Nikt nie powiedział, że wszystkie destynacje podróżnicze muszą być trafione. Nikt nie wymaga, aby wpisy na blogu zawsze chwaliły i polecały opisywane miejsce. Dlatego tym razem nie będę rozpływać się w zachwytach i obiecywać, że na pewno tu wrócę. Bo Saranda jest miejscem, do którego nie wrócę już na pewno.
Dlaczego? Choć albańskie wybrzeże bywa naprawdę zaskakująco piękne, zielone, dziewicze, z szerokimi i pustymi plażami, to Saranda jest tego całkowitym zaprzeczeniem. Następnego dnia z samego rana popędziłam na autobus, by uciec stamtąd jak najdalej i jak najszybciej, bo miasto jest naprawdę odpychające. Plaża – jaka plaża? – miała 2 metry szerokości i była zawalona ludźmi, którym nie przeszkadzał żwir zamiast piasku. Na okolicznych zboczach same betonowe hotele, więc możecie zapomnieć o wzgórzach pokrytych bujną roślinnością, tak charakterystycznych dla innych części Albanii. Widok na morze żaden, bo zaraz wystają jakieś wyspy, wysepki i półwyspy. Prom na greckie Korfu kosztował wówczas 19 € (teraz pewnie drożej), a warto nadmienić, że odległość między Sarandą a Korfu jest taka, że można dopłynąć tam wpław. W sklepach czekają na Was podwójne ceny w porównaniu z resztą kraju. Za wodę to nawet zapłaciłam potrójnie.
Saranda i jej plusy
Nie chcę się całkowicie pastwić nad tym miastem, bo może ma jakieś plusy, choćby najmniejsze i komuś może się spodobać. Na pewno jego historia zasługuje na dłuższą wzmiankę. Jeśli lubicie Greków, to prawdopodobnie jakiegoś spotkacie w Sarandzie, bo to po Gjirokaster drugie co do wielkości skupisko tej nacji w Albanii. Ich obecność ma podłoże historyczne, a nie tylko geograficzne. Grecy okupowali miasto dwukrotnie, raz w 1913 roku i ponownie w latach 1914-1916. Ale nie byli jedynymi, którym Saranda wydała się strategicznym miejscem – po okupacji greckiej nastała okupacja włoska, trwająca od 1916 do 1920 roku. Następnie sam Mussolini ze swoim wojskiem zajął miasto w 1939 roku, zmieniając jego nazwę na Porto Edda na cześć swojej najstarszej córki. Postanowił urządzić tu ośrodek wypoczynkowy, ale lokalni partyzanci skutecznie pokrzyżowali mu plany. Aby choć trochę osłodzić sobie gorycz porażki, wycofując się, podpalił miasto.
Choć Saranda sama w sobie ciekawa nie jest, to ma dwie ciekawe atrakcje położone w swojej okolicy. Największą z nich jest tzw. Syri i kaltër (dosł. „oko smoka”, bardziej znane pod nazwą Blue Eye), czyli źródło o krystalicznej wodzie w różnorakich odcieniach błękitu, przechodzącego miejscami w zieleń. Znajduje się w leśnym, niemal baśniowym otoczeniu. Ważna uwaga – ze względu na małe nasłonecznienie woda jest lodowata (temperatura to 10 st.). Kiedyś to piękne i odcięte od świata miejsce mogli oglądać tylko członkowie partii komunistycznej. Dzisiaj też nie jest tak łatwo dostępne i najlepszym sposobem, aby tu dotrzeć, jest wynajęcie taksówki lub własny samochód. Inną wartą odnotowania atrakcją jest stanowisko archeologiczne w Butrinti. Znajdziemy w nim przede wszystkim starożytne pozostałości, ale także ruiny weneckiego zamku z XIV wieku. Choć tych, którzy niejedne ruiny w życiu widzieli, raczej nie rzuci na kolana.
1. “Plaża” w Sarandzie – dla porównania warto obejrzeć moją ulubioną plażę w belgijskiej Ostendzie.
2. Miasto samo w sobie jest mało urokliwe i dość jednorodne, więc nawet nie wyciągałam aparatu, aby fotografować okoliczną brzydotę. Tutaj kilka kadrów z nadbrzeża.
3. Ale zdarzył się mały diamencik – taka oto osobliwość uliczna.
4. Na koniec coś wartego pokazania – słynne Blue Eye, czyli Syri i kaltër.
Sierpień 2011 r.
Będę wkrótce w Albanii.. Niestety :P
Albania jest bardzo ciekawa, a ludzie otwarci i pomocni. Jedynie Saranda mnie nie zachwyciła.
Właśnie wróciłem z Sarandy bylem na słynnym Blue Eye łądne ale nie powala z nóg aczkolwiek ciekawe,widziałem zamek na wzgórzu bardzo ładny widok na okolice .Zwiedziłem Starożytne miasto w Butrint polecam. Czas pobytu połowa lipca, tłumów nie było, plaże czyste i ładne ,wynajęcie parasola na cały dzień z dwoma łóżkami na plaży to koszt 800 leków na nasze około 33zł ludzie sympatyczni dużo Polaków,Ukraińców,Rosjan. Apartament 200 metrów od plaży bogato wyposażony z balkonem widok na może koszt 14 dni 3200zł byliśmy we czworo czyli 1600zł na parę.Nie polecam ich kiełbas i parówek. rejs na Corfu wodolotem 30min statkiem ponad 90min ceny nie pamiętam ale warto, Corfu to ładna wyspa, warto zwiedzić Twierdzę .Ceny rożnych gadżetów nie tragiczne, można kupić coś ze złota w dobrej cenie ale trzeba się targować.Ogólnie polecam,wrażenie nie zapomniane może jeszcze kiedyś tam wrócę.
Panie Januszu, bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz. Miło czytać, że Albania turystycznie się rozwija i przyciąga coraz więcej wizytatorów. Na pewno jest warta odwiedzenia.