Te dwa haskie muzea są położone daleko od siebie i różni je niemal wszystko prócz jednej rzeczy – są doskonałe! No dobrze, mają jeszcze tę samą cenę. Mowa o Mauritshuis ze słynnym obrazem “Dziewczyna z perłą” i muzeum motoryzacyjnym Louwmana. Jeśli nie przekonał Was mój poprzedni opis Hagi i dalej jesteście zdania, że i tak daleko jej do Amsterdamu, to możecie odwiedzić ją tylko dla tych dwóch muzeów. I proszę, bez wymówek, że nie lubicie muzeów. Te spodobają się Wam z pewnością.
Louwman Museum
Pod tą mało mówiącą i chyba szerzej nieznaną nazwą kryje się muzeum motoryzacji. Ale drogie panie, nie uciekajcie! Będziecie się w nim bawić równie dobrze, o ile nie lepiej niż panowie. Zacznijmy jednak od samego położenia muzeum. Dotrzeć jest tam dość trudno, jeśli nie dysponuje się swoim samochodem. Ja nim nie dysponowałam, więc musiałam posiłkować się komunikacją miejską, która podwiezie Was jedynie w okolicę muzeum i to taką dość odległą. Autobus linii 24 w kierunku Station Mariahoeve wyrusza z Dworca Centralnego. I w tym miejscu ważna uwaga – przystanek jest na górze, trzeba wjechać tam schodami ruchomymi, a następnie wyjść na zewnątrz. Do pokonania jest 7 przystanków – dojeżdżamy do Reigersbergenweg i należy uważać, bo jesteśmy w strefie, gdzie wszystkie przystanki są na żądanie. Jak się zagapicie i wysiądziecie na kolejnym – Barnsteenhorst, też będzie dobrze.
Autobus wywiezie Was na kompletne odludzie. Ot, takie przedmieścia Hagi. Musicie iść w lewo, przez osiedle, a potem przejść na drugą stronę jezdni. Wypatrujcie lasu, bo po jego drugiej stronie, przy kolejnej jezdni, znajduje się Louwman Museum. Las jest niezwykły i wpisuje się w tego typu zielone przestrzenie Hagi. Ja w czasie mojego spaceru natknęłam się na czaplę siwą i byłam oczarowana licznymi stawami, ławeczkami porozstawianymi w zacisznych miejscach oraz ogólnym klimatem sielskości i spokoju. Jest też sporo spacerujących osób, głównie z psami. Gdy tak będziecie iść i relaksować się, na pewno zauważycie nowoczesną i imponującą bryłę muzeum.
W środku znajduje się ponad 250 zabytkowych i współczesnych samochodów z pominięciem tych najnowszych, które widujemy na co dzień na ulicach. Naprawdę jest tu wszystko, co wydał przemysł motoryzacyjny od roku 1886 do lat 80. XX wieku. I dodatkowo znajdziemy tu takie perełki, jak Aston Martin Jamesa Bonda, cadillac Elvisa Presleya czy limuzyna Winstona Churchilla, a nawet samochód-łabędź, osobiście mój faworyt. Wszystko starannie i profesjonalnie opisane, a cała ekspozycja jest wyśmienicie zaaranżowana, oddając ducha danej epoki, z której pochodzą oglądane samochody. Uprzedzam, że bateria w aparacie na pewno się Wam rozładuje z powodu robienia ogromnej liczby zdjęć, bo naprawdę wszystkie modele zasługują na uwiecznienie.
Ale muzeum to nie tylko samochody. Jego założyciel to prawdziwy pasjonat, który w swojej kolekcji zgromadził też m.in. fantastyczne plakaty i porcelanę poświęcone motoryzacji. Naprawdę jest co oglądać i choć kolekcja jest duża, to nie męczy, bo co chwilę pojawia się coś fantastycznego i zaskakującego. Równie wyjątkowa jest strefa restauracyjna, którą zaaranżowano na historyczną ulicę. Aż chce się usiąść na herbatę i chłonąć ten klimat. Wspaniałe muzeum, polecam i dużym, i małym.
- Czas zwiedzania: 4-5 h
- Otwarte: od wtorku do niedzieli w godz. 10-17
- Cennik: z Museumcard wstęp darmowy
- Bilet normalny – 14 €
- Dzieci 13-18 lat – 7 €
- Dzieci 5-12 lat – 5 €
- Dzieci do 5 lat – wstęp darmowy
Mauritshuis
Chyba nie ma osoby, która nie wyszłaby stąd bez pocztówki lub plakatu z reprodukcją „Dziewczyny z perłowym kolczykiem”. Bo to właśnie w Mauritshuis znajduje się ten przesłynny obraz Vermeera, który bez większego nadużycia można nazwać holenderską „Mona Lisą”. Dużą atrakcją muzeum jest sam budynek, w którym zostało ono ulokowane. Zbudowany w latach 1633-1644 był rezydencją hrabiego Johana Mauritsa – komandora i zarządcy holenderskich kolonii w Brazylii. Stoi w samym sercu Hagi, tuż przy parlamencie na Binnenhof, więc tym razem nie będzie kłopotów z dotarciem do muzeum. Dom od 1822 roku jest galerią sztuki i to taką, którą ja osobiście lubię najbardziej. Kolekcja jest mała, ale obejmuje najlepsze obrazy i najważniejszych twórców – z Niderlandów, Niemiec i Francji. Zachwyci (i nie zamęczy!) zarówno fanów malarstwa, jak i zwykłych turystów.
Kogo zatem tu mamy? Rembrandta, Rubensa, Brueghela, Vermeera, Steena. No i oczywiście ją – wspomnianą „Dziewczynę z perłowym kolczykiem”, bo tak brzmi jej pełna nazwa. Możliwość oglądania tego obrazu z bliska, choć jest on niewielkich rozmiarów, daje wielką estetyczną rozkosz. Warto zaznaczyć, że nie jest to portret, a tzw. tronie, czyli wyimaginowane przedstawienie jakiejś osoby, zazwyczaj ograniczone do jej twarzy (zresztą tronie to XVII-wieczne holenderskie określenie na „twarz”). Vermeer był mistrzem światła i w bardzo wysmakowany sposób dał temu wyraz, oświetlając twarz dziewczyny oraz umieszczając poświatę na jej ustach i na perle. Te i inne ciekawostki można poznać dzięki darmowej aplikacji na smartfona, którą pobiera się ze strony internetowej muzeum. To przydatne rozwiązanie, bo tylko przy wybranych obrazach są dłuższe opisy.
- Czas zwiedzania: 1,5-2 h
- Otwarte: od wtorku do niedzieli w godz. 10-18, w poniedziałek od 13 do 18
- Cennik: z Museumcard wstęp darmowy
- Bilet normalny – 14 €
- Dzieci do 18 lat – wstęp darmowy