Podobno Polacy szukają jako ekskluzywnych miejsc noclegowych takich, które posiadają jacuzzi. Dla mnie największym luksusem byłoby spędzenie kilku dni w XVIII-wiecznym dworku otoczonym łąkami i lasami. Na klimat jak z “Pana Tadeusza” traficie w skansenie w Nowej Suchej niedaleko Siedlec. W głównym dworku gościł zarówno król Stanisław August Poniatowski, jak i Andrzej Wajda. Kochają go filmowcy, ale najwyższy czas, aby poznali również turyści. A to dlatego, że miejsce wymaga pilnych środków finansowych, aby mogło przetrwać dla kolejnych pokoleń.
Skansen należy od ponad 30 lat do prywatnego właściciela. Do śmierci był nim prof. Marek Kwiatkowski, dyrektor Łazienek Królewskich w Warszawie. Obecnie nad Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego (tak brzmi pełna nazwa skansenu) czuwa jego żona, utrzymując go ze swojej emerytury. Ewentualne środki na remont trzeba wywalczyć na długiej drodze wypełnionej formalnościami i innymi priorytetami kulturalnymi. Brakiem pieczy państwowej i regularnego zastrzyku gotówki można wytłumaczyć ogromne zaniedbanie tego miejsca.
Nie znaczy to jednak, że nie warto tu przyjechać! Ja byłam zachwycona zarówno głównym dworkiem, jak i okolicą. Musi być tu pięknie o każdej porze roku. Akurat ja odwiedziłam Nową Suchą w czasie sierpniowej kanikuły, gdy temperatura oscylowała w okolicach 30 st. W przeszłości właśnie latem uciekano do takich miejsc, aby spacerować po kwietnych łąkach, całe dnie przesiadywać na ganku i korzystać z płodów natury, która rozpieszcza warzywami i owocami.
Polska w sielskim klimacie
Epoka dworków szlacheckich to czas, który kojarzy się z sielanką i spokojem, a sam dworek i jego najbliższe otoczenie przypomina samowystarczalny mikroświat. Oprócz reprezentacyjnej posiadłości składały się na niego budynki gospodarcze i rozległy ogród, a w najbliższej okolicy zazwyczaj znajdował się też las. Obowiązkowym elementem dworków były konie, służące nie tylko do pracy w polu, ale również do przejażdżek i polowań.
Pan na dworze samowystarczalny jednak nie był i potrzebował wsparcia mieszkańców pobliskich wsi. Mężczyźni uprawiali ziemię i zajmowali się gospodarstwem, zaś kobiety zatrudniano jako służbę. Taka sielanka trwała kilka wieków, aż jej kres położyła reforma rolna w latach 1944-48. Wówczas przejęto i znacjonalizowano 9707 majątków ziemskich. Stanowiły one symbol niechcianej przeszłości, szlacheckiej tradycji i nierówności społecznych, o których nowy ustrój komunistyczny nie chciał słyszeć.
Napis po łacinie nad głównym wejściem głosi Sub veteri tectu sed parentali. Czyli: pod starym, ale rodzicielskim dachem. Natomiast symbol podkowy i strzały skierowanej w górę to herb Cieszkowskich.
Dworek o 280-letniej historii
Właśnie taka historia dotyczy też modrzewiowego dworku w Nowej Suchej. Został wzniesiony w 1743 roku z inicjatywy Ignacego Cieszkowskiego, kasztelana liwskiego oraz przodka Augusta Cieszkowskiego – filozofa, społecznika i ekonomisty. Ważną datą w dziejach dworku jest rok 1787, kiedy gościł w nim król Stanisław August Poniatowski. Co prawda nie przyjechał tu specjalnie, gdyż zmierzał do Siedlec, ale zrobił na miejscu przystanek. A nie u wszystkich zatrzymują się koronowane głowy.
Przez kolejne dziesięciolecia dworek omijały zarówno warte odnotowania zaszczyty, jak i wielkie nieszczęścia. Aż nastała reforma rolna znosząca własność prywatną. W dworku osiedlono rodziny pracowników PGR-u, które doprowadziły go do ruiny. Opuszczony budynek marniał przez następne lata, wchłaniany przez dziką przyrodę. Aż odkrył go zupełnym przypadkiem, niczym bohater „Tajemniczego ogrodu”, prof. Marek Kwiatkowski.
