Trochę w swoim życiu widziałam zacnych rezydencji i pałaców, na czele z królewskimi. I muszę przyznać, że na tym tle pałace Łodzi wznoszone przez przemysłowców nie mają się czego wstydzić. Dysponując ogromem pieniędzy, a przy tym niezbyt dużym kapitałem kulturowym, można łatwo popaść w przesadny przepych lub bezguście. Tymczasem łódzkie gmachy są wysmakowane i naprawdę imponujące. W tym wpisie skupiam się tylko na dwóch z ogólnej liczby 20 obiektów.
Łódź od początku XIX wieku była jednym z najważniejszych ośrodków przemysłowych na terenie Królestwa Polskiego. Rozwój miasta nastąpił dzięki otwarciu nowych połączeń kolejowych, napływowi taniej siły roboczej po uwłaszczeniu chłopów oraz zniesieniu ceł na eksport do Rosji. To właśnie na zmianie ceł na bawełnę wzbogacili się trzej bohaterowie „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Mimo gospodarczej prosperity i wielkich majątków garstki fabrykantów, Łódź pozostawała miejscem pełnym ubóstwa i infrastrukturalnie zacofanym.
Na uwagę zasługuje ówczesny dość wyjątkowy układ urbanistyczny. Bogate rezydencje właścicieli manufaktur sąsiadowały z należącymi do nich rozległymi przemysłowymi budynkami z czerwonej cegły. W dzisiejszej Łodzi można jeszcze spotkać się z resztkami takich kompleksów. Ale podlegają one drapieżnej gentryfikacji. Dawne manufaktury to teraz hotele, luksusowe lofty lub przestrzenie biurowe.
Budowanie fortun
Jednym z najsłynniejszych łódzkich przemysłowców był Izrael Poznański zwany jednym z trzech „królów bawełny” obok Ludwika Geyera i Karola Scheiblera. Poznański w ciągu niespełna pół wieku z właściciela podrzędnej manufaktury wartej 500 rubli, stał się potężnym fabrykantem z majątkiem wynoszącym 11 mln rubli. W osiągnięciu sukcesu na pewno pomogło mu małżeństwo z Leonią Hertz, również pochodzenia żydowskiego. Leonia wniosła w posagu znajdujący się w Warszawie sklep wyrobów bawełnianych oraz pomogła mężowi nawiązać cenne kontakty ze środowiskiem warszawskiej burżuazji.
Jednak sam Izrael Poznański nie wypadł sroce spod ogona, gdyż miał całkiem udane zaplecze rodzinne. Jego ojciec był kupcem z Aleksandrowa Łódzkiego, który rok po urodzeniu się syna przeniósł się do Łodzi. Tu nabył prawo handlu tkaninami oraz zbudował pierwszą piętrową kamienicę na Starym Mieście. Młody Izrael od dziecka pomagał w interesach, nierzadko ciężko pracując. Jako nastolatek jeździł po mieście rozklekotanym wózkiem, zbierając stare materiały.
W wieku 27 lat zaczął skupować działki położone przy ul. Ogrodowej, na których zamierzał postawić kompleks przemysłowy. Zajęło mu to 21 lat. Pierwszy obiekt fabryczny stanął, gdy Poznański miał 39 lat. Początkowo znany był jako bezwzględny pracodawca, któremu nie zależało na bezpieczeństwie pracowników. W jego fabrykach dochodziło do licznych wypadków kończących się kalectwem lub śmiercią. Jednak pod koniec swojego życia zmienił zupełnie swoje podejście. Stał się znanym filantropem budującym sierocińce, szkoły dla ubogich i szpital żydowski, w budynku którego mieści się dzisiaj Szpital Kliniczny nr 3 im. dr. Seweryna Sterlinga.
Pałac Poznańskiego, czyli łódzki Luwr
Nie wiem, dlaczego akurat taki przydomek nosi najsłynniejsza rezydencja Łodzi. Co prawda jest obecnie muzeum miejskim, ale z pewnością to nie ta ranga, co jego paryskiego odpowiednika. Do Pałacu Poznańskiego bardziej pasuje określenie „łódzki Wersal”, zwłaszcza ze względu na robiącą piorunujące wrażenie fasadę. Gmach i jego okolica wpisują się w modelową architekturę dawnej Łodzi. Tuż obok znajdował się wielki kompleks przemysłowy, który współcześnie zamieniono na wielkie centrum handlowe zwane „Manufakturą”.
Wnętrza przy ulicy Ogrodowej są typowe dla każdego pałacu. Znajduje się w nim jadalnia na kilkadziesiąt osób, sala balowa, wielkie mahoniowe schody, mnóstwo pokoi, w tym obowiązkowy – ówcześnie bardzo modny – pokój orientalny w stylu japońskim. I oczywiście ogród, który zachował się niestety tylko w szczątkowej formie. Pierwotnie ciągnął się aż do koryta rzeki Łódki. Część położona najbliżej pałacu miała charakter spacerowy, a dalej znajdowały się ogrody warzywne ze szklarniami, oranżeria, strzelnica i staw. Izrael Poznański nie doczekał ukończenia budowy pałacu, gdyż zmarł w 1900 roku, zaś budynek był gotowy trzy lata później.
