Kosowska Mitrowica – sąsiedzi zza rzeki

kosowska mitrowica

Podzielone terytorialne i etnicznie miasta nie są w Europie niczym nowym. Na linię demarkacyjną przebiegającą przez środek miasta i zabezpieczoną zasiekami, workami z piaskiem oraz pilnowaną przez uzbrojonych żołnierzy natrafimy w Nikozji i Belfaście. Choć Serbowie żyją w Republice Kosowa w otoczeniu przytłaczającej większości albańskiej, Kosowska Mitrowica wyróżnia się tym, że jest podzielona między te dwie nacje niemal po równo. Stanowi dla Serbów symbol oporu i nieustępliwości. Wszak zgodnie z hasłami serbskich nacjonalistów: Kosovo je srpsko!

 

Niepodległości Kosowa z 2008 roku nie uznało pięć państw Unii Europejskiej: Grecja, Słowacja, Rumunia, Cypr i Hiszpania. W przypadku trzech z nich był to krok całkowicie zrozumiały, bo same borykają się z problemem mniejszości etnicznych, by wspomnieć chociażby Basków i Katalończyków w Hiszpanii. Serbowie stanowią około 8% ogółu ludności Kosowa, a cała Republika liczy około 2 mln mieszkańców. Najwięcej Serbów zamieszkuje północną część kraju czy jak kto woli – prowincji, a dokładnie trzy gminy: Zubin Potok, Leposavić i Zvečan. Są one oddzielone od reszty Kosowa rzeką Ibar, która przepływa również przez Kosowską Mitrowicę i stanowi naturalną granicę, dzieląc miasto na dwie części: północną – serbską i południową – albańską.

Most na rzecze Ibar przez 24 godziny na dobę jest patrolowany przez siły KFOR, a w samym mieście swoją siedzibę mają wysłannicy ONZ. Ta część Kosowa należy do francuskiego sektora, jednak natknąć się można na wozy wojskowe włoskich carabinieri. Przejście przez most nie stanowi żadnego problemu i nie wiążę się z żadną kontrolą, choć odradzam jawne robienie zdjęć żołnierzom. Ci najchętniej skupiają się w małych grupkach, rozmawiając dla zabicia czasu i walcząc z nudą. Liczbę wojskowych można uznać za odrobinę przesadzoną i wprowadzającą niepotrzebne napięcie. Oczywiście sporadycznie zdarzają się zamieszki i akty przemocy na tle narodowościowym prowokowane przez miejscowych chuliganów, jednak nie umniejsza to faktu, że sytuacja w Mitrowicy jest stabilna. Takiego zdania są zarówno organizacje międzynarodowe działające w Kosowie, jak i sami mieszkańcy.

 

„Banalny nacjonalizm”

Choć północna część miasta jest zamieszkana głównie przez Serbów, Albańczycy zaczynają kupować tam mieszkania i pracować. Niemałym zaskoczeniem było dla mnie natrafienie na muzułmański cmentarz po serbskiej stronie, a serbski po stronie albańskiej. Obie metropolie nie miały śladów wandalizmu, choć z drugiej strony wydawały się rzadko odwiedzane przez mieszkańców. Mimo tego zdawałoby się pokojowego współistnienia, w mieście na każdym kroku widać narodowościowe podziały. Prym wiodą w tym Serbowie, którzy manifestują swoją obecność, wywieszając serbskie flagi na ulicach i na niemal każdym budynku na obszarze przez siebie zamieszkiwanym. Pierwsza, łopocząca na wietrze serbska flaga przywita nas już po przekroczeniu granicznego mostu.

Albańczycy ustępują swoim sąsiadom zza rzeki pod względem liczby flag, aczkolwiek ich prawo do tej ziemi zdają się legitymizować symbole pamięci narodowej, a konkretnie pomniki poległych bojowników z UÇK i ofiary wojny z 1999 r. Walkę na serbsko-albańskie flagi i pomniki gdzieniegdzie próbują zagłuszyć siły pokojowe KFOR, umieszczając wielkie banery z propagandowymi hasłami o niesieniu pokoju i pomocy lokalnym mieszkańcom. Po stronie serbskiej pisane cyrylicą, po stronie albańskiej – w języku albańskim. Tylko wizerunki na plakacie nadal te same.

 

Kosowska Mitrowica – dwa światy

Mitrowicę odwiedziłam w czasie prawosławnej Wielkanocy. I był to chyba jeden z najlepszych momentów, jakie można sobie wyobrazić. Nieczęsto udaje się uchwycić dwa oblicza tego miasta w tak wyrazisty sposób. Część albańska była zatłoczona i gwarna. Małe sklepiki i bary przyjmowały klientów, prace drogowe trwały w najlepsze, a wszędzie obowiązywała kosowska waluta, czyli euro. Po przejściu na drugą stronę rzeki Ibar w towarzystwie ciekawskich spojrzeń żołnierzy KFOR, na usta cisnęło mi się bardzo niecenzuralne słowo na literę „k”.

To właśnie ten mało poetycki, a jednocześnie dosadny sposób doskonale oddawał moje wrażenia. Wrażenia z wejścia do zupełnie innego świata, jakbym miała do czynienia z dwoma równoległymi rzeczywistościami. Na ulicach nie spotkałam absolutnie nikogo. Serbska część wyglądała na wymarłą, choć był to oczywiście skutek świąt i zapewne większość mieszkańców wyjechała do rodziny. Szyldy w języku albańskim zastąpiła serbska cyrylica. Jak to w Serbii, kraju 1001 kantorów, także w tej części Kosowskiej Mitrowicy spotyka się je na każdym kroku. Do tego rzucające się w oczy serbskie flagi, a w jedynym otwartym tego dnia warzywniaku ceny oczywiście w dinarach. Będąc w Kosowie, nie wolno przeoczyć wizyty w Mitrowicy. To tu jest serce kosowskiego konfliktu i to tu najłatwiej zrozumieć, że nie skończy się on tak szybko i jest bardziej złożony, niż może się wydawać.

 

1. Osławiony most na rzece Ibar i naturalna granica serbsko-albańska

kosowska mitrowica most graniczny na rzece Ibar

kosowska mitrowica

 

2. Walka na symbole – serbskie flagi…

 

3. … kontra albańskie pomniki bojowników z Armii Wyzwolenia Kosowa

kosovska mitrovica pomnik żołnierza z UCK

 

4. Prawosławna cerkiew po stronie serbskiej…

 

5. … i muzułmańskie meczety u Albańczyków

kosovska mitrovica

 

6. Widok na okolicę rozciągający się po serbskiej stronie

Kwiecień 2011 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.