Loro Parque na Teneryfie. Królestwo nie tylko papug

Loro Parque

Są takie atrakcje na świecie, które kosztują skandalicznie dużo i stanowią jawną wyciskarkę turystów. Ale i tak trzeba zacisnąć zęby i zrobić wszystko, by zobaczyć je na własne oczy. Do takich miejsc zaliczę Loro Parque na Teneryfie. To połączenie ZOO z ogrodem botanicznym, któremu przyświeca cel ratowania zagrożonych gatunków zwierząt. Jego dumę stanowią papugi, a największą atrakcję – pokazy orek, delfinów i lwów morskich. Loro Parque ma tylu samo miłośników, co przeciwników – ci drudzy krytykują zwłaszcza warunki tresury i przetrzymywania orek.

 
Ponad 40 mln turystów odwiedziło do tej pory tę atrakcję Teneryfy położoną w miejscowości Puerto de la Cruz. Przy czym mieszkańców wyspy jest mniej niż milion. Nie chcę nawet wyobrażać sobie, co dzieje się tutaj w sezonie letnim. A widziałam kilka zdjęć zupełnie zakorkowanych alejek i czytałam narzekania, że ktoś nie dostał się na pokaz z powodu dużej liczby chętnych. W połowie listopada było w niektórych częściach parku wręcz pustawo, a 60% miejsc na pokazie orek pozostało pustych.

Skoro bywa tłoczno, jest drogo (atrakcja wraz z dojazdem z południa Teneryfy kosztowała mnie zawrotne 280 zł), a na sam park spadają co chwila gromy krytyki, to czy warto tu w ogóle przyjeżdżać? Moim zdaniem – tak. Ale nie należy nastawiać się na typowy ogród zoologiczny. W Loro Parque nie zobaczymy wszystkich ikonicznych zwierząt – brakuje słoni, nosorożców czy żyraf. To przede wszystkim królestwo papug z różnych rejonów świata, co sygnalizuje nawet sama nazwa – „loro” to po hiszpańsku właśnie ten ptak. Jest ich na terenie ogrodu aż 4 tysiące sztuk, co czyni go jedną z największych światowych ostoi papug.

 

Oprócz samej fauny duże wrażenie robi tutejsza egzotyczna roślinność. Na plus można wskazać także przestronne i zadbane wybiegi dla zwierząt lądowych, choć niektóre ptaki są trzymane w bardzo małych klatkach.

 

Zwiedzanie Loro Parque

Na północy wyspy oraz wzdłuż autostrady z południa na północ co chwilę można zobaczyć billboardy promujące to miejsce. Nie wiem po co, gdyż chyba nie ma turysty odwiedzającego Teneryfę, który nie planowałby się tu wybrać. Loro Parque jest uważany za atrakcję numer 1 wyspy, co jest dość ciekawe z uwagi na jego prywatny charakter. Tymczasem wulkan Teide – najwyższy szczyt Hiszpanii, na który wjazd kolejką kosztuje dokładnie tyle samo, nie ma już tak rozbuchanego marketingu.

Pomysłodawcą Loro Parque był Niemiec Wolfgang Kiessling, który otworzył go dla gości w 1972 roku. Biznes musiał się dobrze kręcić, gdyż później – tym razem na południu wyspy przy Costa Adeje – stworzył największy w Europie park wodny. Powierzchnia ogrodu zoologicznego przez lata się powiększała – dziś to 135 tys. m2, co odpowiada dziewiętnastu boiskom piłkarskim. Niby nie jest to ogromny teren, ale by na spokojnie wszystko zobaczyć i wziąć udział w pokazach, potrzeba 7 godzin (a park jest otwarty od 9 do 17). Na miejscu jest dużo toalet oraz kąciki gastronomiczne, z których nie korzystałam, ale domyślam się, że tanio nie jest.

 

W ogrodzie natkniemy się na dużo kierunkowskazów, ale moim zdaniem niekiedy wprowadzają odwiedzających w błąd. Choć na mapie wszystko wygląda jak typowy płaski teren ZOO, to w wielu miejscach musimy podejść pod górę lub trafimy na nieintuicyjne przejścia, np. przez strefę gastronomiczną, do kolejnych zwierząt. Dlatego trzeba mieć dobrą orientację w przestrzeni i często patrzeć na mapę (do pobrania tu).


 

Ceny biletów (listopad 2023 r.)