Rezydencję Poznańskiego od innych tego typu luksusowych posiadłości wyróżniało to, że pełniła ona również funkcję handlową. Na parterze mieścił się sklep firmowy, pomieszczenia biurowe i magazyny wyrobów gotowych. Warto przyjrzeć się dokładnie fasadzie pałacu, której zdobienia przywołują działalność właściciela. Można dostrzec czółenka tkackie i uskrzydlone koło zębate. Na dachu wśród posągów znajduje się kobieta z kotwicą i otwartą księgą, co nawiązuje do handlu, oraz postać trzymająca róg obfitości symbolizujący powodzenie w interesach. Do tego Hermes, bóg handlu i opiekun kupców, oraz Atena, bogini mądrości i tkactwa. Od strony ogrodu można zobaczyć przedstawienia robotnika i kowala – coś zupełnie niespotykanego jak na ozdoby pałacowe.
Pałac Poznańskiego od strony ogrodu prezentuje się najpiękniej.
Wnętrza Pałacu Poznańskiego
Sala jadalna została ozdobiona w stylu baroku dworskiego. To jedyne pomieszczenie, w którym w pełni zachował się oryginalny wystrój.
W pałacu znajdują się dwie specjalne wystawy poświęcone Markowi Edelmanowi oraz Arturowi Rubinsteinowi. Ta druga zawiera m.in. nagrody, które w ciągu życia zdobył wybitny pianista. A ma na koncie Oscara, Grammy i Emmy.
Zwiedzanie
Bilety normalne: tylko wnętrza – 12 zł, ekspozycja o historii Łodzi – 10 zł, całość (wnętrza i historia) – 18 zł
W środy wstęp bezpłatny.
Godziny otwarcia: wt-czw 9:00-17:00, pt-ndz 11:00-19:00
Willa Herbsta, czyli liczy się wnętrze
Przechodząc obok tego budynku, można ulec mylnemu przekonaniu: „willa jak willa”. Powiadam Wam – to, co tu jest najbardziej zachwycające, kryje się w środku. Choć najbardziej znany jest w Łodzi Pałac Poznańskiego, moim zdaniem willa Herbsta bije go na głowę. Jednak było to możliwe dzięki gruntownej renowacji, gdyż gmach niemal całkowicie zdewastowano przez jego nieodpowiednie użytkowanie. Po II wojnie światowej został znacjonalizowany, pełniąc różne funkcje, m.in. ośrodka szkolenia pracowników pomocy społecznej, domu pobytu dziennego dla nerwowo chorych, fabryki bombek choinkowych czy spółdzielni inwalidów.
Willa Herbsta z zewnątrz oraz ogród na tyłach
Przy pracach renowacyjnych pomocne okazały się zdjęcia wnętrz z epoki, których zachowała się znaczna ilość. Na parterze znajdowały się wnętrza o większej powierzchni i bogatszym wystroju. Urządzono je z przepychem, by służyły celom reprezentacyjnym i zaświadczały o pozycji właścicieli. Zaliczymy do nich Dużą Salę (balową), jadalnię, Salon żółty – orientalny, Salon myśliwski, Salon lustrzany czy Salon środkowy. Piętro było przeznaczone wyłącznie dla domowników. Znajdowały się na nim sypialnie pani i pana, garderoba, pokój starszej pani, pokój panieński, buduar, łazienka, biblioteka oraz salon rodzinny.
Rezydencja Herbstów stanowiła część zespołu fabryczno-mieszkalnego na Księżym Młynie. Po drugiej stronie ulicy znajdowały się już ogromne zabudowania fabryczne. Willa z rozległym ogrodem wyróżniała się jako zielona enklawa. Jej budowę rozpoczęto prawdopodobnie około roku 1875 w związku ze ślubem Matyldy Scheibler (córki jednego z trzech „królów bawełny”) z Edwardem Herbstem, który był dyrektorem naczelnym w firmie Scheiblera. Rezydencja, zaprojektowana w stylu neorenesansowym, miała być ich prezentem ślubnym.
Parter willi Herbsta – przestrzeń reprezentacyjna
Salon Lustrzany, czyli najpiękniejsze pomieszczenie w willi. Z oryginalnego wystroju zachowały się boazerie, bogato rzeźbione i złocone ramy luster, supraporty (dekoracje umieszczone nad drzwiami), sufit dekorowany sztukateriami i malowanymi na płótnie obrazami plafonowymi.
Pierwsze piętro – przestrzeń prywatna
Willa Herbsta mieści w sobie najpiękniejsze piece kaflowe i kominki, jakie kiedykolwiek widziałam.
Zwiedzanie
Bilety: normalny 15 zł, ulgowy 8 zł, dzieci, uczniowie i studenci – 1 zł
W piątki wstęp bezpłatny.
Godziny otwarcia: wt-ndz 11:00-17:00
Czerwiec 2021 r.