Monumentalna twierdza Königstein, górująca nad doliną Łaby w Szwajcarskiej Saksonii, jest architektonicznym arcydziełem. Gdy turysta patrzy na kamienną ścianę wysoką na kilkaset metrów, na której ulokowano małe miasto, myśli sobie: Dziś tak już nie budują. Dzięki solidnym murom i strategicznemu położeniu na płaskowyżu, warownia nigdy nie została zdobyta. A działo się w okolicy, oj działo. Miejsce było świadkiem burzliwej historii regionu i wielokrotnie zmieniało lokatorów. Jednym z nich był polski król August II Mocny.
Historia twierdzy Königstein sięga XIII wieku, kiedy to na skalnym płaskowyżu wzniesiono zamek. Pierwsza pisemna wzmianka o nim pochodzi z 1241 roku. W dokumencie granicznym Górnych Łużyc określono go jako „lapis regis” – Kamień Królewski. Wówczas znajdował się na rubieżach Królestwa Czech, strzegąc granicy z Marchią Miśnieńską. Słynna porcelana z Miśni pochodzi właśnie z tych okolic. Początkowo zamek warowny był skromny, zbudowany z lokalnego piaskowca. Jednak jego strategiczne położenie – na wysokim, trudnym do zdobycia wzniesieniu – szybko uczyniło go cennym punktem w regionie.
Königstein – symbol potęgi Sasów
W 1408 roku zamek przeszedł w ręce saskiej dynastii Wettynów, a w 1459 roku region formalnie włączono do Saksonii. To wtedy rozpoczęła się transformacja Königstein w prawdziwą twierdzę. Pod koniec XVI wieku książę elekt Christian I nakazał jej rozbudowę, by stała się niezdobytym bastionem Saksonii. Do 1594 roku wzniesiono nowe budynki – bramę wejściową, stare koszary, zamek Christiansburg (później nazwany Friedrichsburgiem) oraz zbrojownię. W kolejnych stuleciach fortyfikacje modernizowano, dodając kolejne warstwy obronne, co uczyniło warownię symbolem militarnej potęgi Sasów.
Twierdza Königstein szczyci się niezwykłym osiągnięciem: nigdy nie została zdobyta przez wroga w walce. Jej potężne mury, wznoszące się na krawędzi stromego płaskowyżu, w połączeniu z naturalnymi barierami skalnymi stanowiły zaporę nie do pokonania. Nawet w czasach wojen napoleońskich, gdy w 1813 roku Napoleon we własnej osobie przyjechał do Königstein, pozostała nietknięta.
Nie siłą, a sprytem
Po Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku, kiedy Saksonia straciła ponad połowę swego terytorium, Königstein stał się jedyną znaczącą twierdzą w regionie, co tylko podkreśliło jej strategiczne znaczenie. Po wcześniejszych niepowodzeniach nikt nawet nie próbował jej odbić, mając świadomość, że to daremny trud. Ale życie bywa przewrotne i tak jak w opowieści o walce Dawida z Goliatem, tak i w przypadku twierdzy Königstein trzeba było zmienić strategię z siłowej na intelektualną z dużą domieszką sprawności fizycznej.
Historia zna jeden wyjątek od reguły niezdobycia warowni. W 1848 roku Sebastian Abratzky, młody czeladnik kominiarski, dowiedziawszy się, że wstęp do twierdzy kosztuje 10 talarów (a tyle nie posiadał), postanowił wejść do niej niepostrzeżenie na własną rękę. Wspiął się boso po niemal pionowym murze z piaskowca, pokonując trasę, która zajęła mu półtorej godziny. Gdy stanął na szczycie, nie czekały na niego fanfary. Zamiast tego spędził 12 dni w więzieniu za nielegalne wtargnięcie.
