Kaszan – słomiane miasto Iranu

Kaszan – słomiane miasto Iranu

Biblia i Marco Polo określali Kaszan jako miejsce, skąd przybyli do Betlejem trzej królowie, a przynajmniej jeden z nich. Miasto założyła w VIII wieku żona kalifa Bagdadu, prosząc nadwornych architektów, aby projekt wykonali ze słomy. Stąd jego nazwa wywodząca się od słów kal szan – rozrzucona słoma. Kaszan był pierwszym irańskim miastem, w którym spotkałam się z tak szczerą serdecznością. Wszyscy mówili mi „Hello”, a jeden chłopak na skuterze krzyknął do mnie „Welcome to city of Kashan”.

 

Kaszan to dawna wielka oaza na szlaku karawan pomiędzy dwoma irańskimi miastami – Kom i Kerman. Leży na skraju Wielkiej Pustyni Słonej i szczyci się tym, że stąd pochodzą najlepsze granaty w Iranie. To spokojne miasto z historyczną zabudową, które poza najważniejszymi turystycznymi atrakcjami właściwie świeci pustkami. Wieloma ulicami spacerowałam tu jako jedyna cudzoziemka. Zabytkowa struktura miasta, zbudowana z suszonej gliny wymieszanej ze słomą, jest stosunkowo dobrze zachowana. Ale dla mnie architektonicznym symbolem Kaszan nie jest tutejszy budulec, a misterne wgłębienia w dachach. Ten motyw znajdziemy wszędzie – zarówno w meczecie, jak i w karawanseraju na bazarze czy w bogatych domach kupieckich.

 

Trudy turysty w Kaszan

Szukając hotelu w Kaszan, przeszłam z plecakiem niemal całe miasto, dochodząc do okolic bazaru i Placu Kamal al-Molk. Ale nawet w ścisłym centrum miasta ich nie było. Jednak po raz kolejny miałam szczęście. Przy głównym placu zaczepił mnie mężczyzna po czterdziestce, mówiący po angielsku. Zapytał, czy nie chcę u niego przenocować i pokazał zdjęcie pokoju w swoim smartfonie, który wyglądał na duży i zadbany. Podskórnie czując, że sama niczego lepszego nie znajdę i to może być dobra okazja, zgodziłam się. Szliśmy 15 min, a w tym czasie mój gospodarz wypytywał mnie o różne rzeczy, np. jakie w Polsce są chodniki, jaką mamy temperaturę latem, bo mam bardzo jasną twarz. Uczył mnie też farsi – liczebniki od 0 do 10 powtarzaliśmy aż 3 razy.

Na szczęście nie okazał się zboczeńcem ani naciągaczem i dom faktycznie miał. A w nim całe przyziemie do mojej dyspozycji – wielki salon z perskimi dywanami, sypialnię, przedpokój i łazienkę z europejskim kibelkiem oraz papierem toaletowym. Zrobił sobie ze mną selfie, a potem chciał mnie dodatkowo samą sfotografować (czyli jednak trochę zboczeniec ;)). Nie pozwoliłam. Trochę miałam stracha, czy w pokoju nie ma jakichś kamer i nie będzie mnie podglądał, ale po krótkim rekonesansie odrzuciłam tę hipotezę. Co prawda w oknach nie było zasłonek, ale też nikt nie miał możliwości podglądania mnie, bo żadne z okien sąsiadów czy domowników nie wychodziło na moje przyziemie. A przynajmniej taka była moja niewinna nadzieja. Plusem noclegu w irańskim domu było to, że mogłam pooglądać ichnie sprzęty, o markach zupełnie dla mnie nieznanych, bo narodowych.

Ze znalezieniem noclegu w Kaszan miał też problem pewien Czech, na którego trafiłam na pustym bazarze. Powiedział, że jest piekielnie wkurzony, a w Kaszan w ogóle mu się nie podoba. Naciągają go w taksówce, naciągają go w hotelach (nie mógł nic znaleźć, więc zgodził się na pokój za milion riali, na dodatek bez łazienki – auć, drogo). Mówił, że ostatni raz tak oskubywali go w Wietnamie Północnym. Miał ten sam problem, co ja – byliśmy turystami, ale nie niemieckimi czy francuskimi, ale w Iranie jednakową miarę przykłada się do wszystkich. By użyć niepoprawnego politycznie porównania – tak jak nie każdy muzułmanin jest terrorystą, tak nie każdy turysta to krezus.

 

Atrakcje Kaszan

Centrum turystyczne Kaszan mieści się w okolicy domów kupieckich. Są tu sklepy z pamiątkami i wodą różaną (lokalny hit), biura podróży i kawiarnie. Tak jak do tej pory snułam się bez mapy i trafiałam do różnych dziwnych i nieciekawych miejsc, tak teraz w końcu natknęłam się na innych turystów i mogłam odetchnąć pełną, turystyczną piersią. W biurze podróży zapytałam, co warto zobaczyć w Iranie i jakie miejsca polecają. Kupiłam też pocztówki od razu ze znaczkami, bo do tej pory na urząd pocztowy w Iranie trafiłam tylko raz – w Teheranie. Klientów było tylu, a obsługa tak ślamazarna, że po 10 minutach skapitulowałam, mimo że przez ten czas zdążyłam nauczyć się zdania „Poproszę 3 znaczki do Europy” po persku.

