Książkowe podróże – część 10

Książkowe podróże – część 10

Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet przygotowałam zestaw reportaży napisanych tylko przez polskie autorki. Zabieram Was dziś do Omanu, Gruzji, Turcji, Kanady i Rumunii. Poczytacie nie tylko o sytuacji kobiet, więc proszę męskich czytelników o nieignorowanie tego zestawienia. Przed Wami kolejna odsłona cyklu książkowego, w którym polecam książki z podróżami w tle.


 

Joanna Gierak-Onoszko – „27 śmierci Toby’ego Obeda”

Wydawnictwo Dowody na Istnienie, 2019 

Debiut, o jakim marzy każdy reporter. Choć autorka na pisaniu zjadła już zęby, to materia reportażu rządzi się swoimi prawami i nie każdy potrafi dokopywać się do historii w taki sposób, jak uczyniła to Gierak-Onoszko. Tytuł błędnie sugeruje, że książka jest poświęcona Toby’emu Obedzie, podczas gdy jest on tylko jednym z kilkunastu bohaterów, którym autorka oddaje głos. Wszystkich łączy to, że pochodzą z pierwszych ludów, które zamieszkiwały Kanadę i w dzieciństwie zostali odebrani rodzicom. Umieszczono ich w szkole z internatem, gdzie wyzbywali się swoich korzeni, zapominali rdzenną mowę, byli upokarzani, głodzeni, bici i gwałceni. Takich potworności dopuszczał się w przeważającej większości kościół katolicki.

Reportaż Joanny Gierak-Onoszko jest wyjątkowy z kilku względów. Chyba jako pierwszy w tak skrupulatny sposób opisuje dramat tysięcy ocaleńców i wskazuje winnych. Ale nie rzuca łatwych oskarżeń. Bo część z tych, którzy okazali się katami, sami w dzieciństwie byli gwałceni i maltretowani w takich samych szkołach. Autorka nie chodzi na skróty, zadaje pytania i często uświadamia sobie swoje braki w wiedzy. Otwarcie przyznaje to czytelnikom. Czasami nie wiedziała, jak zadać jakieś pytanie, jak zacząć rozmowę i czy w ogóle ma prawo rozdrapywać rany. Dzięki takiej postawie mógł powstać jeden z najlepszych reportaży ostatnich 10 lat, który skruszył kryształowy wizerunek Kanady.

 

Małgorzata Rejmer – „Bukareszt. Kurz i krew”

Wydawnictwo Czarne, 2013

Choć to reportażowy debiut Małgorzaty Rejmer, jest bardzo dojrzały, napisany z uwagą oraz wielkim wyczuciem. Nie stroni również od plastycznego języka ocierającego się o esej i prozę poetycką. Rejmer ma swój styl, który do mnie bardzo trafia. Ta książka to skok na głęboką wodę i pełne zanurzenie się w rumuńską duszę. Od pierwszych stron wir narracji wciąga nas coraz głębiej i choć autorka porusza dramatyczne tematy (polityczny terror, głód, tajne służby, więzienie, bieda, klęski żywiołowe), to nie sposób oderwać się od lektury.

Reportaż zaczyna się od osobistych kwestii. Oto Rejmer przyjechała do Bukaresztu, bo miasto od dawno ją fascynowało i postanowiła w nim trochę pomieszkać. Opisuje swoje przygody z wynajmowaniem mieszkania i kłopotliwe poruszanie się po mieście, które rozlewa się niczym atrament. Do tego wszechobecne bezpańskie psy, które budzą strach ze względu na swoje nieprzewidywalne zachowanie. Z tej felietonowej formy przechodzimy do rozdziałów, które są hybrydą różnych stylów i poruszają rozmaite kwestie. Małgorzata Rejmer jak mało kto potrafi okraszać swoje reportaże dużą dawką wrażliwości i zrozumienia dla bohaterów. Wspaniały reportaż, pod wrażeniem którego pozostawałam przez wiele dni.

 

Agata Romaniuk – „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu”

Wydawnictwo Poznańskie, 2019

Sprawnie napisany reportaż, który pokazuje nam kulisy pozornie baśniowego kraju. Choć bohaterkami są przede wszystkim kobiety, pierwszy rozdział dotyczy niedawno zmarłego sułtana Omanu – Sa’ida ibn Tajmura. I taki zabieg ma głęboki sens, bowiem dowiadujemy się, jak to się stało, że ten pustynny kraj w tak krótkim czasie dynamicznie się rozwinął. Bo nie zawsze ludziom żyło się w nim dostatnio. Panował wysoki analfabetyzm, dochody z wydobycia ropy trafiały tylko do kieszeni poprzedniego sułtana, a prawa obywateli były bardzo ograniczone. Dziś to modelowy kraj arabski, otwarty na turystów, ale jednocześnie skrywający wiele tajemnic.