Polski akcent w saskiej warowni
Wśród postaci, które odcisnęły piętno na historii Twierdzy Königstein, jedną z najbarwniejszych jest August II Mocny – elektor Saksonii, król Polski i wielki miłośnik przepychu. Władca znany z siły fizycznej (mówiono, że potrafił łamać podkowy gołymi rękami) i równie wielkich ambicji. Uczynił z Königstein nie tylko warownię obronną, ale i scenę dla swoich królewskich fantazji. Jego panowanie to okres, w którym saski Kamień Królewski zyskał polski wymiar, a ślady tej unii dynastycznej widoczne są w murach warowni do dziś – w tym w postaci herbów Rzeczypospolitej Polskiej.
August II Mocny, wybrany na tron Polski w 1697 roku po śmierci Jana III Sobieskiego, rządził zarówno Saksonią, jak i Rzeczpospolitą w ramach unii personalnej. Dla tego pierwszego regionu był to czas prosperity, ale i wyzwań. Władca chciał przekształcić swoje niemieckie księstwo w potęgę na miarę Francji Ludwika XIV, a Polskę uczynić stabilnym sojusznikiem w grze europejskich mocarstw. Twierdza Königstein stała się dla niego symbolem władzy i miejscem, gdzie mógł demonstrować swoją potęgę.
August i jego wizja Königstein
August II Mocny widział w Königstein coś więcej niż fortecę – marzył o uczynieniu jej letnią rezydencją, która rywalizowałaby z Wersalem. Planował jej rozbudowę o ogrody tarasowe i fontanny inspirowane francuską architekturą. Jednak jego śmierć w 1733 roku przerwała te ambitne projekty. Pozostały po nich jedynie szkice, przechowywane w archiwach Drezna, oraz pojedyncze elementy. Jednym z nich jest pawilon w przebudowanej wieży obserwacyjnej tuż obok murów. Obiad podawano w nim bezpośrednio na stół za pomocą ukrytej windy.
Panowanie Augusta Mocnego pozostawiło w Königstein trwały ślad w postaci symboli Rzeczypospolitej. Mowa o herbie z Orłem Białym, litewskiej Pogonii i towarzyszącym im godle Wettynów. Najlepiej zachowany herb znajduje się nad bramą prowadzącą do wnętrza twierdzy i na pawilonie. Herby Rzeczypospolitej można również zobaczyć na ogromnych armatach stojących na murach.
Świętowanie z rozmachem
Król Polski był nie tylko wielkich rozmiarów, ale miał również wielką fantazję. W 1711 roku odwiedził Königstein, by uczcić swoje rządy. To wtedy z jego rozkazu rozpoczęto budowę gigantycznej beczki na wino, która miała podkreślić bogactwo i splendor dynastii Wettynów. Beczkę, zaprojektowaną na pojemność 238 600 litrów (!), wykonano z dębowego drewna sprowadzonego z saskich lasów. Jej konstrukcja zajęła mistrzowi bednarskiemu Michaelowi Pötzschowi ponad rok.
Uroczystość zorganizowana w 1725 roku była wydarzeniem na miarę królewskich ambicji – wino lało się strumieniami, a goście z Polski i Saksonii tańczyli w blasku pochodni pod murami twierdzy. Niestety, beczka okazała się nieszczelna – wino wyciekło w ciągu kilku dni. Ostatecznie rozebrano ją w 1819 roku. Jej wizerunek uwieczniono nad wejściem do ogromnej piwnicy na wino znajdującej się pod spichlerzem. Zachowały się też fragmenty zdobień w postaci wyrzeźbionych w drewnie kiści winogron.
