W trakcie swoich wyjazdów staram się bardziej odkrywać niż zwiedzać nowe miejsca. Dlatego nie zawsze biegam z przewodnikiem jak inni turyści, którzy nie chcą przeoczyć ani jednej z najsłynniejszych atrakcji. Zamiast tego wolę na przykład zapytać kioskarza, gdzie mogę znaleźć miejsce, które uwieczniono na sprzedawanej pocztówce, a które z jakiegoś względu szczególnie mnie zainteresowało. Odkrywanie miasta wiąże się z błądzeniem, siedzeniem na ławce koło nieznajomego, przypatrywaniem się, co robią miejscowi i całodniowymi pieszymi wędrówkami.
Dziś zachęcam do odkrycia Londynu – miasta, do którego nie chciałam jechać, bo kojarzyło się mi z ulubioną imigracyjną destynacją Polaków i osławioną pracą na zmywaku. Od powrotu wciąż za nim tęsknię – jak za żadnym innym miejscem do tej pory odwiedzonym. Dla mnie to taki Nowy Jork Europy: nieprawdopodobnie kosmopolityczny, ekscytujący i energetyczny. To metropolia ogromnych możliwości i nierówności społecznych, do której przyjeżdża się, aby wymyślić swoje życie na nowo. Tłumy biegaczy, tysiące pubów, setki parków, dziesiątki muzeów, kwitnące życie kulturalne i towarzyskie. Oto właśnie Londyn. By go odkryć i poznać od każdej strony, proponuję dziesięć kroków.
Wizyta w parku
W Londynie jest ponad 1700 parków i skwerów. Oszałamiająca liczba. Najsłynniejszy jest Hyde Park – położony w samym centrum miasta, uwielbiany przez turystów i trochę mniej przez londyńczyków z uwagi na dość duże zatłoczenie. To tu można skierować swoje pierwsze kroki w Londynie, aby odpocząć po trudach podróży lub coś przekąsić, rozkładając się na trawie. Miejscowi w parkach piknikują, odpoczywają, opalają się, czytają książki, biegają, jeżdżą na rowerze, grają w futbol, rugby czy bejsbol – czego dusza i ciało zapragnie. Żadnych tabliczek z zakazem deptania trawy, które do niedawna były tak powszechne w polskich miastach. Osobiście polecam mniej oblegane parki – moje ulubione Hampstead Heath i Richmond Park. Ogromne połacie terenów zielonych to niewątpliwy walor Londynu, przez co ma u mnie dużego plusa.
Jazda metrem
O metrze powstała oddzielna notka, więc ten punkt będzie dość zwięzły. Choć jest drogie i w godzinach szczytu niebywale zatłoczone, koniecznie trzeba się nim przejechać. I to nie raz! Nigdzie indziej nie dane nam będzie spotkać takiego przekroju londyńskiego społeczeństwa – konglomeratu narodowości, języków, kolorów skóry i religii. Ja jestem jego wielką fanką.
Panorama Londynu z mostu
Najlepszy widok na miasto rozciąga się z London Bridge, Waterloo Bridge lub Millenium Bridge – najmłodszego i zapewne bliskiego fanom Harry’ego Pottera. Stańcie na środku i po prostu chłońcie widoki. To z mostu można najlepiej poczuć potęgę i wielkość tej metropolii. Z jednej strony Big Ben i Westminster, po drugiej biznesowe i szklane City, gdzieś przebija się London Eye, a na wprost historyczny cud techniki – Tower Bridge. Mosty są normalnymi przeprawami dla pieszych, więc na pewno nie będziecie osamotnieni, a wręcz może być tłoczno.
Spektakl w teatrze
Ale raczej nie po to, by obejrzeć słynny musical typu Billy Elliot, Król Lew czy Les Misérables. Oczywiście muzyka i piosenki są łatwiej przyswajalne dla niewprawionego ucha obcokrajowca, ale to dopiero klasyczne sztuki teatralne poza West Endem pozwalają uszczknąć choć odrobinę bogatego życia kulturalnego w tym mieście. Na musicale chodzą w przeważającej liczbie turyści, a bilety są bardzo drogie (nawet te kupowane w kioskach przy Leicester Square – tam potrafią być droższe niż w kasie teatralnej). Ja wybrałam przedstawienie Other Desert Cities w położonym z dala od centrum Old Vic Theatre. Uczciwie przyznam, że nie wszystko zrozumiałam, ale absolutnie nie żałuję. Aktorstwo brytyjskie jest pierwszorzędne, ale nie dane mi było cieszyć uszy brytyjskim akcentem, bo sztuka była amerykańskiego autora, więc mówiono po amerykańsku.
