W Londynie sezon turystyczny w pełni. Choć tak naprawdę ta wielobarwna i wielokulturowa metropolia cieszy się ogromnym powodzeniem przez cały rok. Poniżej przedstawiam subiektywny wybór londyńskich punktów obowiązkowych, ciekawostek oraz osobliwości – zarówno tych poza, jak i w ramach turystycznego szlaku.
Albertopolis
Ta część Londynu powstała z marzenia księcia Alberta, ukochanego męża królowej Wiktorii, o stworzeniu dzielnicy nauki i sztuki. Dzięki temu obok siebie znajduje się Muzeum Historii Naturalnej, Królewskie Towarzystwo Sztuk, Królewskie Towarzystwo Geograficzne, Muzeum Nauki, Muzeum Alberta i Wiktorii oraz Royal Albert Hall – słynna sala koncertowa.
Znajduje się naprzeciwko monumentu poświęconemu Albertowi, który nie doczekał realizacji swoich wszystkich projektów. Zmarł na tyfus, a królowa Wiktoria do końca życia nosiła żałobę. U stóp figury księcia umieszczono postaci ludzkie i zwierzęce, symbolizujące Amerykę, Azję, Afrykę i Europę. Bardzo ciekawa jest pobliska architektura – to wysokie, strzeliste budynki z czerwonej cegły, przypominające dzielnicę robotniczą.
Dom towarowy Harrods
Londyn nie byłby Londynem bez swoich domów towarowych, które są częścią angielskiej tradycji handlowej. Wiele z tych najsłynniejszych i najdroższych miało bardzo skromne początki. Harrods był niegdyś małym sklepem spożywczym, a dziś jest synonimem luksusu i elegancji. Choć jego dewiza brzmi „Omnia omnibus ubique” (wszystko dla wszystkich wszędzie), to jednak mało kto może pozwolić sobie na zakupy w Harrodsie.
Ja byłam w nim tylko przez chwilę, bo poziom luksusu oferowanych produktów był zanadto przytłaczający, a część klienteli brutalnie uświadomiła mi, w jak rozwarstwionym społecznie świecie żyjemy. Apaszki, które kosztują jedną moją pensję, były wrzucane garściami do koszyków przez córki, żony i kochanki naftowych potentatów z Półwyspu Arabskiego, jakby były po 1 funta.
Budki telefoniczne
Kto był w Londynie i nie ma zdjęcia w czerwonej budce telefonicznej, niech podniesie rękę. Poza mną chyba nie ma takich osób ;). Brytyjska budka to nie tylko ciekawy obiekt fotograficzny, ale przede wszystkim obiekt historyczny – była pierwszym publicznym telefonem na świecie. Na ulicach Londynu po raz pierwszy pojawiła się w 1903 roku i od razu zyskała wielką popularność.
Przed budkami ustawiały się kolejki oczekujących na rozmowę telefoniczną. Niestety dziś, w erze smarfonów i powszechnego internetu, jej czas dobiegł końca i znika z ulic angielskich miast. Jednak w najbardziej turystycznych miejscach Londynu jeszcze można na nią trafić.
Hyde Park
Nowy Jork ma Central Park, a Londyn Hyde Park. To największy i jednocześnie najpopularniejszy park w Londynie. To od niego rozpoczęłam zwiedzanie miasta i zachęcam do tego również Was. Jest tak ogromny, że spacerując po jego alejkach lub wylegując się na trawie, jesteśmy zupełni odcięci od miejskiego zgiełku. W lipcu 2004 roku w części parku leżącej nieopodal Pałacu Kensington wzniesiono monument ku czci księżnej Diany.
Ale nie jest to ani rzeźba, ani elegancka tablica pamiątkowa, tylko oryginalna fontanna. Zrobiona z białego granitu, ma kształt owalnego koryta potoku, wewnątrz którego płynie woda. Jako że zastosowano różnorodną strukturę powierzchni, woda płynie raz spokojnie, a innym razem się piętrzy, co jest nawiązaniem do burzliwego życia Diany. Monument nie jest niczym ogrodzony, choć istnieje zakaz kąpania się i biegania po wodzie. Ale dzieci i dorośli notorycznie go łamią.
Dworzec St Pancras
Nie pomylcie tego dworca z neogotycką katedrą, jeśli będziecie łapać pociąg z Londynu. Macie iść właśnie tu. I najlepiej przed podróżą zarezerwujcie sobie trochę czasu na jego obejrzenie i sfotografowanie, bo piękniejszego dworca w Londynie nie ma. Podobno tuż po jego otwarciu część podróżnych spóźniała się na pociąg, bo myśleli, że budynek, przed którym stoją, to kościół, a nie dworzec.
