System szkolny we Włoszech

System szkolny we Włoszech

Podróże lub mieszkanie na stałe w jakimś miejscu stanowią doskonałą sposobność do poznawania danego kraju od środka. Osobiście najbardziej lubię zgłębiać podstawowe różnice kulturowe, gusty modowe, upodobania kulinarne i systemy edukacyjne. Dlatego wzięłam na warsztat system szkolny we Włoszech z naciskiem na kształcenie uniwersyteckie. Kolosalnie różni się ono od polskich realiów i subiektywnie pisząc, nasz rodzimy uważam za dużo bardziej wymagający i prestiżowy.

 

Etapy edukacji młodych Włochów wyglądają następująco:

  • Scuola materna (przedszkole) – dla dzieci w wieku 3-5 lat, nieobowiązkowe
  • Scuola primaria (szkoła podstawowa) – dla dzieci w wieku 6-11 lat

W trzeciej klasie powinna pojawić się nauka języka obcego, ale z braku funduszy i wykwalifikowanych nauczycieli w większości szkół nie jest ona prowadzona. Ukończenie szkoły podstawowej nie wiąże się z żadnym egzaminem państwowym.

  • Scuola secondaria inferiore (gimnazjum) – dla dzieci w wieku 11-14 lat, zakończona jest egzaminem państwowym, dającym wstęp do szkoły średniej.
  • Scuola secondaria superiore (szkoła średnia) – dla uczniów w wieku 14-19 lat, trwa 4 lub 5 lat

Do wyboru są: liceum, liceum artystyczne, szkoła techniczna i szkoła zawodowa. Przy okazji wszelkich ankiet na studiach zawsze pojawia się pytanie o typ ukończonej szkoły średniej. Podzielona jest na dwa etapy: dwu- i trzyletni. Obowiązuje skala ocen od 0 do 10. Oceny pozytywne zaczynają się od 6.

Na koniec odbywa się egzamin państwowy, składający się z trzech egzaminów pisemnych i jednego ustnego. Pierwszy egzamin pisemny to wypracowanie z języka włoskiego, drugi – test w języku obcym dotyczący różnych przedmiotów wykładanych w szkole. Trzeci egzamin pisemny jest przygotowywany przez nauczycieli danej szkoły i obejmuje zakres przedmiotów profilowanych w niej wykładanych. Na egzamin ustny składają się wszystkie przedmioty z ostatniego roku nauki. Za egzamin końcowy można otrzymać w sumie 100 pkt.: po 15 pkt. za każdy z trzech egzaminów pisemnych, 35 pkt. za egzamin ustny oraz 20 pkt. za wyniki na świadectwach z ostatnich trzech klas.

Z analizy powyższego schematu rzuca się w oczy przede wszystkim fakt, iż mali Włosi rozpoczynają edukację rok wcześniej od Polaków. Obowiązek szkolny trwa tu 10 lat (5 lat szkoły podstawowej, 3 lata gimnazjum i 2 lata szkoły średniej), co oznacza, że kończy się w wieku 16 lat. Włoska szkoła jest oczywiście powszechna i darmowa, co nie przekłada się już na kształcenie na poziomie wyższym – uniwersyteckim.

 

System uniwersytecki

Studia we Włoszech są płatne i wielu tutejszych studentów jest przekonanych, że taka praktyka obowiązuje na całym świecie. Dlatego z niemałym szokiem przyjmują wiadomość, że w Polsce studia są bezpłatne oraz że jeszcze do niedawna studiowanie dwóch kierunków było dość powszechne. Dla Włochów szczególnie ta druga kwestia jest nie do pomyślenia, być może ze względu na trudności z ułożeniem planu choćby dla jednego kierunku. Bo w argument z nawałem nauki raczej nie uwierzę. Mimo odpłatności za studia, we Włoszech funkcjonuje całkiem przyzwoity system stypendiów socjalnych i naukowych. Zyskują szczególnie Ci z ubogich rodzin oraz osoby, które mieszkają poza miejscem swojego zamieszkania i tym samym otrzymują dofinansowanie do wynajmu stancji. Również stypendium doktoranckie jest niczego sobie, bowiem wynosi średnio 1000 €. Gdyby czytali to polscy doktoranci [swoją drogą pozdrawiam, jeśli takowi tu zaglądają!], pewnie spadliby z krzesła.