Popiersie prof. Marka Kwiatkowskiego – twórcy skansenu w Nowej Suchej
Na ratunek dworkowemu dziedzictwu
Dyrektor Łazienek Królewskich szukał poza miastem malarskiego natchnienia. Przemierzał tereny na styku Mazowsza i Podlasia, aż niespodziewanie natknął się na opuszczony i rozpadający się drewniany dwór. Jako wytrawny historyk sztuki szybko zdał sobie sprawę, że budynek sięga XVIII wieku. Postanowił go uratować, wykupując w 1988 roku od gminy. Proces renowacji przebiegał dość sprawnie, a efekt końcowy wzbudził w profesorze wielki entuzjazm. Na tyle wielki, że w efekcie postanowił uratować inne drewniane budynki z tego regionu.
W ciągu 15 lat na terenie otaczającym dwór w Nowej Suchej pojawiły się chałupy, spichlerze, stodoła, wiatrak, karczma, dzwonnica, a nawet plebania. Do kolekcji dołączył również piękny dwór z Rudzienka. Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego zostało oficjalnie otwarte dla turystów w 1993 roku, czyli dokładnie w 250. rocznicę wzniesienia dworku Cieszkowskiego.
Pozostałe zabudowania w ramach Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego. Serce się kraje, w jakim są stanie ze względu na brak wystarczających środków finansowych.
Chatka z niebieskimi okiennicami jest zamieszkana, co tłumaczy jej lepszy stan. Natomiast dwór w głębi to idealne miejsce na wesele lub imprezę firmową. W środku znajdują się długie stoły, w sam raz na swojską biesiadę.
Wiatrak stoi nieco dalej niż reszta zabudowań. Łatwo go przeoczyć, gdyż skrywa się w gęstych krzakach.
Filmowa sceneria
Choć skansen w Nowej Suchej nie jest szerzej znany i nie znajduje się na liście „Top 10 miejsc, do których można pojechać w weekend”, to od lat wiedzą o nim filmowcy. I z tej wiedzy ochoczo korzystają, kręcąc w dworku liczne filmy historyczne. Zagrał on m.in. w serialu „Anna Karenina” w reżyserii Davida Blaira, „Panu Tadeuszu” Andrzeja Wajdy, „Pornografii” Jana Jakuba Kolskiego, „Szatanie z siódmej klasy” czy „Bożej podszewce”. Dworek cieszy się popularnością wśród scenografów ze względu na swoją autentyczność. W końcu dawne posiadłości ziemskie nie były sterylne i wymuskane, wypełnione porcelaną i białymi obrusami, lecz pełne błota i pajęczyn, a nierzadko nadgryzione zębem czasu.
Ze względu na epizod powojenny wnętrza dworku są w niewielkim procencie oryginalne. Zachowały się supraporty (czyli dekoracyjne malunki nad drzwiami), drewniane sklepienia oraz kuchnia z piecem kaflowym. Poza tym wystrój jest urokliwą zbieraniną starych mebli, która pozwala się poczuć jak na wakacjach u dalekiej krewnej ze zubożałej szlachty. Fantastyczne są rozległe przestrzenie reprezentacyjnych pokoi, długie korytarze i rozmaite zakątki umożliwiające odpoczynek.
Malowane supraporty i drewniane sklepienia – oryginalne elementy dworku
Mój ulubiony pokój – wymarzony do pisania bloga
A to idealne miejsce na zimowy wieczór z książką
Dojazd i bilety
Jeśli macie samochód, dojedziecie tu bez problemu. Parking znajduje się naprzeciwko głównego dworku, na placu w otoczeniu innych dworków – niestety bardzo zaniedbanych i rozpadających się. Ja posiłkowałam się pociągiem z Warszawy do Koszewnicy, a potem przejechałam ok. 10 km rowerem. Trasa wiodła spokojnymi, wiejskimi drogami asfaltowymi praktycznie bez żadnego ruchu.
Bilet wstępu kosztuje 10 zł. Czasami jest też pobierana opłata w wysokości 5 zł za robienie zdjęć. Mój kolega ją płacił (zwiedzał kilka tygodni wcześniej), ja nie, więc nie wiem, od czego zależy jej nałożenie.
Sierpień 2022 r.
Piękny dworek! Nic o nim nie wiedziałem, a jest o przysłowiowy rzut beretem od Warszawy. Uwielbiam takie klimaty. Dziękuję za polecenie.
Ja też o nim nie wiedziałam, znam go z polecenia przyjaciela. Cieszę się, że mogę go promować wśród kolejnych osób.
Trafiliśmy trochę przypadkiem do skansenu w długi czerwcowy weekend. Jest pod ogromnym wrażeniem ile trudu kosztowało danie drugiego życia tym obiektom. I tym bardziej żal że niszczeją.