Jadąc do Izraela, właściwie można zobaczyć wyłącznie Jerozolimę. Miasto jest tak ważne, tak pełne zabytków i tak wielowymiarowe, że oddaje pełny obraz tego bliskowschodniego kraju. Dla trzech wielkich religii monoteistycznych Jerozolima to miasto święte. Ale jednocześnie to centrum niegasnących konfliktów.
Podczas mojej kilkudniowej wizyty zastanawiałam się niestrudzenie, kto tu kogo bardziej nienawidzi. Arabowie Żydów, Żydzi Arabów, poszczególne odłamy chrześcijaństwa siebie nawzajem czy wszyscy razem turystów? A tych jest naprawdę sporo, bo sama Jerozolima przyciąga ich rocznie kilka milionów. To wpływa na rozpasanie tutejszych sprzedawców na bazarze, którzy wbrew obiegowej opinii o Arabach, nie chcą słyszeć o targowaniu się. Jak Ty nie kupisz, to zaraz przyjdzie Amerykanin i bez mrugnięcia okiem weźmie nie jedną, a pięć rzeczy. Ale uczciwie trzeba przyznać, że takiego wyboru pamiątek jak tu nie ma w całym kraju.
Ofiara własnej sławy
Dla Żydów Jerozolima to ucieleśnienie dawnego Izraela, miejsce, gdzie Abraham złożył w ofierze Izaaka, a Dawid zwyciężył Goliata. Dla chrześcijan wiąże się z ostatnimi dniami życia Jezusa, który tu spożył Ostatnią Wieczerzę, został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Muzułmanie z kolei wierzą, że z tutejszego Wzgórza Świątynnego Mahomet wzniósł się do nieba na swym wierzchowcu, przez co Jerozolima obok Mekki i Medyny jest jednym z trzech najświętszych miast islamu.
Sława Jerozolimy oraz jej strategiczne położenie na szlaku handlowym między Wschodem a Zachodem niemal od początku przyciągały kolejne armie, które ją podbijały i grabiły. Miasto zdobył m.in. Aleksander Wielki w 332 roku p.n.e., a od VII wieku nastąpiła era arabska. W roku 1099 Jerozolima na około 80 lat trafiła w ręce krzyżowców. Jej rozkwit po wiekach wojen i podbojów nastąpił za czasów panowania osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego. Pamiątką po tych czasach są mury okalające Stare Miasto, które zostały wzniesione na rozkaz wodza. Legenda głosi, że Sulejman zdecydował o ich budowie w wyniku snu, który go nawiedzał. Miał w nim uciekać przed lwem, którego zinterpretowano jako Jerozolimę (lew Judy).
Najlepszy widok na Starą Jerozolimę roztacza się z Góry Oliwnej, która jest wielkim cmentarzyskiem.
Jerozolima za murami
Mury mają łącznie 4 km długości i średnio 12 m wysokości. Mieści się w nim siedem bram: Jafska (najpopularniejsza wśród turystów, prowadzi wprost na bazar), Gnojna (wybierana przez Żydów zmierzających pod Ścianę Płaczu), Syjońska (wyjście na Górę Syjon), Lwia (zaczyna się przy niej Droga Krzyżowa), Heroda (najmniej znana), Damasceńska (prowadząca do dzielnicy muzułmańskiej) i Nowa (wejście do dzielnicy chrześcijańskiej). Natomiast ósma – Brama Złota, jest zamurowana do czasu przyjścia Mesjasza. Zgodnie z wierzeniem wkroczy nią do Jerozolimy po tym, jak najpierw przejedzie papierowym mostem wiodącym z Góry Oliwnej.
Po śmierci Sulejmana Jerozolima podupadła i stała się prowincjonalnym zaściankiem aż do początku XX wieku. Wówczas, wraz z napływem ludności żydowskiej, rozgorzał konflikt o to, kto ma nią zarządzać. Miasto zostało podzielone na część zachodnią, w której osiedlali się Żydzi, oraz wschodnią, która obejmowała też Stare Miasto i należała do Jordanii. Po wojnie sześciodniowej wygranej przez Izrael historyczna część za murami trafiła w jego ręce. Dziś na tej małej przestrzeni żyją obok siebie Arabowie, Żydzi, chrześcijanie i Ormianie. Tylko Bóg wie, jakim cudem możliwa jest ta koegzystencja.
Majestatyczne mury okalające Stare Miasto. Wzniesione na rozkaz Sulejmana Wspaniałego posiadają 7 bram wejściowych.
Ósma brama – Złota, jest zamurowana i czeka na przyjście Mesjasza, który wkroczy nią do Jerozolimy.
Na dachach Jerozolimy
Nie sposób tego fenomenu ogarnąć umysłem i czasem warto wznieść się ponad konflikty i spojrzeć na Jerozolimę z innej perspektywy. Skorzystałam z rekomendacji Wojciecha Cejrowskiego, aby nie przedzierać się przez uliczki bazaru na dole, tylko chodzić górą po dachach, gdzie żadnych tłumów nie ma. Spostrzegłam jakieś schodki i odważnie weszłam nimi na górę. Widoki nie były porywające, bo można było oglądać tylko dachy okolicznych domów. Pokręciłam się w kółko, próbując zrobić jakieś dobre zdjęcie, ale bezskutecznie. Postanowiłam zejść inną stroną, ale musiałabym być Jamesem Bondem, żeby skoczyć to tu, to tam i znaleźć się na dole.
Spostrzegłam jakiegoś schodzącego Żyda i próbowałam zejść tak, jak on. Natychmiast zniknął mi z oczu, a ja trafiłam na zaplecze jakiejś żydowskiej restauracji, a potem do szkoły modlitewnej. Cofnęłam się, skręciłam w drugą stronę, kręcąc się jak mysz w klatce, aż w końcu trafiłam na bazarową uliczkę. A tam tyle świecidełek, że nie wiadomo, na czym zawiesić oko. Jestem w dzielnicy muzułmańskiej, ale po skręceniu w prawo znajduję się już w części katolickiej. Przed nosem przemknął mi ortodoksyjny Żyd. Ta wielokulturowość i wielobarwność Jerozolimy jest niezwykła i nie sposób przedstawić ją za jednym razem. Dlatego kolejne wpisy będą poświęcone trzem częściom miasta: chrześcijańskiej, muzułmańskiej i żydowskiej.
Fenomen Jerozolimy polega na tym, że łączy wiele porządków, religii i tradycji.
Tłumów turystów można uniknąć, chodząc po dachach i obserwując gwarne życie z góry. Dobre punkty fotograficzne w Jerozolimie znajdują się w luterańskim kościele Zbawiciela i Hospicjum Austriackim (płatne) oraz w Domu Pielgrzyma przy Bazylice Ecce Homo (bezpłatne przy odrobinie sprytu).
Mimo że Izrael jest suchym krajem cierpiącym na braki wody, to okolice Jerozolimy są zaskakująco zielone. Bardzo polecam spacer wokół murów okalających Stare Miasto, skąd doskonale widać Złotą Bramę i meczet Al Aksa.
Akcent polski
Listopad 2017 r.