Urfa. Najpiękniejsze miasto tureckiego Kurdystanu

urfa turcja

Chrześcijanie nazywali ją Edessa, dla Aramejczyków to Urhoy, dla Rzymian Aurelia Antonia lub Opellia (pięknie!). W 1983 roku ochrzczono ją Şanlıurfa, czyli Sławna Urfa, aby uczcić opór mieszkańców przeciw francuskiej okupacji w latach 1920-22.

 

Dla Ormian i chrześcijan, czyli grup, które padły w Turcji ofiarą masakr i przesiedleń na przełomie XIX i XX wieku, ta nazwa to kpina i nieporozumienie. Urfa będzie wiązać się dla nich zawsze z ludobójstwem. Spalono tu ormiańską katedrę, gdzie schroniło się 3 tysiące Ormian. Nie tylko my mamy swoje Jedwabne, choć my nadal pamiętamy i przepraszamy. Z kolei Turcy o tej historii chcą jak najszybciej zapomnieć. Brak publicznej debaty o zbrodniach z początku XX wieku jest rzeczą powszechną i nie budzi większego sprzeciwu. Wszak Atatürk nawoływał: Hiçbir zaman geri – nigdy wstecz.

 

Nieoczekiwana przejażdżka w Urfa

W drodze do Urfy poczęstowałam moją autobusową sąsiadkę suszonymi bananami. Do tej pory Kurdowie zawsze częstowali mnie cukierkami w dolmuşach. Pytali też o godzinę i rozmawiali, jakby nie zauważali mojej odmiennej urody. Gdy dziewczyna dowiedziała się, że to banany z Polski i sama stamtąd pochodzę, bez mrugnięcia okiem i bez większej egzaltacji odpięła od swoich kluczy breloczek z Okiem Proroka. Następnie dała mi go jako prezent. Gdy wysiadałam na dworcu w Urfie, rozrzuciłam na ziemię całą zawartość dużego plecaka, by tylko dokopać się do pocztówek z Polski w ramach podziękowania.

Ze względu na to widowiskowe zdarzenie na dworcu od razu namierzyli mnie kierowcy dolmuşa i radośnie machając, przywołali do siebie. Powiedziałam, w jakie miejsce chcę mniej więcej jechać, gdyż dostałam od poznanego w podróży Niemca nazwę hotelu położonego w centrum. Obok kierowców stał dość chwiejnie starszy pan, dopalając papierosa. Zaproponował, że podwiezie mnie swoim motorem z przyczepą za 5 lirów. Odpowiedziałam, że dolmuş kosztuje 1,5 lira. Wtedy zachłannie zabrał mi z ręki wspomnianą sumę i zapakował mnie na swoją przyczepkę.

Motor miał chyba 80 lat, kierowca – jeszcze więcej. Taki przewóz ludzi nie tylko w Polsce jest absolutnie nielegalny. Siedziałam na przyczepce, którą normalnie wozi się w najlepszym razie worki kartofli. Jednak w Urfie policjanci kierujący ruchem bez skrępowania mi machali, a każdemu przechodniowi na mój widok poprawiał się humor. Z perspektywy czasu myślę, że gdyby ktoś w nas wjechał jakimś autobusem lub większym samochodem, to skończyłoby się to bardzo nieszczęśliwie, eufeministycznie mówiąc. Ale to była jedna z najbardziej zwariowanych przejażdżek, jakie miałam okazje odbyć.

 

Dwaj prorocy i karpie

Urfa to jedno z najstarszych miast świata. Kolebka judaizmu, chrześcijaństwa, islamu i religii abrahamicznych. Dziś jest na wskroś muzułmańska, a z mitu założycielskiego czterech religii nic już nie zostało. Najczęściej możemy przeczytać, że to miasto dwóch proroków: Abrahama, który miał się urodzić w jednej z grot, oraz Hioba. Jego największą atrakcją są święte karpie, które pływają w urokliwych kanałach wodnych oraz specjalnych basenach położonych w malowniczym parku Gölbası. Wszystkie kanały są połączone z sadzawką Abrahama, której powstanie wiąże się z biblijną historią.

Król Nimrod, legendarny założyciel Urfy i według podań również inicjator budowy wieży Babel, chciał ukarać Abrahama za to, że odważył się rozbić posążki bożków i nie okazał z tego powodu skruchy. Król nakazał wrzucić go w ogień, jednak Bóg uratował Abrahama i zesłał na miasto potężną wichurę. Abraham został uniesiony w górę, po czym wraz z popiołami wpadł do sadzawki, a wówczas powstały święte ryby – karpie. Legenda głosi, że kto je spróbuje złapać, zostanie ślepcem. Karmienie świętych ryb specjalną pożywką jest ulubioną popołudniową rozrywką mieszkańców i turystów.

Park Gölbası to swoista enklawa spokoju i zieleni, którą chętnie wybierają na odpoczynek miejscowi mieszkańcy. Ze względu na swój niemal sakralny charakter, tłum pielgrzymów i pojedynczy turyści z różnych części świata nie zakłócają ich błogiego relaksu. Urfa to obok Konyi drugie tureckie miasto będące religijną destynacją dla muzułmanów. Ale nawet w Konyi nie zobaczymy kobiet szczelnie owiniętych w czarne szaty aż po sam czubek głowy, które trzymają końce materiału w zębach, by przykryć się niemal całkowicie. Ciekawym doświadczeniem jest wizyta na bazarze i bycie świadkiem dzikich, kupieckich praktyk muzułmanek. Rzucają się na każdą błyskotkę i kolorową chustę, dokładnie obserwując, co zwraca uwagę innych kupujących.

urfa karmienie karpi

 

Miasto pośrodku niczego

Jednak to nie karpie i legendy, bolesna przeszłość, przyjaźni mieszkańcy czy też piękny meczet sprawiają, że Urfa jest jednym z moich ulubionych miejsc w Turcji. Dla mnie to miasto owiane orientalną mgiełką z dodatkiem swoistego rodzaju dziewiczości. Położone na południu Turcji, niedaleko granicy z Syrią, pozostawało w przeszłości pod silnym wpływem kultury arabskiej. Przejawia się to przede wszystkim w tutejszej architekturze. Największy zachwyt wzbudza widok ze wzgórza na roztaczające się pustynne połacie płaskowyżu, gdy pod nogami widzimy tętniące życiem miasto oraz kopuły minaretów. Miejsce pośrodku niczego. Rzuca na kolana i zostawia w pamięci głęboki ślad.

Do tej pory z sentymentem wspominam spotkanie z zamiataczem ulic w dzielnicy syryjskiej w Urfie. Uśmiechnął się do mnie, zapytał łamanym angielskim, skąd jestem, po czym wykrzyknął cudowną polszczyzną: „Lech Poznań, Marcin Żewłakow, Jerzy Dudek!”. Dlaczego akurat taki wybór? Nie wiem. Zaskoczona, uśmiechnęłam się tylko, po czym uświadomiłam sobie, że nie potrafię odwzajemnić się żadnym nazwiskiem tureckiego piłkarza. Podróże kształcą i wymagają pokory, jakkolwiek mało odkrywczym i archaicznym może wydać się to stwierdzenie. Ja z moich wyjazdów wracam zawsze zawstydzona swoją niewiedzą i niezamierzoną ignorancją.

urfa turcja

sanliurfa

Wrzesień 2010 r.

 

Polecana książka

Necla Kelek, Słodko-gorzka ojczyzna. Raport z serca Turcji, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.