Na Rapa Nui, czyli Wyspę Wielkanocną, trafiono przez przypadek. Jednak nie zachwyciła ona swoich odkrywców. Holender Jacob Roggeveena szukał legendarnej ziemi z ukrytym skarbem, a trafił na małą wysepkę z wielkimi posągami, które uznał za toporne. Niemal 50 lat później Rapa Nui przejęli Hiszpanie, ale szybko ją porzucili. W 1888 roku wyspę przyłączono do Chile, które po kryzysie gospodarczym z 1929 roku próbowało ją sprzedać. Nie chciały jej Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Japonia i Niemcy. Leżała zbyt daleko. Dziś o jej zobaczeniu marzą tysiące podróżników.
Kiedyś odwiedziłam muzeum Arkadego Fiedlera w podpoznańskim Puszczykowie i spotkałam w nim jego wnuka. Zrobiłam z siebie głąba, bo pomyliłam Fiedlera z innym podróżnikiem – Tonym Halikiem, a na dodatek dałam się namówić na wypowiedź video do filmu. Gdy zapytałam wnuka Fiedlera, o jakim kierunku podróży marzy, odpowiedział, że o Wyspie Wielkanocnej. Ja wtedy podróżowałam co najwyżej po Polsce i taka destynacja wydała się mi głupotą. Przecież to koniec świata i bilet musi kosztować fortunę.
Do Chile to jeszcze może bym pojechała, ale Rapa Nui? Po co? Bo słynne głowy? Niezbyt imponujące. Cywilizacja, która w XIII wieku żyła w epoce kamienia łupanego, kiedy w Europie wznoszono wspaniałe, gotyckie katedry. Mieszkańcy, którzy sami na siebie sprowadzili zagładę i z ich powodu wyspa jest dziś nieurodzajna, pozbawiona roślinności, po prostu brzydka. „Ekobójstwo” to jeden z mitów, który wciąż silnie rezonuje w odniesieniu do Rapa Nui. Do innych należą wojny klanowe, klęska głodu, kanibalizm, inwazja szczura polinezyjskiego, obsesyjny kult przodków. Badania nad wyspą obfitują w fałszywe teorie, przeinaczenia i domysły. A jak było naprawdę?
Historia Rapa Nui
„Rapa Nui” znaczy po polinezyjsku Wielka Ziemia albo Wielki Kamień. Wyspę nazywano też Pępkiem Świata albo o Mata Ki Te Rangi, czyli „o Oczach Patrzących ku Niebu”, co zapewne odnosiło się do tutejszych kraterów wulkanów wypełnionych jeziorami.
Wśród badaczy wciąż istnieją spory dotyczące funkcji kamiennych posągów (moai) oraz daty zasiedlenia wyspy. Rozstrzał jest znaczny – od 800 roku n.e. po wiek XIII. Najbardziej prawdopodobna hipoteza mówi, że było to między 900 a 1000 rokiem. Osadnicy zapewne przybyli z wyspy Mangareva w Polinezji Francuskiej. Możliwe, że mieli też związki z wyspą Pitcairn, na której zamieszkali buntownicy z okrętu „Bounty”. Pierwszym miejscem, w którym się osiedlili, była Anakena – dziś znajduje się tu jedyna piaszczysta plaża na Rapa Nui. W okolicy odkryto m.in. ruiny domów pod wodą.
Legendy i przekłamania
To, co działo się później, często jest skażone przekłamaniami. Należy pamiętać, że społeczność Rapa Nui lubiła zapożyczać mity i legendy od innych ludów Polinezji, gdy brakowało im własnych. A zabrakło ich dlatego, że doszło do katastrofy demograficznej z powodu wywózek mieszkańców przez łowców niewolników oraz chorób zakaźnych. Tradycji nie miał kto i komu przekazywać, więc trzeba było ją czymś uzupełnić, a najczęściej – wymyślić.
Według legendy, spisanej dopiero na początku XX wieku, wszystkie istotne dla Rapanujczyków rośliny i zwierzęta przywiózł na wyspę ich pierwszy król zwany Hotu Matu’a. Ze względu na panujące tu warunki atmosferyczne (wiatr, deszcze i stała temperatura ok. 20 st.), wiele nasion i roślin nie przyjęło się, gdyż wymagały wyższych temperatur. Mieszkańcy znali tylko kury, które były luksusowym pokarmem. Do dań mięsnych należały też szczury polinezyjskie i ptaki, których populacja została przetrzebiona.
