Z Dolnym Śląskiem związanych jest wiele historycznych i wojskowych tajemnic. Do najsłynniejszych należy podziemny niemiecki kompleks „Riese”, którego częścią miał być Zamek Książ. Mniej osób słyszało o tutejszych kopalniach uranu. Jedna z nich, powstała już po II wojnie światowej, dostarczała cenny surowiec do Związku Sowieckiego. Kopalnia Podgórze w Kowarach zakończyła działalność w 1958 roku, ale dziś jest otwarta dla turystów.
Jakby tego było mało, w miasteczku znajduje się jeszcze jedna kopalnia uranu – Liczyrzepa. Na dodatek jest położona zaledwie kilkaset metrów od Kopalni Podgórze. Między właścicielami obu przybytków podobno panuje dość niezdrowa konkurencja i przynajmniej jedna ze stron dopuszczała się nieuczciwych praktyk. Chodziło o kierowanie zdezorientowanych turystów do swojej kopalni i ostrzeganie przed płatnym parkingiem (co nie było prawdą) u sąsiadów.
Jak to jest w rzeczywistości, nie wiem, bo mnie nie dotyczył problem znalezienia miejsca parkingowego. Do Kowar dojechałam busikiem z Karpacza i dalszą drogę z przystanku (6 km w poziomie i 301 m w górę – w końcu nazwa „Podgórze” zobowiązuje) pokonałam pieszo. Im bliżej celu, tym trafiałam na coraz więcej tabliczek głoszących, że darmowy parking czeka na mnie tu i tu, a kopalnia uranu, jest w tym, a nie innym kierunku. Ja postanowiłam odwiedzić tylko Kopalnię Podgórze, choć nie potrafię rozstrzygnąć, która z nich jest bardziej ciekawa. W Liczyrzepie odstraszyły mnie inscenizacje – wybuchy i pokazy laserowe, przez co obawiałam się zbyt dużej liczby dzieci.
Takie krajobrazy w drodze do Kopalni Podgórze
Zwiedzanie kopalni uranu
No właśnie, dzieci. Moim zdaniem Kopalnia Podgórze to nie jest miejsce dla dzieci poniżej 12. roku życia. I nie dlatego, że trafiłam akurat na jakiegoś diabła wcielonego i teraz się mszczę. No może na jednego, który dość szybko się znudził i zaczął zabawiać się latarką. Machał nią na wszystkie strony, co jest o tyle niebezpieczne, że w ciasnym, ciemnym i zimnym tunelu może sprowadzić na kogoś napad epilepsji. Jeśli macie problemy w zamkniętych pomieszczeniach, również odradzam wizytę.
A dlaczego zakazałabym zwiedzania Podgórza dzieciom? Bo jest to miejsce dość ubogie w atrakcje. Lasery i wybuchy to w Liczyrzepie :). Dorosłemu wystarczy świadomość, że znajduje się w dawnej kopalni uranu, przez lata niedostępnej i utrzymywanej w ścisłej tajemnicy. Może jeszcze coś go lekko napromieniuje i będzie mógł pochwalić się znajomym ;). Za to dla dziecka będzie to po prostu dłuuuugi, ciemny tunel. Na dodatek może łatwo się rozchorować, bo temperatura wynosi zaledwie 8 st. (nawet latem), a wilgotność powietrza sięga 97%. Weźcie sobie moją radę do serca i naprawdę ubierzcie się ciepło. Długość trasy wynosi 1600 m w obie strony i zabiera około godzinę. Zdążycie zmarznąć.
Poszukiwania uranu w Polsce
Rudy uranu w obecności rud żelaza po raz pierwszy odkryto na dzisiejszym terytorium Polski w 1926 roku w Kopalni Wolność w Kowarach. W tamtym czasie uran wykorzystywano wyłącznie jako surowiec do odzyskiwania pierwiastka radu stosowanego w lecznictwie. Dopiero w latach 30. XX wieku ruszyły badania nad zastosowaniem uranu do celów militarnych. W sumie znaleziono go w 150 miejscach w Polsce, ale na skalę przemysłową wydobywano go tylko w kilku, w tym w Kowarach. Do roku 1939 w mieście wydobyto łącznie 73,7 ton rudy uranowej.