Więzienie i skarbiec
Przez wieki Twierdza Königstein pełniła nie tylko funkcje obronne, ale i bardziej mroczne role. Od XVI wieku warownia służyła jako więzienie, zwane „saksońską Bastylią”. Spis więźniów z lat 1591–1922 obejmuje niemal tysiąc nazwisk, w tym wiele prominentnych postaci. Wśród nich znajdował się Johann Friedrich Böttger, alchemik i wynalazca europejskiej porcelany. Został uwięziony na początku XVIII wieku przez Augusta II Mocnego, który chciał zmusić go do odkrycia „kamienia filozoficznego”. Byli tu także polscy książęta Jakub i Konstanty Sobiescy, synowie króla Jana III Sobieskiego. Przetrzymywano ich w XVII wieku jako politycznych zakładników. Cela, w której przebywali, zwana „Polską Komnatą”, zachowała się do dziś. To skromne pomieszczenie z wąskim oknem i wyrytymi na ścianach inskrypcjami.
W czasach niepokoju twierdza stawała się także schronieniem dla saskich władców. Grube mury skrywały skarby państwa i dzieła sztuki przenoszone tu w obliczu wojennych zawieruch. W 1719 roku do Königstein trafiła część kolekcji złota i srebra z warszawskiego Zamku Królewskiego, w tym zdobione puchary i monstrancje. Choć większość wróciła do Polski po jego śmierci, kilka eksponatów pozostało w Saksonii. Dziś w muzeum twierdzy można zobaczyć repliki tych przedmiotów.
Dalsze losy twierdzy
Warownia pozostała ważnym obiektem militarnym także po wchłonięciu Saksonii przez Niemcy. Podczas II wojny światowej przekształcono ją w obóz jeniecki Oflag IV-B, gdzie przetrzymywano polskich, a później francuskich oficerów. Wśród nich był generał Henri Giraud, który w 1942 roku dokonał spektakularnej ucieczki, spuszczając się na linie z 40-metrowego muru i przedostając się do neutralnej Szwajcarii. Jego wyczyn to jeden z najodważniejszych epizodów w historii twierdzy.
Po wojnie Königstein zajęła Armia Czerwona, urządzając tu szpital wojskowy, a w latach 50. XX wieku warownia służyła jako poprawczak dla młodzieży w NRD. Na jej terenie ukryto również tajny bunkier, w którym komunistyczni notable chcieli przetrwać wojnę atomową. Zachował się w stanie nienaruszonym do dziś i jest jedną z najnowszych atrakcji twierdzy.
Dziś Königstein jest żywym muzeum przyciągającym ponad 500 tysięcy odwiedzających rocznie. Wchodzące w skład fortyfikacji budowle – jest ich ponad 50 – stanowią galerię stylów architektonicznych, które ewoluowały przez ponad siedem wieków. Od późnogotyckich bram po barokowe pałace i XIX-wieczne koszary.
Zwiedzanie Twierdzy Königstein
Wejście na teren twierdzy kosztuje 15 euro dla osób powyżej 17. roku życia. Za bilet ulgowy trzeba zapłacić 12 euro (stan na 2025 rok). Ekonomiczną opcją jest bilet rodzinny dla dwóch osób dorosłych i maksymalnie czwórki dzieci w wieku od 7 do 16 lat w cenie 38 euro. Dla tych, którzy wolą unikać wspinaczki na szczyt płaskowyżu, kursują specjalne windy. Jedna z nich została umieszczona na zewnątrz murów i ma panoramiczną kabinę. Na miejscu dostępne są audioprzewodniki w kilku językach, w tym po polsku, co ułatwia zwiedzanie.
Twierdza rozciąga się na rozległym terenie, więc warto zarezerwować co najmniej 3-4 godziny na wizytę. Koniecznie trzeba przespacerować się wzdłuż murów obronnych, podziwiając zapierające dech widoki na zakola Łaby, szczyty Szwajcarii Kaszubskiej i Góry Połabskie. Na terenie kompleksu działa kilka kawiarni serwujących lokalne specjały, takie jak saski Eierschecke (ciasto z serem i jajkami) czy miejscowe piwo. Sklepik z pamiątkami oferuje repliki historycznych map i modeli twierdzy.
Sierpień 2024 r.