System uniwersytecki jest dla mnie – jako osoby wykształconej w Polsce – powodem nieustannej fascynacji z poniższych powodów.

 

  • Zajęcia

Studia we Włoszech nie należą do nazbyt wymagających – trzeba to otwarcie przyznać. Zajęcia mają przede wszystkim formę wykładów dla całego roku, choć czasami zdarzają się seminaria w mniejszych grupach dla chętnych. Ćwiczeń jako takich – prócz kursów językowych – brak. Oznacza to też, że nie jest wymagane jakiekolwiek przygotowywanie się z zajęć na zajęcia, czytanie lektur i przesiadywanie po zajęciach w bibliotece. Właściwie na wykłady nie trzeba nawet chodzić, bo lista nie jest sprawdzana, a wiedza z nich płynąca mało kiedy przydatna jest do egzaminu.

W semestrze najczęściej uczęszcza się na cztery kursy: odbywają się one – w zależności od przedmiotu – dwa lub trzy razy w tygodniu. Moja współlokatorka ukończyła studia licencjackie, nie chodząc przez trzy lata na żadne, podkreślam – żadne – zajęcia. Takie rzeczy tylko we Włoszech. Ze względu na frywolność systemu studiów wyższych nie jest to nazbyt rzadka praktyka. Dla przykładu, mój inny znajomy zamieszkał z dziewczyną w Berlinie i pojawi się na uczelni tylko na czas egzaminów. Przecież czytać książki – a jest to jedyny warunek zaliczenia kursu – można gdziekolwiek. Z tego powodu nieustannie dziwi mnie fakt, że tak mało popularne jest studiowanie dwóch kierunków studiów. W żadnym innym kraju nie jest to tak łatwe, jak we Włoszech.

 

  • Egzaminy

Mogą przyjmować formę pisemną (rzadziej) lub ustną. Te w formie pisemnej są popisem ściągania na potęgę, podpowiadania sobie i bezczelnego przepisywania całych książek. Niektórzy profesorowie próbują zachować przynajmniej pozory uczciwości i rozsadzają studentów w odstępach lub obserwują salę. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – na nic się to zda, skoro na sali jest czasem nawet ponad setka studentów.

Egzaminy ustne bywają uczciwsze, ale to tylko nieistotny szczegół, gdyż najważniejsze jest to, w jakiej formie są przeprowadzane. Otóż odpytywanie odbywa się na wielkiej wykładowej auli w obecności innych studentów. Koledzy i koleżanki siedzą za naszymi plecami, mogą notować pytania profesora, słuchać naszych odpowiedzi, a nawet nam podpowiadać. Wstęp na salę egzaminacyjną ma praktycznie każdy, więc jeśli mama, siostra lub kolega ma akurat czas, to może sobie przyjść i posłuchać naszego egzaminu. Ale to jeszcze nie jest najgorsza rzecz. Najbardziej koszmarne jest to, że we wspomnianej sali panuje straszny hałas, a studenci, którzy często czekają na swoją kolej nawet 8 godzin, co chwila wchodzą, wychodzą, rozmawiają z innymi studentami i generalnie panuje wielki harmider. W przypadku egzaminów dla ogromnej liczby studentów przy jednym długim stole profesorskim siedzi nawet czterech egzaminujących i czterech egzaminowanych.

Skala ocen na studiach to od 0 do 30 pkt., z czego 18 pkt. zalicza. W praktyce 35% studentów osiąga noty 28-30 pkt. Gdy zdobywają maksimum, w geście triumfu pokazują trzy palce, co znaczy trenta, czyli trzydzieści. Na studiach artystycznych przyjęło się, że trzeba dostawać same „trzydziestki”, bo pokutuje przekonanie, że ich poziom jest dużo niższy, więc 28 pkt. z egzaminu odbierane jest jako porażka. Wyniki są z reguły zaokrąglane, aby ładnie wyglądały. Oznacza to, że w praktyce nie spotyka się noty 29 czy 27 pkt. Standardem jest za to 30, 28, 25, 22, 20, 18 pkt.

