Tunezja to kraj, z którym mamy niewiele skojarzeń. Wczasy all inclusive, nieudana arabska wiosna oraz miejsce kręcenia Gwiezdnych Wojen. Obecnie pojawia się w przekazach medialnych przede wszystkim za sprawą statków z imigrantami wypływającymi z portu w Sfax. Choć zajmuje niewielki obszar, zwłaszcza w porównaniu z sąsiednimi gigantami, ma do zaoferowania dużo więcej niż tylko tanie wakacje. To na tutejszym wybrzeżu Morza Śródziemnego istniało imperium kartagińskie założone przez Fenicjan. Ponadto Tunezja jest drugim miejscem po Włoszech z największą liczbą rzymskich zabytków na świecie.
Na zwiedzanie zaplanowałam 16 dni, myśląc, że to absolutnie wystarczy. Plan miałam ambitny – chciałam zjechać kraj od północy na południe, dodając do tego turystyczne wybrzeże i mniej znaną zachodnią część. Ale gdy zaczęłam czytać przewodnik, liczba miejsc wartych odwiedzenia zaczęła pęcznieć niczym ciasto drożdżowe. Musiałam dokonać daleko idącej selekcji, a jej ofiarą stały się El Kef oraz stanowisko archeologiczne w Dougga wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Nie odwiedziłam też wyspy Dżerba, która słynie z zielonego krajobrazu. Z kolei do zachwycających Matmaty, Tatawin i Chenini nie miałam jak dojechać bez samochodu (wycieczka taksówką kosztowałaby 900 zł).
Tunezja pełna niespodzianek
Ten najmniejszy kraj Maghrebu jest bardzo zróżnicowany. Mamy tu zarówno wybrzeże z piaszczystymi plażami (najpopularniejsze kurorty to Hammamet, Susa i Monastyr), jak i wrota do Sahary i możliwość spędzania nocy wśród pustynnych wydm. Do tego słone jeziora z flamingami, parki narodowe oraz malownicze wąwozy. Miłośnicy sztuki i historii znajdą wiele muzeów i parków archeologicznych z unikalnymi eksponatami. Zbiór rzymskich mozaik jest ogromny i często można po nich chodzić, a nie tylko oglądać zamknięte za szybą. Jeszcze nigdy w żadnym kraju muzułmańskim nie odwiedziłam tylu biletowanych miejsc, które były warte uwagi.
Najciekawiej krajobrazowo prezentuje się południe Tunezji – okolice Tozeur, Matmaty i Douz (bramy do Sahary)
Te dziwne formacje to róże pustyni, jedna z popularnych pamiątek z Tunezji. Są agregatem gipsu zawierającego czasem znaczne ilości piasku kwarcowego. Krystalizują jedynie w pewnych uprzywilejowanych rejonach pustyń. W związku z tym nie jest łatwo samemu znaleźć ładny okaz róży pustyni. Miejsca ich występowania są zwykle głęboko skrywaną tajemnicą Berberów. Dobra wiadomość jest taka, że nie są zbyt drogie, choć mało kto ma tyle wolnych kilogramów w bagażu na najpiękniejsze okazy.
Wielki meczet w Kairouan, najstarszy w Afryce Północnej. Samo miasto zostało założono w 670 r. i jest jednym z najświętszych miejsc islamu.
Zachwycające i doskonale zachowane rzymskie mozaiki
Sidi Bou Said, najładniejsze miasteczko Tunezji
Starożytne zabytki Tunezji: Sbietla, Kartagina i amfiteatr w El Jem (drugi największy na świecie, zaraz po Koloseum). Tunezja ma aż 9 obiektów wpisanych na listę UNESCO. O dwa więcej niż Egipt! W Afryce ustępuje jedynie RPA (10) i Etiopii (11).
Bolesna historia współczesna
Tunezja uzyskała niepodległość od Francji w 1956 roku. Dziś więzy z dawną matką są bardzo słabe i pozostały po niej właściwie tylko wszechobecne bagietki. Nawet język francuski stracił na znaczeniu i będzie pomocny głównie w kontaktach ze starszymi mieszkańcami. Młodzi, co zaskakujące, komunikują się właściwie tylko po arabsku, a w mowie Moliera potrafią powiedzieć zaledwie kilka słów, dukając przy tym gorzej ode mnie. Jednak podstawowe rzeczy w hotelach czy restauracjach załatwimy po angielsku.
Rok 2011 był przełomowym momentem w dziejach współczesnej Tunezji. To wówczas wybuchła arabska wiosna, zapoczątkowana przez studentów domagających się reform społecznych i gospodarczych. Prezydent uciekł, kraj ogarnął chaos, a rewolucja rozlała się na znaczną część świata arabskiego. To była woda na młyn dla islamistów, którzy przeprowadzili w Tunezji szereg zamachów wymierzonych także w turystów. Dwa najtragiczniejsze miały miejsce w 2015 roku. Najpierw w Muzeum Bardo w Tunisie, gdzie zginęły 24 osoby, w tym trzech Polaków. 3 miesiące później udający turystę zamachowiec zastrzelił na plaży w Sus 39 osób, głównie Brytyjczyków. Okazał się nim 23-letni student wydziału inżynierii.
