Neapol w rytmie tanga

Neapol w rytmie tanga

Być może pamiętacie wpis, w którym żaliłam się, że Galleria Principe w Neapolu świeci pustkami. Jest to architektoniczny twór najwyższych lotów, który stoi opuszczony i niezagospodarowany. Swoją chwilę sławy miał tylko raz, kiedy kręcono tu sceny do filmu Utalentowany pan Ripley. Ale w końcu galeria się ożywiła, wypełniła ludźmi, a od pustych ścian odbijały się muzyczne dźwięki. To wszystko za sprawą darmowego kursu tanga.

 

Całe przedsięwzięcie zorganizowali entuzjaści tańca z grupy GAlleRi@rt. Miejsce warsztatów wybrali nieprzypadkowo, jako że jest ogólnodostępne, a przede wszystkim nie trzeba za nie płacić. Poza tym takiego parkietu nie powstydziłaby się żadna szkoła tańca. Chodziło również o to, aby zwrócić uwagę na zupełnie niewykorzystany potencjał galerii i nieco ją ożywić. Kurs był przeznaczony dla wszystkich, którzy mieli ochotę potańczyć: dla dzieci, studentów, osób starszych, ale też turystów. Stanowił świetną odskocznię od rutyny dnia codziennego, pozwalał nauczyć się czegoś nowego, ale przede wszystkim umożliwił spędzenie czasu w sposób ciekawy i co ważniejsze – darmowy.

 

Kulturalny Kopciuszek

Musicie wiedzieć, że Neapol nie jest kulturalną mekką, jak chociażby Londyn, Paryż czy Berlin, gdzie kalendarz kulturalny pęka w szwach, a kolejki do muzeów i galerii ustawiają się od samego rana. Nie oznacza to jednak, że w Neapolu brakuje przybytków kultury. Do zobaczenie jest Muzeum Archeologiczne zasobne w eksponaty z Herkulanum i Pompejów, Muzeum Capodimonte z obrazami Tycjana, El Greca, Goyi i Lotty oraz rozległy Pałac Królewski (Palazzo Reale). Problem w tym, że wielu neapolitańczyków nigdy w tych miejscach nie było. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka, ale najbardziej prawdopodobnym jest brak pieniędzy. Z moich własnych obserwacji dorzuciłabym również nikłą potrzebę wrażeń artystycznych. Pamiętajcie, że jesteśmy na Południu, gdzie pełny brzuch przedkłada się nad wartości kulturalne.

Tango to taniec przepełniony pasją i zmysłowością. Mimo że wywodzi się z Argentyny, świetnie wpisuje się w klimat Neapolu. Wygląda na to, że jest też ulubionym tańcem neapolitańczyków. Innym miejscem, w którym na co dzień zdarza się obserwować pary pląsające w rytm tanga, jest nadmorski deptak przed Restauracją Vanilla Café. Sam lokal jest dość snobistyczny, drogi, oferujący kiepskie jedzenie i z nieprzyjemną obsługą. Ale o każdej porze dnia z jego wnętrza wydobywa się muzyka, więc nie sposób go nie zauważyć.

Tańczące pary można spotkać głównie wieczorami. Kiedy pewnego razu robiłam im zdjęcie, zaczepiła mnie starsza pani, mówiąc, że pięknie to wygląda i czuje się jak w Rimini. Bo w Rimini przed każdym lokalem urządza się potańcówki, a tańczą wszyscy. W Neapolu jest zawsze więcej gapiów niż par prezentujących swoje umiejętności. Poza tym mają one utrudnione zadanie z powodu biegaczy uprawiających jogging na tym samym deptaku, na którym tańczą.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.