  • Wstęp – bilet normalny 42 €, bilet ulgowy 30 €
  • Bilet z dojazdem z południa wyspy (zwiedzanie od ok. 10:30 do 16:30) – 61 €
  • Bilet podwójny (Loro i Siam) – 74 € normalny / 53 € ulgowy
  • Bilet premium z lunchem – 70 € (zjeść można w restauracji patio del Loro lub w pizzerii Lority; dodatkowo są jakieś premium miejsca na pokazy)
  • Drugie wejście – 17 € (nie wiem, na czym to polega, ale takie były informacje)

Dojazd z południa wyspy (agencja Club Canary) – 19,5 € (zwiedzanie do 17:00).
Z takimi zbiorowymi dojazdami zawsze jest problem z powodu opóźnień. Miałam pierwotnie wyjechać o 8:10, dzień przed dostałam informację o zbiórce o 8:50. Koniec końców autobus przyjechał o 9:20 i zaczęłam zwiedzanie dopiero o 11:00. Czas przejazdu z Costa Adeje to 1,5 h (120 km).

 

Największe atrakcje Loro Parque

  • ogromna woliera dla papug

Można się przechadzać wiszącymi mostami wśród ptaków niebojących się obecności człowieka i w otoczeniu egzotycznej przyrody. Niekiedy papugi mamy na wyciągnięcie ręki.

 

  • planeta pingwinów

Specjalnie zaaranżowana przestrzeń imitująca koło podbiegunowe z padającym śniegiem. Jedno z niewielu miejsc, gdzie w niewoli zobaczymy pingwiny królewskie żyjące na co dzień w Antarktyce. Większe od nich są tylko pingwiny cesarskie występujące na Antarktydzie.

 

  • magnetyczne meduzy i piękne ryby

W dużych akwariach pływa kilka rodzajów meduz i nie wiem, czy na własne oczy można je gdziekolwiek w naturze obejrzeć. Wydają się stworzeniami nie z tej planety. Do tego bardzo fotogeniczne i kolorowe ryby w dużych akwariach. Jest też długi tunel z rekinami i płaszczkami pływającymi nad głową, ale go przegapiłam.

 

  • pokazy delfinów

Ze wszystkich pokazów (nie widziałam tylko lwów morskich) te podobały się mi najbardziej, gdyż nie odbywały się w takt głośnej muzyki. A i same delfiny wydawały się szczęśliwe i nawet mogą je bawić takie sztuczki. W czasie pokazu zobaczymy wiele imponujących wyczynów, m.in. zwierzę przeskakujące przez sznur rozwieszony 4-5 m nad wodą. Choć jak czytałam, tresowanie delfinów jest dla nich dużym stresem, więc i te pokazy powinniśmy bojkotować.

 

  • kapibary i żółwie z Galapagos

Jeszcze w żadnym ZOO, a tym bardziej na żywo, nie widziałam tych zwierząt, więc to była duża gratka.

     

  • wiele innych egzotycznych gatunków zwierząt

 

Pokazy papug

Celem władz Loro Parque jest przedłużenie życia zagrożonym gatunkom papug i studiowanie zachowań tych bardzo inteligentnych ptaków. Stwierdzono, że poziomem IQ dorównują szympansom, choć ich mózg jest zdecydowanie mniejszy. Papugi rozpoznają kształty i kolory oraz szybko uczą się zachowań, które umożliwiają im zdobycie nagrody. W czasie pokazu można oglądać papugę, która bezbłędnie układa puzzle w kształcie Wysp Kanaryjskich oraz wyścig dwóch ptaków w przekładaniu kolorowych krążków. Jeden okazał się wyjątkowo inteligentny, gdyż wziął do dzioba od razu pięć krążków i zaniósł je na miejsce. Tymczasem drugi maszerował pojedynczo z każdym.

 
Jednak samego pokazu nie polecam i chciałam wyjść przed końcem. Na szczęście (tak jak wszystkie) trwa tylko 20 min. W trakcie rozbrzmiewa bardzo głośna muzyka, a widzów zachęca się do klaskania. Nie wiem, jak to znoszą ptaki, ale biorąc pod uwagę ich inteligencję, muszą być zażenowane taką szopką. Co ciekawe, ten pokaz przyciągnął tłumy i nawet orki czy delfiny nie były takie popularne. Jako jedyny odbywa się w zamkniętym pomieszczeniu, gdyż ptaki latają nad głowami, co skutkuje tym, że jest bardzo duszno i gorąco.

Z ptakami w Loro Parque wiąże się jedna z głośniejszych afer. Tony Silva, kurator ds. tych zwierząt, został skazany za przemyt rzadkich gatunków o wartości ponad 1,3 mln dolarów do Stanów Zjednoczonych.