Fałszywe teorie
Jedna z często powtarzanych fałszywych teorii głosi, że na wyspę przypłynęła ludność, którą cechowała pracowitość, wysoki kunszt sztuki kamieniarskiej i zwyczaj deformacji uszu, przez który zdobyli przydomek „Długie Uszy”. To oni odpowiadali za powstanie kamiennych posągów. Następnie na wyspę przybyła inna grupa zwana „Krótkie Uszy”, którą pierwsi osadnicy zepchnęli do roli siły roboczej. Stało się to przyczyną wielu napięć i walk międzyplemiennych. „Długousi” postanowili wykopać rów o długości 3 km, wypełnić go gałęziami, zwabić do niego przeciwników, a następnie ich w nim podpalić. Koniec końców to „Długie Uszy” zostali zwabieni w tę pułapkę i z zagłady ocalał tylko jeden ich przedstawiciel.
Prawda zapewne jest taka, że żadnej krwawej rzezi nie było. A „długousi” i „krótkousi” są błędnym tłumaczeniem polinezyjskich zwrotów odnoszących się do ludzi korpulentnych i szczupłych. Co prawda mogło dojść do rywalizacji o zasoby naturalne, których na tak małym terenie musiało brakować, ale nie ma dowodów na ludobójstwo czy kanibalizm.
Polinezyjczycy czy Latynosi?
Inna fałszywa teoria dotycząca Rapa Nui pojawiła się w latach 40. XX wieku. Dotyczyła pochodzenia mieszkańców wyspy, mimo że już XVIII-wieczni badacze i podróżnicy nie mieli wątpliwości, że swoje korzenie mają w Polinezji. Stwierdzili to na podstawie podobieństwa zwyczajów, rysów twarzy, ubioru i języka.
Te ustalenia postanowił podważyć Thor Heyerdahl. Zainspirowany legendą usłyszaną od tubylca na wyspie Fatu Hiva, zaczął szukać argumentów przemawiających za tym, że Rapanujczycy pochodzą z Ameryki Południowej. Jednym z dowodów miało być podobieństwo pomiędzy monumentami wykutymi przez tubylców w Peru a moai z Wyspy Wielkanocnej. Jego teoria spotkała się jednak z niedowierzaniem. Niezrażony, postanowił przepłynąć Ocean Spokojny na tratwie nazwanej Kon-Tiki, do czego doszło w 1947 roku. Choć Heyerdahl na samo Rapa Nui nie dotarł i cudem uszedł z życiem, uratowany przez tubylców z jednej z polinezyjskich wysp, to cel osiągnął. Udowodnił, że możliwe były migracje na tratwach z wybrzeży Ameryki Południowej na wyspy na Oceanie Spokojnym.
Wygląd mieszkańców Rapa Nui na historycznych szkicach
Kobieta na fotografii to Eva, zmarła w 1946 roku. Jej prawdziwe imię brzmiało Ko Uka A’Hey A’Arero. Zdjęcie zrobione w 1940 roku. Uwagę zwracają tatuaże na twarzy oraz rozciągnięte uszy.
Odkrycie wyspy
Pierwsi Europejczycy dotarli na Rapa Nui w niedzielę wielkanocną 5 kwietnia 1722 roku pod dowództwem holenderskiego żeglarza Jacoba Roggeveena. Poszukiwał on legendarnego Kontynentu Południowego z wielkimi bogactwami. Od niechcenia nazwał swoje odkrycie „Wyspą Wielkanocną” i nie ukrywał swojego rozczarowania. Gdy załoga zeszła na brzeg, doszło do strzelaniny, którą rozpoczął tchórzliwy sternik. Odkrywcy pogardzali wyspiarzami, uważali ich za nieokrzesanych. Posągi, którymi my tak się dziś zachwycamy, nie wzbudziły ich entuzjazmu.
W 1770 roku do brzegów dobili Hiszpanie pod wodzą Felipe Gonzáleza. Sporządzili pierwsze dość dokładne mapy i jako pierwsi spisali miejscowe słownictwo. Postanowili wziąć wyspę w posiadanie, ale nie byle jak, tylko widowiskowo, używając sztandarów, bębnów, a nawet stawiając trzy krzyże. Hiszpanie nazwali wyspę San Carlos na cześć króla Karola III. Jednak skomplikowana sytuacja polityczna w Europie zmusiła ich do szybkiego porzucenia nowego nabytku.
W oczach Europejczyków
W 1774 roku na Rapa Nui trafił James Cook, szukając zapasów dla swojej załogi podczas drugiej wyprawy dookoła świata. Brytyjczyk nie był zachwycony wyspą i stwierdził, że ten, kto ją odkrył, nie ma się czym szczycić. W swoich dziennikach (The Journals of Captain James Cook on His Voyages of Discovery, t. II) pisał o niej tak:
„Żaden naród nigdy nie będzie ubiegać się o honor odkrywcy Wyspy Wielkanocnej, gdyż na całym tutejszym morzu nie ma drugiej takiej wyspy, która oferowałaby mniej zapasów czy udogodnień dla żeglugi niż ta. Natura mocno poskąpiła jej produktów zdatnych do jedzenia i picia (…). Rosną tu ziemniaki, ignam, taro, czyli kolokazja, banany i trzcina cukrowa, wszystkie one znakomitej jakości; ziemniaki są najlepsze, jakich kiedykolwiek próbowałem”.