Pod płaszczykiem bogactwa i dostatku kryją się dramaty wielu kobiet, które są wbrew sobie wydawane za mąż, muszą znosić upokorzenia związane z byciem drugą żoną lub zdradami męża. Mną najbardziej wstrząsnął rozdział, w którym mowa o podstarzałych Omańczykach, którzy latają m.in. do Tajlandii i Indii, aby poślubić młode dziewczyny i przez miesiąc je wykorzystywać seksualnie jako legalne żony. Następnie są porzucane, będąc już w ciąży. Choć dużo czytam o krajach muzułmańskich, a ich specyfika oraz tradycja nie jest mi obca, to Agata Romaniuk ujęła swoje opowieści we wciągającą formę. Żałuję tylko, że to tak cienka lektura. Chciałoby się więcej.

 

Stasia Budzisz – „Pokazucha. Na gruzińskich zasadach”

Wydawnictwo Poznańskie, 2019

Książek o Gruzji wydaje się w Polsce sporo, co ma pewnie związek z dużą popularnością tego kraju wśród turystów. Na blogu recenzowałam już reportaż małżeństwa Mellerów , znakomity był Wojciech Jagielski z “Dobrym miejscem do umierania”. Jak na tym tle wypada Stasia Budzisz, nazwisko dla mnie zupełnie anonimowe? Nadzwyczaj dobrze. Autorka potrafiła dokopać się do niewyeksploatowanych jeszcze tematów. Jednym z nich jest tytułowa “pokazucha”, czyli gruzińskie życie na pokaz i życie na kredyt. Gruzini są do nas bardzo podobni w wyznawaniu zasady „zastaw się, a postaw się”. Lokalną zmorą są chwilówki i wysokooprocentowane kredyty.

Szokujące jest to, że większość Gruzinów jada tylko chleb, ser i sos pomidorowy, bo na więcej ich nie znać. Za to w kieszeni mają nowoczesne smartfony i jeżdżą nowymi samochodami. Szerokie uśmiechy i gościnność skrywają biedę, konieczność migracji zarobkowej, brak wsparcia dla osób niepełnosprawnych, a także gwałty i przemoc domową. Stasia Budzisz nie epatuje tanią sensacją, historie swoich bohaterów przedstawia z wyczuciem i zrozumieniem. Dużym atutem jest to, że przez jakiś czas sama mieszkała w Gruzji i poznała tam wiele osób. Nie pisze z perspektywy reportera, który do kraju przyjechał tylko na chwilę, aby zrobić parę wywiadów. Podobały się mi motywacje, które kierowały autorką, aby stworzyć tę książkę. Zrobiła to jako sprzeciw wobec stereotypowych opisów Gruzji. Trzeba przyznać, że jej wizytówka tego kraju burzy wszelkie stereotypy.

 

Marcelina SzumerBrysz – „Wróżąc z fusów”

Wydawnictwo Czarne, 2018

Wiele książek o Turcji już przeczytałam, a autorka potrafiła dodać do z pozoru wyczerpanego tematu nowe wątki. Duży w tym udział ostatnich zawirowań politycznych związanych z zamachem stanu i syryjskimi uchodźcami. Rozdział dotyczący puczu uważam za najciekawszy, bowiem zawiera informacje, których próżno szukać w mediach czy na stronach internetowych. Właśnie po to czytam reportaże – aby wiedzieć więcej i dowiadywać się nowych rzeczy. Dodatkowe uznanie należy się autorce za znajomość tureckiego i rozmowy w tym języku. Książkę czyta się lekko i z zainteresowaniem, choć są też pewne zgrzyty.

Pierwszym był rozdział o nieudanym małżeństwie autorki z Turkiem. W moich oczach wyszła na naiwną gąskę, a nie reporterkę mającą trochę więcej pojęcia o świecie i różnicach kulturowych. Drugim – rozdział o tureckich serialach melodramatycznych, z którego kipiało zafascynowaniem tego typu produkcjami. Naprawdę, czytelnikowi nie trzeba streszczać całości fabuły. Trzecim zgrzytem jest fakt, że autorka pisze z perspektywy Izmiru, czyli najbardziej liberalnego miasta w Turcji. Choć wspomina o morderstwach honorowych na Wschodzie, to przede wszystkim promuje obraz nowoczesnej Turcji, która w niektórych aspektach jest nawet bardziej postępowa niż Europa.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.