Niemcy szybko stwierdzili, że złoża uranowe na Górnym Śląsku już się wyczerpały. Jednak w 1946 roku polski geolog Antoni Białaczewski przeprowadził badania, które pokazały, że rudy wciąż tu są i jest ich bardzo dużo. Rok później do prac poszukiwawczych przystąpiła grupa geologów radzieckich. W 1947 roku podpisano międzyrządową umowę pomiędzy Polską a ZSRR w sprawie wydobycia i sprzedaży rud uranowych. W latach 1948-62 eksploatowano uran w kilkunastu miejscach na Dolnym Śląsku, m.in. w kopalniach Podgórze, Radoniów, Miedzianka czy Mniszków. Łącznie wydobyto 704 tony uranu metalicznego, co stanowiło ok. 3% udziału w sowieckim programie atomowym.
Kopalnia Podgórze w Kowarach
Kopalnia działała w absolutnej tajemnicy w latach 1950-58. Mimo że leżała na górniczym obszarze, to aby nie przywoływać ciekawskich spojrzeń, nie zbudowano w okolicy żadnej wieży wiertniczej. Kowary stały się miastem pod nadzorem wojskowym. Stojący w punktach kontrolnych wartownicy, obowiązkowe przepustki, a przede wszystkim konspiracja i zakaz mówienia, przy czym się pracuje. Na początku Sowieci nie dopuszczali do złóż polskich pracowników i inżynierów. To oni odpowiadali za wydobycie, opracowanie map i badanie promieniotwórczości.
Z drugiej strony mało który Polak chciał się tu osiedlać i pracować. Nie było pewności, czy te tereny pozostaną w Polsce (od zakończenia wojny minęło zaledwie kilka lat). Dlatego wydobyciem zajmowali się żołnierze, którzy nie byli zawodowymi górnikami, a na dodatek obowiązywała ich tajemnica państwowa. W efekcie po latach, gdy dosięgła ich choroba zawodowa (pylica), nie można było tego oficjalnie stwierdzić. Nie przysługiwała im renta ani jakiekolwiek odszkodowanie. Co ciekawe, żaden z pracowników nie zachorował na chorobę popromienną. Za to zabójcze okazały się maski przeciwpyłowe wykonane z azbestu oraz pył kopalniany zawierający krzemionkę, który po pewnym czasie niemal betonował płuca górników.
W Kopalni Podgórze znajduje się najgłębsze podziemne nurkowisko w Polsce (244 m). Pobito w nim rekord w nurkowaniu jaskiniowym – ok. 170 m.
Po tym, jak w Kowarach przestano wydobywać uran, postanowiono zmienić charakter działalności kopalni. W roku 1974 otwarto w niej podziemne inhalatorium, które było czwartym tego typu miejscem na świecie. Inhalacje gazem szlachetnym radonem prowadzono pod nadzorem Akademii Medycznej we Wrocławiu. Zakres leczenia był całkiem szeroki, gdyż obejmował m.in. schorzenia układu krążenia i oddychania oraz zaburzenia potencji u mężczyzn. Inhalatorium zakończyło działalność w 1989 roku z powodu braku środków na dalsze działanie. Pamiątką po tamtych czasach są nadgryzione zębem czasu leżaki dla kuracjuszy.
Za wystrój Kopalni Podgórze służą rozmaite zardzewiałe sprzęty, niekoniecznie o tutejszym pochodzeniu. Ktoś mało życzliwy mógłby powiedzieć, że to raj dla złomiarzy. Ale jest kilka ciekawych przystanków na tej dość, jakby nie patrzeć, monotonnej trasie zwiedzania. Za największą atrakcję można uznać kolekcję szkła z domieszką uranu, której wyjątkowość objawia się dopiero po zastosowaniu lampy UV. Wówczas rozświetla się na piękny, zielony kolor.
Bilety
- normalny – 25 zł
- ulgowy – 21 zł
- rodzinny 2+2 – 83 zł
- rodzinny 2+3 – 102 zł
- trasa ekstremalna – 150 zł
Czynna tylko w weekend od 10.30 do 16.30 (wejście co 30 min). Choć ja zwiedzałam ją w poniedziałek. Coś musiało się zmienić.
Sierpień 2020 r.