Jako że wizytę w teatrze traktuję dość poważnie, do swojego podróżnego bagażu zapakowałam elegancką sukienkę i buty. Okazało się, że nie tylko w Polsce, ale też w Londynie teatr zaczyna przypominać kino. Większość ludzi była ubrana dość swobodnie, eufemistycznie pisząc. Na dodatek na sali było tak zimno, że siedziałam w kurtce (zresztą tak jak inni), więc wyjściowy strój był na dobrą sprawę niepotrzebny. Skojarzenia z kinem nasuwa się także dlatego, że można wnosić na widownię napoje (ale tylko w plastikowych kubeczkach) i jeść – o zgrozo – czipsy!
Wizyta w muzeum lub galerii
Kolekcje brytyjskich muzeów i galerii są naprawdę imponujące i należą do najlepszych na świecie. Jeśli to Was nie przekonuje, może poczujecie się skuszeni tym, że wejście do najważniejszych i największych z nich jest darmowe. Właściwie można przyjechać do Londynu dla samych muzeów i nie będzie to wizyta stracona. British Museum, National Gallery, Victoria and Albert Museum, Tate Britain, Tate Modern, Saatchi Gallery, Natural History Museum to punkty obowiązkowe.
Najlepiej je odwiedzać późnym popołudniem, gdy ruch turystyczny będzie mniejszy. Choć w Tate Britain i Saatchi Gallery w środku dnia była tylko garstka osób, więc czułam się niemal tak, jakby wszystkie obrazy były tylko dla moich oczu. Z kolei w Tate Modern spotkałam moją ulubienicę Keirę Knightley z mężem. Jeśli nie w metrze, to właśnie w muzeum można spotkać jakąś sławną personę.
Przejażdżka czerwonym autobusem
Czym byłby Londyn bez swoich słynnych double deckers? Choć jazda nimi pochłania mnóstwo czasu, a przystanki są rozlokowane co 100 metrów, to dla turysty ogromna frajda. A przy okazji to chyba najbardziej londyński sposób na poznanie miasta. Szczególnie polecam wybrać linię jadącą przez centrum (np. Oxford Street), by z góry poobserwować niestygnący ani na sekundę ruch w mieście. Ludzie wylewający się z kolejnych stacji metra, tłumy przechodzące przez ulicę na zielonym świetle, turyści obładowani torbami z Primark, odważni rowerzyści, którzy między słynnymi taksówkami i piętrowymi autobusami lawirują swoimi jednośladami. Szaleństwo, czyste szaleństwo. A Wy patrzycie na to spokojnie z góry.
Piwo w pubie
Podobno w Londynie jest kilkanaście tysięcy pubów. Nie wiem, czy w jakimkolwiek innym mieście na świecie jest ich więcej. Wiem jedno – wypad do pubu po pracy to londyński styl życia. To tu można zawrzeć nowe znajomości, obejrzeć mecz (bilety na stadion są dość drogie) i podszlifować swój brytyjski akcent. Ja polecam szczególnie klimatyczne puby w Camden, w których można trafić też na koncerty jazzowe lub rockowe.
City w weekend
W ciągu tygodnia biznesowe City jest nie do wytrzymania ze względu na hałas i tysiące ludzi, które się przez nie przewijają. Za to w weekend można tu kręcić filmy katastroficzne. Zupełne pustkowie i niemal żywego ducha. City jest historycznie najważniejszą dzielnicą miasta. Do dziś obowiązuje tu prawo, że żaden monarcha nie może znaleźć się na jej terenie, chyba że dostanie odpowiednie pozwolenie. O zmianie kształtu i charakteru City przesądziły dwa wydarzenia – wielki pożar Londynu z 1666 roku i bombardowania niemieckie w czasie II wojny światowej.
Obecny charakter i wygląd tej części miasta nie wszystkim się podoba, podobnie jak symbol tych zmian, czyli słynny wieżowiec Gherkin. Zaledwie kilka kroków od szklanych wieżowców City panuje zupełnie inny klimat za sprawą dzielnic Spitalfields i Shoreditch. To nagłe i niespodziewane przejście ze świata wielkiego biznesu i panów w drogich garniturach do tej cichej, spokojnej i jakby zatrzymanej w czasie części Londynu jest naprawdę niesamowite.
Wzdłuż Tamizy
Spacer od London Eye do Tower Bridge, a dla lubiących wodne przeprawy – przepłynięcie statkiem z Tate Modern do Tate Britain. Rzeka to istotny element krajobrazu Londynu, dlatego warto obejrzeć miasto z jej perspektywy.
Dzielnice Londynu
Londyn jest metropolią, której architektura, a w szczególności budynki mieszkalne, mogą się podobać. Szeregowe, niskie domki są kwintesencją londyńskiego stylu, ale miasto nie jest wizualnie nudne i monotonne. Eleganckie i modne Notting Hill, snobistyczne Chelsea, szalone i kolorowe Camden, spokojne i niemal sielskie Hampstead, imigrancki East End, gentryfikujący się Holloway, nowobogackie Kensington. Każda z dzielnic ma swój niepowtarzalny charakter, dlatego koniecznie powłóczcie się po ulicach i poznajcie każdą z nich.