Przedstawiam Wam sposób na zwiedzanie Pizy. Proszę nie mylić z przepisem na pizzę. Do odwiedzenia Pizy, podobnie jak do przygotowania tego neapolitańskiego przysmaku, niezbędna jest znajomość odpowiedniej metody, jak to zrobić, by efekt końcowy nie był rozczarowujący.
Przyznam otwarcie, że miałam do Pizy stosunek mało pozytywny, bo mój znajomy, który mieszkał w niej przez rok, określił ją jako “nudne i małe miasto”. A wcale taka nie jest! Już po wyjściu z dworca, w czasie mojego 20-minutowego spaceru do hostelu, zaczęła się mi podobać. Przede wszystkim w oczy rzucają się wszechobecni rowerzyści oraz arkady niczym w Bolonii. Jest też kilka rozległych placów i mniejszych placyków, mnóstwo lodziarni i pizzerii. Do tego rzeka Arno dzieląca miasto na pół i dodająca mu uroku, bardzo ciekawa architektura oraz samoloty latające nad głową. Lotnisko jest oddalone zaledwie 5 minut jazdy od centrum! Dla porządku wspomnę też o zachwycającej katedrze oraz przesłynnej Krzywej Wieży, ściągającej setki turystów dziennie.
Piza – pierwsze wrażenia
Niestety większość z nich przyjeżdża do Pizy tylko dla niej, nie chcąc lub nie próbując bliżej poznać miasta. A jeśli znajdą się tacy, którzy chcą je zwiedzać, są zmęczeni i zniechęceni tłumami, które kłębią się pod wieżą. Ale wierzcie mi, w pozostałych rejonach miasta możecie być zupełnie sami. Kolejnych irytują namolni sprzedawcy, głównie czarnoskórzy, którzy co krok ich zaczepiają i próbują coś wcisnąć (w czasie mojego pobytu gorącym towarem były selfie sticks – kijki do robienia selfie). Jeszcze inni, podążając wyłącznie utartymi szlakami, nie znajdują w Pizie niczego interesującego i godnego uwagi, by zatrzymać się w niej na dłużej. Ja w Pizie spędziłam pięć nocy i z każdym dniem moja sympatia do niej wzrastała.
Duża w tym zasługa mojego hostelu, który był prowadzony przez rodziców z synem i znajdował się dwie minuty od Krzywej Wieży. Tak naprawdę wyglądał jak duży, przytulny dom, a nie typowy hostel. Syn, siedzący codziennie na recepcji i z tego powodu chronicznie zmęczony, zapytał mnie, skąd tak dobrze znam włoski. Odpowiedziałam, że kiedyś mieszkałam w NeapoluNeapolu. Sam okazał się z pochodzenia neapolitańczykiem i w ramach solidarności lokalnej zwolnił mnie z podatku miejskiego (1,50 € dziennie).
Nie mógł uwierzyć, że jestem Polką, bo w jego mniemaniu Polacy są zawsze smutni, a ja cały czas się uśmiechałam. Valerio, bo tak miał na imię, okazał się fanem horoskopów. Po dacie urodzenia poznał mój znak zodiaku – Byk. Dobrze znał jego charakterystykę, stwierdzając, że twardo stąpam po ziemi, jestem pracowita i ambitna oraz gdy postawię sobie jakiś cel, to do niego dążę. Ale wiedział też, że Byki nie lubią, jeśli coś się im przestawia lub nie odkłada na miejsce. Wszystko prawda!
Niech już będzie, że galerię zdjęć z Pizy rozpocznę kilkoma kadrami z Krzywą Wieżą. Miejmy ją jak najszybciej zaliczoną i zajmijmy się ciekawszymi i mniej obleganymi zakątkami miasta.
Krzywa Wieża
Jaki jest więc mój przepis na Pizę? Jak najszybciej „zaliczyć” Krzywą Wieżę – najlepiej wczesnym rankiem, gdy pociągi z kierunku Florencji nie wyrzuciły z siebie jednodniowych turystów lub wieczorem, gdy cały kompleks położony na Campo dei Miracoli (czyli baptysterium, katedra i wieża) są pięknie oświetlone. Niestety bilet umożliwiający wejście na ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Włoch jest skandalicznie drogi i kosztuje 18 €.
Dlatego większość odwiedzających zadowala się oglądaniem wieży z zewnątrz. Poza tym robią sobie zdjęcia w śmiesznych pozach, wcielając się w rolę herosów, którzy próbują ją podtrzymywać lub przewalić (o tym więcej tu). Warte odwiedzenia jest Baptysterium, do którego bilet kosztuje 5 €, ale aż tylu chętnych jak do zobaczenia wieży nie ma.
Zwiedzanie Pizy – turystyczne skarby
Dla mnie największym hitem i jednocześnie zaskoczeniem była katedra (Duomo). Dużo ich w życiu widziałam, także we Włoszech, ale ta w Pizie jest równie zachwycająca, co świątynie w Sienie i Mediolanie. Wstęp do niej jest – uwaga! – darmowy, ale trzeba pobrać darmową wejściówkę na wyznaczoną godzinę. Należy też pamiętać o odpowiednim stroju. Dla tych, którzy będą mieć odkryte ramiona i krótkie szorty, przygotowane są specjalne zielone płachty wyglądające jak fartuchy lekarskie.
