Gruzja – kraina krów winem płynąca

gruzja

Kiedyś w Iranie spotkałam Polaka, który opowiedział mi o swojej miłości do Gruzji. Na tyle pokochał ten kraj, że szukał w nim żony i pracy. Z jego planów ostatecznie nic nie wyszło, ale ja byłam naprawdę zaciekawiona, z czego wynika wielka sympatia Polaków do tego państwa na Kaukazie. I zastanawiałam się, czy Gruzja skradnie też moje serce. Nie pozostało mi nic innego, jak kupić bilet i poddać się eksperymentowi.

 

Gruzję odwiedziłam dopiero teraz, podczas gdy niemal każdy już w niej był. Przez lata wzbraniałam się przed tym kierunkiem podróży, zniechęcona jego popularnością. Z drugiej strony fascynowała mnie ta górzysta i zielona kraina, gdzie każdego Polaka traktuje się z wielką serdecznością, a pyszne uczty i lejące się litrami wino to narodowa tradycja. Choć z drugiej strony moja koleżanka powiedziała, że nigdzie jej tak nie naciągnięto, jak właśnie w Gruzji. A jak było ze mną? Kraj mojego serca nie podbił, nie byłam też przesadnie goszczona, na co akurat się nie uskarżam. W Gruzji znajdziemy sporo postsowieckich wpływów, a wschodnie rozwiązania i mentalność są gdzieniegdzie silnie widoczne.

 

Gruzja pełna osobliwości

Mimo wszystko Gruzja okazała się być krajem zaskakującym i pełnym osobliwości. Ludzie co prawda nie byli aż tak serdeczni i gościnni, jak głosi się wszem i wobec, ale ja to rozumiem. Skoro turyści przyjeżdżają, to trzeba na nich zarabiać, a nie obchodzić się jak z jajkiem. Z pewnością sytuacja kilka lat temu wyglądała zupełnie inaczej, a i dziś na prowincji można się spotkać z wielką życzliwością. Kierowcy marszrutek bywają oschli na modłę rosyjską, ekspedientki w sklepach (zwłaszcza w Kutaisi) są niczym wyrwane w filmów Barei, z kolei taksówkarze byli zadziwiająco mało napastliwi.

Tym, co było dla mnie najciekawszym odkryciem, to gruzińska uroda i sposób ubierania się. Pewnie pomyślicie, że jestem okropnie powierzchowna, ale jak dla mnie zarówno gruzińskie kobiety, jak i gruzińscy mężczyźni nie są zbyt urodziwi, delikatnie mówiąc… Kobiety rzadko chodzą wymalowane i wymuskane – wyjątkiem są wesela, kiedy to ilość makijażu i wysokość szpilek są naprawdę porażające. Młode dziewczęta prezentują typ chłopczycy – trampki, koszulka i szerokie spodnie to ich ulubiony strój. Absolutnie wszyscy są poza modą i aktualnymi trendami. Gdy wróciłam do Polski, od razu rzuciło mi się w oczy, jak wiele w naszym kraju jest kobiet po botoksach i wypełniaczach ust. Co druga dziewczyna wygląda tak samo, a co trzeci chłopak ma brodę, na nogach zaś sneakersy New Balance. Ja zdecydowanie wolę wersję gruzińską, gdzie każdy jest swojski i nie ogląda się na nowe kolekcje H&M.

 

 

Gruzja dla początkujących

Jeśli wybieracie się do Gruzji, oto czego możecie się spodziewać:

  • Gruzja jest bardzo czystym krajem, choć niestety mieszkańcy nie zawsze wiedzą, co należy zrobić z niedopałkami i rzucają je na ulice. Na każdym kroku spotykałam osoby sprzątające, także w monastyrach. Gdy wierni się modlili, panie sprzątające beztrosko sobie odkurzały lub głośno zeskrobywały zastygły wosk ze świeczek.
  • Na ulicach jest sporo żebraków, część prosi o pieniądze w sposób otwarty, wyciągając rękę, inni siedzą z karteczką. Starsze osoby próbują coś sprzedawać, np. kwiaty lub umożliwiają zważenie się za drobną opłatą.

 

  • Niestety można palić w restauracjach, a Gruzini z tej możliwości zawsze korzystają.
  • Przejazdy międzymiastowe odbywają się tylko ciasnymi i dusznymi marszrutkami, więc zapomnijcie o dużych i wygodnych autokarach. Co najwyżej możecie trafić na odrobinę nowszy i czystszy minibus. Na krótszych trasach siedzi się nawet pośrodku na rozkładanych siedzeniach. Kierowcy marszrutek pędzą jak szaleni i potrafią jechać 100 km/h przy ograniczeniu do 30. Drogi są w dobrym stanie, a w rejonach górskich pełne zawijasów.

gruzja ceny marszrutek

 

  • Język gruziński jest niemożliwie trudny – alfabet jeszcze można opanować, ale wyłuskanie z potoku gruzińskich dźwięków jakichkolwiek słów to sztuka tylko dla lingwistycznych orłów.
  • Kieliszek wina w restauracji kosztuje mniej niż woda. Wino jest dużo bardziej popularne niż piwo i często pija się je do posiłków. W supermarketach można liczyć na to, że zawsze ktoś Was zaczepi i zaproponuje degustację lokalnych trunków, najczęściej z regionu Kachetia.
  • Najbardziej bałam się bezdomnych i agresywnych psów, ale do żadnych nieprzyjemnych sytuacji nie doszło. W popularnym górskim regionie Swanetia jest pod tym względem bezpiecznie, ale podobno w Tuszetii psy pasterskie potrafią rzucić się z zębami na intruzów.