Kaszan, choć miasteczkiem jest niewielkim, kryje w sobie wiele ciekawych miejsc i oferuje wiele atrakcji. Zmotoryzowani lub korzystający z taksówek mogą wybrać się do etnicznej wioski Abjane oddalonej od miasta o 70 km, odwiedzić podmiejski Ogród Fin lub stanowisko archeologiczne Tepe Sialk z pozostałościami dwóch mezopotamskich świątyń, tzw. zigguratów. Ci, którzy nie chcą opuszczać Kaszan, też nie będą się nudzić. Poniżej opisuję trzy największe atrakcje w mieście.

 

Bazar z karawanseraj Khan Amin al-Dowleh

W czasie wizyty w Iranie widziałam mnóstwo bazarów, ale ten w Kaszan stanowi prawdziwy unikat. Tak jak wiele innych historycznych zabudowań został wzniesiony z gliny pomieszanej ze słomą. Jest czynny wyłącznie rano i popołudniami, ale niektórzy sprzedawcy są na nim cały dzień. Mi akurat pasowało, że trafiłam na porę sjesty, bo tym samym mogłam skupić się na podziwianiu jego architektury. Choć z drugiej strony mało przyjemne było chodzenie pustymi alejkami i kręcenie się po rozmaitych zakamarkach, nie wiedząc, kogo tam spotkam.

A natknęłam się na wspomnianego powyżej Czecha, na oko po pięćdziesiątce, który – gdy tylko mnie zobaczył – od razu się odezwał i zapytał, skąd jestem. Po kilku kurtuazyjnych zdaniach i wylaniu swoich żali rozpoczął dziwny monolog o kondycji współczesnej Europy. Stwierdził, że czeka ją wojna i dlatego wyemigrował, że Polacy to wariaci i zrobili w Czechach burdel w 1968 roku (to akurat prawda), że Rosja, jakby chciała, to by nas zmiotła, ale na razie nie chce. Mówił i mówił, a ja tylko pokornie kiwałam głową i zastanawiałam się, czy kiedyś w końcu zaschnie mu w gardle i zamilknie. Potem trafiłam na niego drugi raz, przy domach kupieckich, których opis już za chwilę.

Wracając do bazaru – kryją się w nim dwa stare meczety oraz prawdziwe cudo – przepiękny karawanseraj, czyli miejsce postoju dla karawan. Misterność i maestria, z jaką zbudowano jego dach, wzbudzają zachwyt. Do tego okna – o różnych kształtach i wielkości, jakby stanowiące scenografię do jakiegoś bajkowego filmu rodem z „Księgi tysiąca i jednej nocy”. W czasie podróży karawanserajów też widziałam dziesiątki. Ten znajdujący się w Kaszan uważam za najpiękniejszy.

kaszan bazar

kaszan karawanseraj

Kaszan karawanseraj Khan Amin al-Dowleh

 

Domy kupieckie

Domy kupieckie z drugiej połowy XIX wieku to największa atrakcja turystyczna w Kaszan. Nie mają zupełnie wyposażenia, ale są zjawiskowe i ogromne. Wstęp do jednego kosztuje 150.000 riali, ale za 350.000 riali można kupić bilet łączony na zwiedzanie trzech. Ja zdecydowałam się na odwiedzenie jedynie domu Tabatabej, niegdyś własności bogatego kupca dywanów. W kasie zostałam zapytana o kraj i myślałam, że to taka typowa ciekawość, skąd jest dany turysta. Ale nie, ta informacja posłużyła do wydrukowania na bilecie powitania po polsku – „Witaj!”.

Sam dom cechuje piękna, bogato zdobiona fasada złożona ze szklanej mozaiki oraz kolorowe witraże w drzwiach i oknach. Zbudowano go z podziałem na część zimową i letnią, aby mieszkańcy mogli w komfortowych warunkach spędzać każdą porę roku. Tabatabej ma powierzchnię ponad 4 tys. m2 i 40 pokoi – było co zwiedzać. I prawdę mówiąc, po tej wizycie nie miałam już ochoty na inny dom.

kaszan dom kupiecki

 

kaszan tabatabei

tabatabei house kashan

 

Meczet Agha Bozorg

Jednym z największych zaskoczeń w Kaszan był dla mnie niezwykle klimatyczny meczet i medresa Agha Bozorg. W czasie podróży po Iranie widziałam naprawdę wiele meczetów, niektóre przepięknie zdobione, ogromne i biletowane. Ale ten skromny, położony w bocznej uliczce meczet stał się jednym z moich ulubionych. Niezwykle fotogeniczny, architektonicznie wysmakowany, z pasmem górskim za plecami. Na turystów czekały tu darmowe książki o islamie w różnych językach: po hiszpańsku, francusku, włosku, a nawet po chińsku. Anglojęzyczne materiały zostały już dawno przywłaszczone i nie było żadnego. Ja zdecydowałam się na „Przewodnik po islamie dla dzieci” w języku francuskim.

Kaszan meczet Agha Bozorg

 

 

1. Ulice Kaszan

 

2. Słomiano-gliniana zabudowa

 

3. Mój irański dom

 

4. Jadąc na południe Iranu, to w Kaszan po raz pierwszy zobaczymy badgiry, czyli wieże wentylacyjne będące dawną formą klimatyzacji.

Kwiecień 2017 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.