Kolejnym wyjątkowym obiektem sakralnym w Pizie jest niewielki kościół Santa Maria della Spina, wzniesiony w XIII wieku w stylu gotyckim. Znajduje się przy nadbrzeżu rzeki Arno, w samym sercu miasta, a mimo to jest ignorowany przez wielu turystów. Niestety nie mogłam ani do niego wejść, ani podziwiać go z zewnątrz, gdyż w czasie mojego pobytu był w remoncie i przykryto go płachtą.
Na uwagę zasługuje też kościół św. Franciszka powstały w XIII wieku. Położony jest na uboczu, choć w pobliżu ścisłego centrum. Z zewnątrz prezentuje się bardzo nieciekawie, ale gdy weszłam do środka, zaskoczył mnie ogromnie. Byłam jedyną wizytatorką, więc mogłam delektować się błogą ciszą i wyjątkowymi wnętrzami. Kościół zbudowano z kamienia, więc jego wnętrza są bardzo chłodne, co zapewnia ogromną ulgę w czasie toskańskich upałów. Znajduje się w nim kilka witraży oraz ogromnych obrazów, dzięki czemu można się poczuć niemal jak w galerii sztuki. Sam ołtarz robi duże wrażenie. Na lewo od niego znajduje się – tego się zupełnie nie spodziewałam – kopia całunu turyńskiego.
Krzywa Wieża znajduje się na Campo dei Miracoli (Polu Cudów) i jest częścią kompleksu, do którego należy też przepiękna katedra i baptysterium. Turyści upodobali sobie leżenie na trawie w okolicy tych zabytków.
Najsłynniejszy plac w Pizie – Piazza dei Cavalieri z kościołem św. Stefana (na pierwszym zdjęciu po prawej). W średniowieczu to na nim toczyło się polityczne życie miasta. Najbardziej przykuwający wzrok budynek na placu to Scuola Normale Superiore di Pisa, czyli uniwersytet założony przez Napoleona Bonaparte.
Ukryty potencjał Pizy
Piza okazała się dla mnie dużą niespodzianką. Jest pełna energii, ale jednocześnie nie wielkomiejska. Krzywa Wieża znajduje się w jednym z końców miasta, a nie w samym centrum. Dlatego mieszkańcy Pizy nie muszą uciekać przed turystami, jak to się dzieje w Wenecji, Florencji czy Rzymie. Miasto jest też ważnym ośrodkiem uniwersyteckim i bankowym.
W czasie mojego pobytu był akurat okres obron, dlatego w pobliżu kampusu, mieszczącego się tuż przy nadbrzeżu rzeki Arno, można było spotkać młodych laureati z rodzinami i znajomymi. Poza tym chodniki przed wejściami do poszczególnych instytutów były skąpane w confetti. Przed jednym z głównych uniwersyteckich budynków jest mały skwerek, na którym dwie grupy urządziły swoją imprezę z okazji obrony. Było wino, śpiewy i życzenia.
Pizę charakteryzuje bardzo bujne życie towarzyskie i mnóstwo lokali gastronomicznych. Ja codziennie chodziłam na lody do mojej ulubionej lodziarni La Bottega del Gelato, która znajduje się zaraz przy rzece Arno. To były chyba najtańsze lody, jakie kiedykolwiek jadłam we Włoszech. Jedna gałka kosztowała 1,5 €, dwie – 2 €, a trzy – 2,5 €. Smaków było aż tyle, że za każdym razem mogłam wybrać inne. Piazza Garibaldi, przy którym mieści się lodziarnia, to obok Piazza dei Cavalieri i Piazza Cavallotti popularne miejsce wieczornych spotkań, głównie wśród młodych ludzi. Bywa wesoło i gwarnie, więc każdy złakniony nocnego życia powinien się tu znaleźć.
Zwiedzanie Pizy bez mapy
Bardzo ciekawe są zakamarki Pizy i jej szerzej nieznane rejony. Momentami przypominała mi Neapol ze względu na wąskie i zaciemnione uliczki oraz latające nad głową samoloty. Z kolei obrzeża przywoływały mi Rzym z jego sosnami piniowymi i kolorowymi kamienicami z charakterystycznymi okiennicami i daszkami nad balkonami. Za to nadbrzeże Arno to niemal kopia Florencji, choć w Pizie wygląda ono nawet lepiej. Podsumowując, Pizę polecam bardzo, bynajmniej nie z powodu Krzywej Wieży!
Rzeka Arno dodaje Pizie uroku, a wioślarze są na niej powszechnym widokiem.
Uwielbiam Pizę za jej uliczne życie oraz zaskakującą, ciekawą i kolorową architekturę, będącą konglomeratem różnych stylów i epok. Tu kościół może dzielić swoje mury z kioskiem, sklepem lub pizzerią.
Kościół św. Franciszka z kopią całunu turyńskiego. Liczba turystów – oprócz mnie, nikt!
Miasto przyjazne rowerzystom i psom
Najlepsze lody w Pizie, czyli la Bottega del Gelato na Piazza Garibaldi
Lipiec, sierpień 2015 r.