 

  • Angielski jest słabo znany przez Gruzinów, nawet młodych. Najlepiej porozumiewać się po rosyjsku. Wszyscy, naprawdę wszyscy Gruzini znają rosyjski.
  • Zwierzęcym symbolem Gruzji są dla mnie krowy, przed którymi na większości dróg ostrzegają znaki. Leniwie kroczą po środku jezdni całymi stadami i ze znudzoną miną patrzą na kierowców samochodów i marszrutek. Nikt na nie nie trąbi, bo po co je niepotrzebnie stresować. Krowa w Gruzji ma naprawdę klawe życie.

 

  • Najlepszym jedzeniem na szybko są produkty sprzedawane w małych piekarniach. Wypieki z nadzieniem mięsnym, serowym, grzybowym lub z czerwonej fasoli kosztują od 1 do 2,5 lari. Sezon na owoce i warzywa jest dopiero latem, w innych porach roku trudno o witaminy. Ja w Gruzji rzadko zjadłam coś smacznego w restauracji. Nie jestem miłośniczką tamtejszej kuchni, która bazuje przede wszystkim na mące i serze, jest bardzo sycąca i ciężkostrawna.
  • Gruzja to kraj, w którym dba się o to, aby mieszkańcy mieli gdzie siedzieć. Jest bardzo dużo ławek porozmieszczanych w różnych punktach. Do tego gruzińskie miasta są bardzo zielone, z miejskimi parkami i skwerami oraz dużą ilością drzew.

 

  • Nie sprawdziły się ostrzeżenia, że to bardzo patriarchalny naród, a mężczyznom daleko do bycia szarmanckimi. W metrze Gruzini ustępowali mi miejsca, gdy byłam z dużym plecakiem, podobnie jak ludziom od nich starszym. Pod tym względem jest lepiej niż w Warszawie.

 

Ceny w Gruzji

(1 € = 2,97 lari, 1 lari = ok. 1,40 zł)

Przejazdy

Taniej być nie może, choć mogłoby być trochę wygodniej.

Tbilisi-Gori = 3 lari

Tbilisi-Kutaisi = 10 lari

Tbilisi-Signagi = 6 lari

Tbilisi-Mccheta = 1 lari

Tbilisi-Achalcyche = 10 lari

Tbilisi-Erywań = 35 lari

Kutaisi-Mestia = 25 lari

Batumi-Kutaisi = 10 lari

Mestia-Tbilisi = 30 lari

Achalcyche-Wardzia = 5 lari

Bilet na metro w Tbilisi = 0,50 lari + trzeba kupić kartę do doładowań za 2 lari

Bilet na autobus/marszrutkę = 0,50 lari (w tym autobus z lotniska w Tbilisi)

 

Jedzenie

czinkali (gruzińskie pierożki) – 0,50-0,80 lari/szt.

woda Borjomi 1 l – 1,10 lari

woda mineralna 1,5 l – 0,80 lari

placek lobiani lub czaczapuri w knajpie – 2,5-5 lari

herbata – 2 lari

obiad w restauracji – od 15 lari + 10% serwis

banany – 4,80 lari/kg

jabłka – 4 lari/kg

pomidory – 2,5 lari/kg

ogórek zielony – 1,5 lari/kg

chleb – 1-1,40 lari

 

Pamiątki

magnes – od 3 lari

pocztówka – 2 lari

znaczek – 2 lari

czapka – 15-20 lari

wyroby z włóczki – od 5 lari

 

Noclegi

Jest tak tanio, że zawsze wybierałam pokoje prywatne.

Hotel/pensjonat od 30 do 50 lari za pokój dwuosobowy

Hostel od 7 lari za łóżko w pokoju wieloosobowym

 

Co zrobić i zobaczyć w Gruzji?

W Gruzji spędziłam ponad dwa tygodnie i jeśli miałabym polecić z czystym sumieniem jakieś atrakcje i wyróżnić obowiązkowe punkty programu, to lista wyglądałaby następująco:

1. Przejść się Starym Miastem i Aleją Rustawelego w Tbilisi.

2. Napić się gruzińskiego wina, najlepiej w jednej z winiarni w Kachetii.

3. Zrobić trekking w Mestii.

4. Zjeść czinkali (pierożki) i czaczapuri (placek serowy) w lokalnej knajpie.

5. Zamoczyć nogi w Morzu Czarnym.

6. Wypić wodę Borjomi niekoniecznie w Borjomi.

7. Obejrzeć eklektyczną architekturę Batumi.

8. Odwiedzić Jaskinię Prometeusza pod Kutaisi.

9. Pojechać do klasztorów Dawid Garedża i Mccheta oraz monastyrów Gelati i Motsameta.

10. Zobaczyć szczyt Kazbek (a może się na niego wspiąć).

  

 

Polecane książki:

1. Wojciech Górecki, Toast za przodków, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.

2. Wojciech Jagielski, Dobre miejsce do umierania, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2005.

Kwiecień, maj 2018 r.

 

2 thoughts on “Gruzja – kraina krów winem płynąca

  • 16/05/2018 at 13:54
    Permalink

    Jak zwykle piękne zdjęcia.

    Reply
    • 16/05/2018 at 14:19
      Permalink

      Dziękuję bardzo, miło mi to czytać.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.