Zresztą kasy biletowe na St Pancras przypominają konfesjonały, a w ogromnych, strzelistych oknach brakuje tylko witraży. Na jego tle jeszcze bardziej blado wypada położony po drugiej stronie ulicy King’s Cross. Na dworcu znajduje się pokaźnych rozmiarów pomnik pary zakochanych, którzy czule żegnają się przed podróżą.
Tower Bridge
Obok Big Bena to jeden z najbardziej znanych symboli Londynu. Został wybudowany w 1894 roku i miał nawiązywać stylem do położonej tuż obok Twierdzy Tower. Był wyposażony w rewolucyjny, jak na tamte czasy, system zwodzenia. Każde z podnoszonych skrzydeł waży 1200 ton.
Jedna z namiętnie opowiadanych historii głosi, że pewien amerykański milioner zapragnął kupić most, by umieścić go w swoim parku rozrywki, ale pomylił jego nazwę. Wydał polecenie, aby przywieziono mu London Bridge i w efekcie dostał kilkaset tysięcy bloków zwykłego betonu. Koło Tower Bridge zacumowany jest krążownik Brytyjskiej Marynarki Wojennej. Od 1971 roku stanowi on największy okręt-muzeum w Europie.
Katedra św. Pawła
Wśród szklanych wieżowców City od razu rzuca się w oczy jej majestatyczna kopuła, zupełnie niepasująca do współczesnego otoczenia. Katedra jest piątą świątynią zbudowaną w tym miejscu. Spłonęła doszczętnie w 1666 roku w czasie wielkiego pożaru Londynu. Centrum miasta zostało wówczas unicestwione, choć jednocześnie tragedia położyła kres szalejącej dżumie.
Odbudową katedry zajął się Christopher Wren, co zajęło mu w sumie 35 lat. Jako 80-latek mógł w końcu nacieszyć oczy swoim dziełem, zaś po śmierci pochowano go w świątyni. Wewnątrz znajdują się także groby admirała Nelsona i premiera Winstona Churchilla. To tu książę Karol poślubił księżną Dianę w 1981 roku. Do katedry prowadzi most Millenium Bridge, który łączy ją z muzeum Tate Modern. Tylko Brytyjczycy potrafią tak świetnie łączyć tradycję z nowoczesnością, zachowując przy tym idealną harmonię.
Borough Market
Ta popularna hala targowa, istniejąca od około XIII wieku, jest prawdziwą “spiżarnią Londynu” i jedną z najciekawszych atrakcji po południowej stronie Tamizy. Można tu znaleźć rozmaite produkty spożywcze oraz sprzedawców i producentów, którzy chętnie podzielą się swoją wiedzą na ich temat. A poza tym za darmo poczęstują swoimi wyrobami, więc to dobra opcja dla wszystkich, którzy liczą na darmowe śniadanie.
Szare wiewiórki w Regent’s Park
Regent’s Park to drugi szczególnie godny polecenia park w Londynie i jednocześnie mój ulubiony. Dlaczego? Bo jest bardzo wytworny i zadbany, rośnie w nim mnóstwo kwiatów. Zdrugiej strony londyńczycy upodobali go sobie jako miejsce do uprawiania sportów zespołowych. W przeszłości był to park królewski i urządzano w nim polowania.
Regent’s Park ma pewnych osobliwych mieszkańców, a mianowicie szare wiewiórki. Zostały tu sprowadzone w XIX wieku ze Stanów Zjednoczonych. Od tamtej pory rozpanoszyły się w parku na tyle, że zagroziły rudym wiewiórkom. Tych drugich zostało w Wielkiej Brytanii mniej niż 200 tysięcy, podczas gdy szarych wiewiórek jest ponad trzy miliony.
Korniszon z City
Czym byłoby City bez słynnego „korniszona” (Gherkin), a dokładnie – zgodnie z formalną nazwą – 30 St Mary Axe? Można go lubić lub nie (moim zdaniem zbyt urodziwy nie jest), ale to niezaprzeczalny symbol Londynu. Wieżowiec stoi na miejscu biurowca Baltic Exchange, który został zniszczony w 1992 roku w wyniku zamachu bombowego Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA).
Big Ben
Choć starałam się, by wybrać jak najmniej oczywiste symbole Londynu, to tego jednego nie może zabraknąć na tej liście. Neogotycka wieża z zegarem i dzwonem – bo te trzy funkcje kryje w sobie Big Ben – jest najchętniej fotografowanym obiektem w stolicy Anglii.
A Tower of London, innemu ważnemu symbolowi Londynu, poświęciłam oddzielny wpis.