Kraj nad przepaścią
Obecnie poziom zagrożenia terroryzmem jest dużo niższy, a to dlatego, że Tunezja porzuciła swoje demokratyczne ambicje. Nowo wybrany prezydent Kais Saied rządzi krajem twardą ręką, zawieszając funkcjonowanie parlamentu i dymisjonując premiera. Jednak dawne problemy nie zostały rozwiązane – Tunezja wymaga pilnych reform gospodarczych. Ale do tego potrzeba ogólnonarodowej, politycznej zgody, która jest trudna do osiągnięcia. Funkcjonuje tu aż 200 partii, a ponad 80% Tunezyjczyków nie ufa politykom.
W 2022 r. poziom bezrobocia wyniósł 16%, a wskaźnik ubóstwa – 17% (tyle osób żyje poniżej 5 zł dziennie). Jednak w niektórych regionach kraju sięga on aż 40%. Szans na poprawę bytu mieszkańców nie widać, gdyż w ostatnich latach dług publiczny wystrzelił do poziomu 90% PKB. Rząd nieustannie potrzebuje kroplówki finansowej z zagranicy i gdyby nie ogromne wpływy z turystyki, Tunezja już dawno stoczyłaby się do poziomu afrykańskiego pariasa.
Transport w Tunezji
Dobra informacja jest taka, że wszędzie można dojechać louages [czyt. luaż], czyli białymi, ciasnymi busikami. Niestety czasem trzeba się przesiadać w kolejnych miastach, by w końcu dojechać tam, gdzie chcemy. Stan dróg jest bardzo dobry i nie ma na nich wielkiego ruchu. Tak jak w innych krajach muzułmańskich, nikt tu nie używa kierunkowskazów.
Pociągi kursują bardzo rzadko i tylko do niektórych regionów, a rozkład na oficjalnej stronie nie jest aktualny. Chciałam kupić bilet z Tunisu do Sus na 11, a w kasie okazało się, że pociąg jest tylko o 6:15 lub 15:45. Dlatego warto dowiadywać się o godziny odjazdów dzień wcześniej.
Alternatywą do busów są autokary, w których podróż jest dużo wygodniejsza. Miałam okazję jechać tylko na jednej trasie – z Tozeur do Tunisu (7,5h). Ruszyliśmy z 30-minutowym opóźnieniem, gdyż czekaliśmy jeszcze na trzech pasażerów. Po drodze zatrzymywaliśmy się tylko w trzech miejscowościach i mieliśmy dłuższą przerwę na obiad w przydrożnym lokalu. Tak jak w przypadku pociągów, rozkłady internetowe nie są aktualne. Trzeba pytać na miejscu i kupować bilet z dziennym wyprzedzeniem, aby nie zostać na lodzie.
Pociąg z Sus do Monastyru. Najbardziej komfortowa podróż.
Transport w Tunisie i okolicach
Natomiast transport publiczny w stolicy jest w katastrofalnym stanie. Autobusy jeżdżą bardzo rzadko, metro (a tak naprawdę tramwaj) jest potwornie zatłoczone i nie ma w nim klimatyzacji. Pociąg TGM kursujący do Kartaginy i Sidi Bou Said to bardzo wysłużone składy z lat 50. XX wieku z drewnianymi siedzeniami. Ceny przejazdów są bardzo niskie – maksimum 1 dinar.
Metro w Tunisie. Raz czekałam na nie 1 h [sic!]
Kolejka TGM z Tunisu m.in. do Kartaginy
Podróżowanie louages
Busiki ruszają dopiero, jak zbierze się komplet pasażerów, czyli 8 osób. Czasami zajmuje to chwilę, gdy w grę wchodzi popularny kierunek, a kiedy indziej ponad godzinę. Najlepiej wybierać się w trasę rano (ok. godziny 9). Kierowcy louages jadą dość szybko (80-110 km/h), ale bez brawury. Za to nagminnie korzystają z telefonów komórkowych. Miejsca w busie nie jest dużo, a podróż nie należy do komfortowych. 4h to chyba maksymalny czas, jaki można wytrzymać w takich warunkach. Plusem jest to, że z tyłu jest całkiem spory bagażnik, więc nie trzeba trzymać plecaka na kolanach.
Za brakujące miejsce w louages można oczywiście zapłacić, ale Tunezyjczycy nie są chętni tak robić. Raz udało się mi przekonać pozostałych pięciu pasażerów do dopłaty po 3 dinary (4,5 zł) do biletu. Czekałam już półtorej godziny na bus z Kebili do Tozeur i wciąż brakowało dwóch osób. Najpierw się nie zgodzili, ale po 8 min jednak doszli do wniosku, że to dobry pomysł.
