Oglądając ją z neapolitańskiego brzegu, często zastanawiałam się, skąd wziął się fenomen tej wyspy. Dlaczego obrosła legendami spod znaku „luksus i najdroższe wakacje świata”? Umówmy się – istnieją droższe. A to, że kilka hoteli na Capri zawyża średnią cen noclegów, która obecnie wynosi ponoć 250 €, jest przykładem kłamstwa statystycznego. Choć mnie ceny zbytnio nie obchodziły, bo pojechałam tam na jeden dzień. Takich jednodniowych turystów, jak ja, jest na wyspie multum. A ceny? W Wenecji i Florencji są podobne, o ile nie wyższe.
Capri jest podobno najbardziej znaną włoską wyspą, słynącą zarówno z piękna, jak i snobizmu. Jednak nie zawsze była miejscem tak popularnym, prestiżowym i tłumnie odwiedzanym. Po opuszczeniu przez Rzymian, Capri pozostawała zapomniana i zaniedbana aż do początku XIX wieku, kiedy to zasłynęła jako miejsce uzdrowiskowe. Wierzono w leczniczą moc powietrza na wyspie, a po zdrowie przyjeżdżali tu Anglicy, Niemcy i bogaci Włosi. Niezwykły krajobraz i bajeczna linia brzegowa przyciągały wielu artystów, pisarzy i elity międzynarodowe, a także rosnące rzesze turystów. Bywali tu David Herbert Lawrence, George Bernard Shaw, Graham Greene i Gracie Fields. Właśnie na Capri zawitał Lenin po fiasku rewolucji w 1905 roku.
Ale wyspa nigdy nie byłaby tak znana, gdyby nie Axel Munthe (1857-1949), szwedzki lekarz i autor poczytnej książki “Księga z San Michele”. Kazał wznieść na Capri willę znaną pod nazwą San Michele. Można ją zwiedzać, a z tarasu w ogrodzie rozciąga się widok na całą wyspę. Munthe przez dziesięć lat prowadził na Capri prace wykopaliskowe, wydobywając z ziemi zapomniane rzymskie pamiątki. Uroki tego miejsca znano już w starożytności i mieściło się tu co najmniej 12 luksusowych willi rzymskich. Największą i najwspanialszą była Villa Jovis wybudowana przez cesarza Tyberiusza, z której pozostały jedynie ruiny. Znajdowała się na szczycie Monte Tibero na wysokości ponad 350 m n.p.m.
Rezydencja miała około trzystu pomieszczeń, co jest oszałamiającą liczbą, biorąc pod uwagę okres powstania. Były tu termy, ogrody, tarasy, aleje, ozdobne fontanny, baseny i duże cysterny na deszczówkę – jedyną wodę pitną na wyspie. Willę ozdabiały marmury pochodzące z różnych zakątków cesarstwa, posadzki były z mozaiki i płytek ceramicznych. Villa Jovis została ograbiona przez Burbonów, a następnie splądrowana w XVII i XVIII wieku, kiedy materiałów z niej pochodzących użyto do ozdobienia kościołów znajdujących się na wyspie.
Informacje praktyczne
Statki i wodoloty z Neapolu, Sorrento, Positano i Amalfi dobijają do Marina Grande, głównego portu wyspy. Z Neapolu podróż wodolotem trwa 40-50 min i kosztuje ok. 19 €. Z Marina Grande można popłynąć statkiem wycieczkowym dookoła wyspy (ceny zaczynają się od 17 €). Taka wycieczka daje możliwość docenienia w pełni uroków Capri, bo można wówczas podziwiać piękne klify, urokliwe zatoczki z zakotwiczonymi jachtami i łódkami, przeróżne pieczary i ostro zakończone skały wystające z morza. Niestety mam złą wiadomość dla plażowiczów – plaże są kamieniste i zatłoczone.
Innym ciekawym punktem wyprawy na Capri jest odwiedzenie Grotta Azzurra (Lazurowej Groty), do wnętrza której wpływa się małą łódką. Z powodu bardzo małego wlotu i znacznej głębokości wody światło docierające do środka jest filtrowane przez wodę morską, co sprawia wrażenie niesamowitego błękitu. Jaskinia znana była już w starożytności i pełniła rolę naturalnego nimfeum morskiego, czyli groty, gdzie czczono nimfy. Znaleziono w niej posągi bóstw, które pierwotnie były zapewne umieszczone w zagłębieniach ścian, a później wskutek trzęsienia ziemi lub erozji skały spadły do wodnej toni, gdzie odkryto je w czasach nowożytnych.
Miasta Capri
Dwa główne ośrodki miejskie na wyspie to Capri i Anacapri. Mieszkańcy obu miasteczek jeszcze w XIX wieku nie kontaktowali się ze sobą, przypisując sobie nawzajem najgorsze cechy. Do Capri można dostać się pieszo z Marina Grande, wspinając się ok. 20 min po kamiennych schodkach (polecam zdecydowanie), ewentualnie jadąc minibusem albo bardziej efektowną kolejką linową. Ceny obu przejazdów to koszt 1,80 €. Capri to miasto konsumpcyjnego rozpasania, słodkiej bezczynności, urokliwych zakątków i uliczek oraz tłumu turystów. Samo oglądanie wystaw luksusowych sklepów potrafi pochłonąć cały dzień.
Z kolei Anacapri jest dużo spokojniejsze. Choć ja bym raczej powiedziała, że jest nudne i dość zaściankowe w porównaniu do Capri. Do Anacapri dojeżdża się z Capri efektowną nadbrzeżną drogą. Była na tyle efektowna, że postanowiłam wrócić nią pieszo, co polecam każdemu. Widoki rzucają na kolana, a takich zdjęć nie da się bynajmniej zrobić z okna minibusu, zwłaszcza że ten bywa często wypełniony po brzegi. Mimo że nie ma wyznaczonego pobocza dla pieszych i nikt tą drogą nie chodzi pieszo, to jest całkiem bezpieczna. Co chwilę przejeżdżają nią białe, eleganckie kabriolety-taksówki z baldachimem. Charakterystyczny i luksusowy symbol Capri.
Pomimo opisanych wspaniałości, ja wolę jednak skromniejszą Procidę.
Capri widziana z Neapolu. Dobrze widoczna jest już z nadmorskiej promenady i nie trzeba się nigdzie wspinać. Nie sposób pomylić jej też z inną wyspą Zatoki Neapolitańskiej, bo ze wszystkich trzech tylko ją widać.
Czerwiec 2013 r.