12 lat po Cooku na wyspę dotarł francuski hrabia La Pérouse, któremu przyświecał oświeceniowy zamiar, by poprawić byt jej mieszkańców. Francuzi czuli się lepsi od Rapanujczyków i oczywiście żadnej istotnej zmiany nie wprowadzili. No, może poza jedną – umocnili mieszkańców wyspy w przekonaniu, że goście z zewnątrz oznaczają zawsze kłopoty. Ale te prawdziwe miały dopiero nadejść.
Zagłada kultury
W latach 1862-1863 Rapa Nui najechali żeglarze peruwiańscy, którzy podstępem schwytali i uprowadzili około tysiąca mieszkańców. Następnie zrobili z nich niewolników zbierających guano u wybrzeży Peru. Co prawda na skutek presji Francuzów szybko zapadła decyzja o powrocie tubylców na wyspę, ale z ponad stu osób podróż powrotną przeżyło zaledwie kilkanaście. W dodatku przywlekli ze sobą epidemię ospy wietrznej.
Po Peruwiańczykach na Rapa Nui pojawili się misjonarze. Zaopiekowali się około 150 rdzennymi mieszkańcami, którzy przeszli załamanie psychiczne, choroby oraz utracili swoją tożsamość i kulturę. Pocieszenie mieli znaleźć w Bogu. Misjonarze popadli w konflikt z Francuzem Jeanem-Baptistem Dutrou-Bornierem, który zakupił tu ziemię i utworzył na wyspie wielką farmę owczą. Schedę po nim przejęła Williamson-Balfour Company, chilijska firma ze szkockimi właścicielami. Rapa Nui była od lat 70. XIX wieku do lat 50. XX wieku wielkim pastwiskiem. Owce, a następnie sprowadzone bydło i konie ugniotły kopytami ziemię na tyle, że przestała rodzić plony.
9 września 1888 roku na wyspę przypłynął kapitan Policarpo Toro Hurtado, który dokonał jej przyłączenia do Chile. Dokument sporządzono w dwóch językach, ale wersja hiszpańska znacznie różniła się od tej spisanej w języku lokalnym. Zgodnie z tą pierwszą, mieszkańcy zrzekali się całej ziemi na rzecz nowego suwerena. Rapanujczycy do dziś czują się oszukani. Na mocy traktatu stali się de facto niewolnikami będącymi pod surowym nadzorem wojskowym. Mieszkali w ogrodzonej stolicy Hanga Roa, pozbawieni wszelkich praw. Musieli chociażby prosić o pozwolenie, aby wyjść na brzeg oceanu.
Rapa Nui dziś
Mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej otrzymali obywatelstwo chilijskie dopiero w 1966 roku. W 2007 roku wyspie nadano specjalny status, ale Rapanujczycy wciąż walczą o niepodległość.
Według spisu z 2011 roku żyło tam 5035 osób. W porównaniu ze spisem z 1982 roku (1936 mieszkańców) odnotowano znaczny wzrost ludności. Jest to spowodowane m.in. imigracją Europejczyków. Jednocześnie zmniejsza się udział Polinezyjczyków w społeczności wyspy (z 70% w 1982 do 60% w 2005 roku).
Autochtoni od czasu uzyskania statusu obywateli Chile walczą o odszkodowania za poniesione straty materialne i społeczne, ochronę swojego statusu oraz o ograniczenie napływu turystów. Choć jednocześnie turystyka jest ich głównym źródłem utrzymania. W 1993 roku przyjęto ustawę o tubylcach, która zakazała posiadania ziemi przez obcych. Z kolei na mocy ustawy z 2009 roku prawo do osiedlenia się na wyspie zarezerwowano dla autochtonów oraz ich małżonków i potomków. Po ostatnich zmianach, maksymalna długość pobytu turystycznego na Rapa Nui wynosi 30 dni.
Rapa Nui wciąż dąży do niepodległości i pamięta o swojej rabunkowej przeszłości.
Wszystkie wpisy o Wyspie Wielkanocnej tu.
Polecane książki
1. Jared Diamond, Dlaczego niektóre społeczeństwa upadły, a innym się udało, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2005 [tylko jako ciekawostka, że fałszywe teorie naukowe mogą zdobyć duży rozgłos].
2. Thor Hayerdahl, Wyprawa Kon-Tiki, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1957.
3. Publikacje Zuzanny Jakubowskiej-Vorbrich, która jest polską badaczką Wyspy Wielkanocnej. Z jej znakomitych tekstów korzystałam przy opracowaniu tego wpisu:
- wywiad Wyspa Wielkanocna. Zagadkowy Pępek Świata („Newsweek”),
- artykuł Dawne rolnictwo Wyspy Wielkanocnej. Polemiczne podejście do teorii upadku społeczeństwa („Myśl Ludowa” nr 8/2016).