Oprócz tego duże problemy miałam na trasie Gafsa-Tozeur (45 min czekania), Kairouan-Sbeitla (55 min) oraz w drodze powrotnej. Chciałam złapać louages o 15.30, czyli jeszcze o wczesnej porze. Ale gdy przyszłam na dworzec w Sbeitli, czekał tylko bus do Susy (3h jazdy), a stamtąd musiałabym wziąć kolejny do Kairouan (50 min). W ciągu 10 min przyjechał bus bezpośrednio tam, gdzie chciałam jechać i doszło dwóch pasażerów. Postanowiłam dłużej nie czekać (trasa zabiera 1h 40 min), by zdążyć dojść do hotelu przed zmrokiem. Zapłaciłam 63 dinary (90 zł) za 6 brakujących miejsc i mogliśmy ruszyć.
Dworce louages
Na zdjęciu bilet z Tunisu do Susy. 6 w kółeczku oznacza, że jestem szóstym pasażerem i czekamy jeszcze na dwóch, aby móc ruszyć. Nad kółeczkiem cena: 13,5 dinara.
Koszty
Tunezja nie jest drogim krajem, zarówno jeśli chodzi o ceny noclegów, jak i transport czy jedzenie w knajpkach. Za pokoje z prywatną łazienką płaciłam do 30 euro (wliczone śniadanie). Wyjątkiem był trzygwiazdkowy hotel w Kairouan – 97,40 euro za dwie noce. Był to prawdziwy europejski standard ze śniadaniem pełnym deserów i owoców, daniami na ciepło oraz panem smażącym naleśniki. Dla porównania, mój hotel w Douz miał aż cztery gwiazdki i kosztował 64 euro za dwie noce. Ale te gwiazdki dotyczyły tylko recepcji i basenu, gdyż na śniadanie z owoców były tylko jabłka, a napoje piło się w papierowych kubkach.
Kraj ze względu na warunki geograficzne nie ma rozwiniętego rolnictwa, przez co lokalne bazary nie obfitują w owoce i warzywa. Bardzo drogie są banany (nawet 24 zł/kg), a i tak nie kupicie ich w żadnym supermarkecie. Z owoców i warzyw łatwo dostępne są winogrona, zielona papryka (tylko trzeba uważać, aby wybrać słodką, a nie ostrą!), małe jabłka. Na bazarach spotkacie ogromne arbuzy i melony, ale próżno ich szukać w sklepach w mniejszym rozmiarze. W sklepach Monoprix dostaniemy awokado (ok. 7 zł/szt.) i hummus, a w Carrefourze pastę z zielonych oliwek.
Jedzenie
Jedzenie na mieście nie jest drogie – można zjeść danie mięsne w lokalnym barze za ok. 15 zł. A tych jest pełno. Gorzej z poszukiwaniem opcji wegetariańskich. Falafeli tu nie znają, więc mój najczęstszy obiad to kuskus z warzywami. Niestety zdarza się, że sos zawiera kawałki mięsa. Ceny takiego dania są bardzo zróżnicowane – od 7,5 dinara w ulicznym lokalu, poprzez 15 w lepszej knajpce do 28,5 w restauracji.
Kuskus to tradycyjne berberyjskie danie. Zjemy go w Maroku, Algierii i w Tunezji.
Jadłam jeszcze falafele, szakszukę, pizzę i zestaw wegetariański za 30 dinarów w Douz (zupa, pieróg z ziemniakami i jajkiem oraz kotlety warzywne).
W całym Maghrebie pije się zieloną herbatę z miętą. Pamiętam tę marokańską, serwowaną w dużych szklankach. Można było też bez problemu poprosić o wersję bez cukru. W Tunezji herbata jest podawana w małych szklankach i bardzo słodka.
Ceny w Tunezji (2023 r.)
1 TND = 1,5 zł
jabłka – 4-5 TND
banany – 12-16 TND/kg
winogrona – 6-7 TND/kg
znaczek pocztowy – 1,5 TND
pocztówka – 0,5 TND
bagietka razowa – 1,05 TND
bagietka biała – 0,65 TND
pasta z oliwek zielonych – 5,5 TND
pomidory cherry – 9 TND
jogurty – 0,6 TND
zielona papryka – 2,3 TND
ciastka w kawiarni – 3-4 TND
gałka loda – ok. 1,8 TND (tańsze są te nakładane do kubeczka)
woda 1,5 l – ok. 1 TND (w sklepie ulicznym)
herbata z miętą – 5-6 TND
posiłek w restauracji – zależy od standardu miejsca; od 8 do 20 TND
Na stronie MSZ przeczytamy, że nie można wywozić z Tunezji waluty. W kantorze ostrzegano mnie, że nie można jej nawet wwozić. Ale takiej informacji nigdzie w internecie nie znalazłam. A jak jest w praktyce? Na lotnisku nikt mnie o to nie pytał (co innego w Maroku).
To, w czym Tunezja na pewno nie zawodzi, to różnorodność pamiątek, którym daleko do chińskiej tandety. Najlepiej zakupy zrobić w Sidi Bou Said lub w Tunisie. Z kolei w Sus można zaopatrzyć się w ubrania, ale już nie znajdziemy tam ciekawych pamiątek.
Wrzesień, październik 2023 r.