Jadąc pociągiem na Sycylię, pierwszym przystankiem w podróży powinna być Katania (wł. Catania). Miasto uważane jest za nieatrakcyjne i zupełnie niesycylijskie. W Palermo na pewno będą Wam radzić, aby tam nie jechać. Nie słuchajcie żadnych negatywnych komentarzy. Konkurencja między Katanią a Palermo przypomina stosunki Warszawy i Krakowa. To na chwilę obecną moje ulubione sycylijskie miasto. Przebiło nawet osławione Palermo, wobec którego miałam wielkie oczekiwania, a trochę mnie zawiodło.
Katania to jedno z ważniejszych miast Sycylii. Położone na wschodnim wybrzeżu wyspy, u podnóża Etny, od zawsze żyło w strachu przed niszczycielską mocą wulkanu i wielokrotnie ucierpiało z powodu potoków lawy. Największa katastrofa spowodowana erupcją Etny miała miejsce w 1669 roku, kiedy to cała Katania została doszczętnie zniszczona. Lawa, która wtedy zalała miasto, posłużyła później do wybrukowania ulic i stanowiła budulec do wznoszenia domów. Stąd wiele budynków ma smętny, szaro-czarny odcień, nijak nie pasujący do słonecznego wyobrażenia Sycylii. Prócz wybuchów wulkanu, Katanię nawiedzały też inne nieszczęścia, jak np. liczne trzęsienia ziemi oraz bombardowania w czasie II wojny światowej. Pomimo wszystkich kataklizmów, zachowało się sporo zabytków, szczególnie tych w centrum.
Największą ozdobą i głównym punktem w mieście jest Piazza Duomo z barokową katedrą pod wezwaniem św. Agaty, opiekunki miasta. Mieszkańcy wierzą w cudowną moc welonu swojej patronki, który ma powstrzymywać lawę. W Katedrze pochowany jest kompozytor Vincenzo Bellini, który urodził się w Katanii. Teatr jego imienia, zbudowany 1890 r., znajduje się na Piazza Bellini. Koniecznie tam idźcie nie tylko po to, by zobaczyć ten piękny gmach, ale także w celu zjedzenia najlepszych lodów w mieście. Obok znajduje się lodziarnia oferująca wyroby o wielu egzotycznych smakach, np. cynamonowym. Wieczorem okolice Piazza Bellini stają się miejscem spotkań lokalnej młodzieży. W dzień są ciche, wyludnione i niepozorne, a wiele lokali zdaje się być zamkniętych.
Katania – janusowe oblicze
Na jednej z miejskich bram widnieje napis: „Podnoszę się z popiołów jeszcze piękniejsza”. I faktycznie, Katania jest naprawdę urodziwa. To chyba jedno z nielicznych włoskich miast, któremu brak typowo włoskiego charakteru i jest jakby oderwane od reszty półwyspu. Stanowi naprawdę wielką zagadkę i ciekawą hybrydę. Z jednej strony mamy odrestaurowane i gwarne centrum z długaśną ulicą Via Etnea (rekord Sycylii), która jest wypełniona eleganckimi butikami i kawiarniami. To popularne miejsce zakupów, spacerów i konsumpcji lodów (znajdziecie tu najstarsze i najpopularniejsze lodziarnie).
Postanowiłam przejść całą Via Etnea, licząc, że zgodnie z nazwą, na jej krańcu będzie dobry widok na Etnę. Wyprawa była długa (pod górę), z drobną przeszkodą w postaci trasy szybkiego ruchu, którą trzeba było jakoś pokonać (a pasów na niej nie uświadczycie). Ukoronowaniem całej wycieczki był park, w którym można odsapnąć i uwiecznić na fotografiach panoramę całego miasta. Widok na Etnę był niestety żaden. To z powodu rosnących nieopodal drzew i mgły spowijającej wierzchołek wulkanu. Ale sam fakt, że jest on widoczny z wielu punktów w mieście, całkowicie mi wystarcza. Oczywiście przemawia przeze mnie sentyment i podobieństwo Katanii do mojego ukochanego Neapolu.
Mimo wszystko warto wybrać się na kraniec Via Etnae, bo dzięki temu ujrzymy dwa zupełnie odmienne oblicza miasta, wciąż poruszając się tym samym traktem i nigdzie nie zbaczając. Z turystyczno-zakupowego centrum dotrzemy na obrzeża, gdzie widać biedę i pustki. Wiele lokali jest pozamykanych. Spotkamy tylko pojedyncze osoby, które snują się bez celu. Sycylia jest wyludniona, a Katania jest tego smutnym świadectwem. Niemal wszyscy mieszkańcy wyspy są teraz w Stanach Zjednoczonych lub na północy Włoch. A ci, którzy pozostali, różnią się od swoich braci i sióstr z Półwyspu. Doświadczeni przez życie, skromni, prostoduszni, bez większych planów i oczekiwań od życia. No, może poza marzeniem o wygraniu na loterii, w które zawzięcie się tu grywa. Katania jest wrotami do zupełnie innego świata, którego nie spotkamy na gwarnych ulicach Rzymu, Neapolu, a tym bardziej Mediolanu.
1. Mój widok z okna. A w tle wystaje wierzchołek Etny.
2. Katedra pod wezwaniem św. Agaty, patronki miasta.
3. Fontanna dell’Elefante na Piazza Duomo obok katedry. Nie wiadomo, skąd się wziął egipski obelisk na grzbiecie słonia. Samo zwierzę jest wyrzeźbione z czarnej lawy.
4. Via Etnea popołudniową porą
5. Ulica jest rekordzistką Sycylii pod względem długości. Spójrzcie tylko na ten numer w prawym górnym rogu.
6. Budynek Uniwersytetu w Katanii w typowym dla włoskich uniwersytetów stylu
7. Fenomenalna bryła Zamku Ursino z XIII w., położonego przy Klasztorze Benedyktynów. Jako jedyny średniowieczny obiekt ocalał z kataklizmów.
8. A sam klasztor ma dość nietuzinkowe i odważne zdobienia okienne.
9. Największy miejski park, skąd rozciąga się widok na Etnę. Jego charakterystycznym elementem jest data na trawie układana z białych kamyków i zmieniana każdego dnia. Tutaj akurat moja data urodzin :)
10. Palmy na ulicach i liczne skwerki. To lubię.
11. Teatro Massimo (Teatr Belliniego). Stylem przypomina Operę Paryską.
12. Odważna i bezkompromisowa manifestacja braku sympatii dla mafii. Sycylijczycy są najwyraźniej zmęczeni łatką mafijnej wyspy.
13. Antyczne ruiny w sercu miasta – odkopane i porzucone
14. Katania słynie też ze swojego targu nieopodal Piazza Duomo. Kupicie na nim wiele regionalnych smakołyków oraz świeże ryby.
15. Miasto kontrastów – barokowe kościoły sąsiadują ze zniszczonymi kamienicami a eleganckie deptaki znajdują się nieopodal ulic rodem z warszawskiej Pragi lub Wałbrzycha
Kwiecień 2013 r.