Przygotowanie do egzaminu zazwyczaj obejmuje przeczytanie dwóch lub trzech książek. Najczęściej są to kompilacje na dany temat. Dla przykładu, na egzamin z historii filozofii nie czytamy po kolei ważniejszych dzieł Platona, Arystotelesa, św. Tomasza, św. Augustyna, Hume’a, Kanta, Heideggera, Wittgensteina czy Nietzschego, tylko trzytomowe opracowanie “Historia filozofii” Tatarkiewicza. Dlatego największy wysiłek z przygotowaniem się do egzaminów jest związany z odpowiednią systematycznością i zaplanowaniem czytania.

Jakby tego było mało, włoski system szkolnictwa wyższego jest najbardziej hojny, jeśli idzie o możliwość przekładania egzaminów i długość sesji. Ta ostatnia trwa zawsze dwa miesiące (styczeń-luty, czerwiec-lipiec, wrzesień-październik) i jest podzielona na dwa podejścia egzaminacyjne, tak zwane primo appello i secondo appello. Jeśli nie czujemy się dobrze przygotowani (np. nie damy rady zdobyć upragnionej „trzydziestki”), możemy do tego samego egzaminu – mimo że kurs odbywa się tylko w semestrze zimowym – podejść w sesji letniej lub nawet jesiennej. I tak w koło Macieju.

Jeśli jesteśmy dobrze zorganizowani i systematyczni, wszystkie egzaminy możemy zdać w czasie primo appello, a drugi miesiąc sesji zimowej przeznaczyć na skandalicznie długie ferie. Gdy powiedziałam mojej współlokatorce, że w Polsce ferie zimowe dla studentów trwają tylko tydzień, skomentowała to następująco: Che tristezza! W dosłownym tłumaczeniu: „Co za smutek”, choć lepiej pasuje – „Co za niesprawiedliwość”. Jednak większość studentów nie kalkuluje egzaminów w ten sposób i zazwyczaj rozplanowują sobie dwa egzaminy na każdy jeden miesiąc sesji, aby uzyskać jak najlepsze wyniki (voti). Pęd za dobrymi stopniami ma uzasadnienie, gdyż wszystkie zdobyte punkty z egzaminów dolicza się do punktów z obrony pracy. A ta jest kolejnym fascynującym elementem włoskiego systemu szkolnictwa wyższego.

 

  • Obrona pracy

Studia we Włoszech są podzielone dwustopniowo zgodnie z systemem bolońskim obowiązującym także w Polsce. Tym samym mamy trzyletni licencjat zakończony laurea i uzyskaniem tytułu dottore [sic!] oraz dwuletnią laurea specialistica, czyli uzupełniające studia specjalistyczne. Z moich obserwacji wynika, że większość włoskich studentów decyduje się kontynuować edukację po licencjacie, aczkolwiek doktorat nie jest już tak powszechny jak w Polsce.

Obrona licencjatu jest chyba obok ślubu najważniejszym momentem w życiu Włochów. Można powiedzieć, że przybiera formę obrony doktoratu w Polsce, biorąc pod uwagę wszystkie składowe tego ceremoniału. Mamy więc publiczne wygłoszenie krótkiej prezentacji na temat pracy przed komisją w obecności publiczności (znajomi i rodzina), odpowiadanie na pytania komisji, następnie oficjalne przyjęcie w restauracji dla najbliższych, a pod koniec dnia wielką imprezę dla znajomych, po której laureato leczy się z kaca przez trzy dni. Niezbywalnymi atrybutami każdej obrony jest wieniec laurowy, czarna czapeczka rodem z amerykańskiego filmu i bukiet kwiatów.

Obleczony we wszystkie te rekwizyty szczęśliwy posiadacz wykształcenia wyższego przemierza ulice swojego miasta w towarzystwie wszystkich zaproszonych gości. W orszaku znajduje się też wielu znajomych z dawnej szkoły, którzy zjeżdżają się ze wszystkich części kraju na ten wyjątkowy dzień. Obrony prac odbywają się cztery razy w roku, więc w czasie pobytu we Włoszech nie tak trudno trafić na studentów świętujących na głównych miejskich placach.

 

1. Główny budynek Uniwersytetu Fryderyka II w Neapolu

 

2. Średniowieczne wnętrze Instytutu Socjologii

 

3. Tak właśnie wygląda publiczna obrona licencjatu na włoskim uniwersytecie.

 

4. Najpierw najbardziej stresujące 30 min. w życiu…

system szkolny we włoszech

 

5. … a potem confetti, brawa, gratulacje, uściski i obowiązkowe wino w plastikowych kubeczkach

studia we włoszech

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.