 

Stres i niewola orek

Wszyscy pamiętamy film „Uwolnić orkę”, który wzbudził sympatię do tych morskich ssaków. Ale w innym obrazie – „Kości i rdza”, gdzie główną rolę zagrała Marion Cotillard, zwierzęta te okaleczają swoją trenerkę. Mimo swojej łagodnej aparycji są to drapieżniki, które polują na żółwie morskie, foki, delfiny, a nawet wieloryby. Potrafią być też groźne dla człowieka, co pokazuje historia pokazów w Loro Parque. Jednak winny temu jest sam człowiek, który powoduje u nich ogromny stres, chcąc wytrenować je do sztuczek.

Pierwszy poważny wypadek miał miejsce w 2007 roku, kiedy trenerka Claudia Vollhardt została zaatakowana przez zwierzę. Jednak do najtragiczniejszego zdarzenia doszło w Wigilię 2009 roku. 29-letni Alexis Martinez został zabity przez orkę Keto w trakcie pokazu [sic!]. Po dwóch i pół minutach spędzonych na dnie basenu wydobyto jego ciało, ale nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych. Park początkowo określił śmierć jako wypadek. Jednak raport z sekcji zwłok wykazał, że Martínez zmarł z powodu poważnych obrażeń spowodowanych atakiem orki, w tym licznych złamań kompresyjnych, rozdarć ważnych narządów i śladów ugryzień. Od tego czasu trenerzy nie wchodzą już do wody.

Wypadki to jedno, ale równie tragiczne skutki przynosi trzymanie tych zwierząt w niewoli na małej przestrzeni. W latach 2021-2022 w ciągu zaledwie 18 miesięcy padły aż trzy orki. Samica Kohana zmarła w wieku dwudziestu lat, Ula przeżyła zaledwie 3 lata, a także pożegnano 17-letnią Skylę. Tymczasem na wolności samice orki mogą żyć nawet 80 lat. Prostym wyjściem z tego klinczu jest rezygnacja z pokazów orek, bo przecież turyści i tak by tu przyjeżdżali, nawet gdyby bilet kosztował 50 €. Nie rozumiem uporu władz parku, aby usilnie się tego trzymać. Dodatkowo nie jest to jedyne miejsce w Europie, gdzie można zobaczyć taką wątpliwą atrakcję, więc ten wyróżnik odpada (vide: francuski Marineland koło Nicei).

 

Pokazy orek

Tylko dwa razy dziennie można oglądać spektakle, którymi gwiazdami są orki oceaniczne. Ku mojemu zdumieniu, drugi pokaz o 15:15 przyciągnął bardzo małą liczbę widzów. Może to konsumencki bojkot, co byłoby dobrą wiadomością. Ja na taki pokaz wybrałam się pierwszy i ostatni raz. Na wstępie trzeba podjąć strategiczną decyzje i zdecydować, gdzie usiąść. Od dołu do połowy siedzeń mamy strefę chlapania.

Ale uwaga! W czasie pokazu woda leciała jeszcze wyżej, także na siedzenia teoretycznie wolne od wody. Jedna z dziewczynek zalała się płaczem, gdy nagle dosięgnął ją ogromny chlust zimnej wody. Moja rada: nie siadajcie po bokach. To właśnie w tych rejonach orki najbardziej moczą. Po środku na dole jest strefa dla osób z niepełnosprawnością i ona jest wolna od chlapania. Dodatkowo znajduje się tam podest, na który orki w trakcie pokazu wypływają z wody, więc można je zobaczyć w pełnej krasie.

A właściwie o co z tym moczeniem turystów chodzi? To po prostu bezsensowny element, który wzbudza niepotrzebny strach w widzach. Ja się przesiadałam trzy razy, aby mieć pewność, że nie zostanę oblana. Dodatkowo przed pokazem są wyświetlane archiwalne wideo, które pokazują, jak orki ochlapują widzów i były to naprawdę potężne ilości wody. Kilka osób od razu pobiegło zakupić przeciwdeszczową pelerynę (koszt 3 €), po czym wrócili na swoje miejsca blisko basenu. A przecież wystarczyło przesiąść się wyżej, bo akurat wolnych krzesełek nie brakowało.

Pokaz składa się z kilku skoków i innych wygibasów, ale mniej więcej połowę stanowi oblewanie widowni. Nie wiem, jaki cel przyświeca organizatorom, ale jest to bardzo niesmaczne. Dodatkowo winowajcami stają się „złośliwe” orki, a to przecież człowiek je do tego wytrenował. Wyszłam zniesmaczona i odradzam uczestnictwo w tym pokazie.

Listopad 2023 r.

 

One thought on “Loro Parque na Teneryfie. Królestwo nie tylko papug

  • 19/12/2023 at 11:52
    Permalink

    Miałem przyjemność być w tym miejscu :) Zdecydowanie warto :)

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.