularności i wielkiej, międzynarodowej sławie.
15. Malarza Józefa Simmlera może nie każdy kojarzy z nazwiska, ale na pewno widzieliście jego obraz „Śmierć Barbary Radziwiłłówny”.
16. Pozostając w tematyce malarskiej – grób rodziny Marconich. Bohdan Marconi, konserwator i teoretyk konserwacji, w latach 40. XX wieku restaurował „Bitwę pod Grunwaldem” po tym, jak w opłakanym stanie przetrwała drugą wojnę światową, zakopana w ziemi w szopie pod Lublinem.
17. Skromny i zaniedbany nagrobek Szymona Bogumiła Zuga – projektanta obu cmentarzy.
18. Na terenie nekropolii toczyły się walki w czasie Powstania Warszawskiego. Tablica przed wejściem została poświęcona poległym żołnierzom Batalionu „Zośka”, zaś na jednym z grobów znajdziemy ślady po kulach.