Belgijska Gandawa to modelowy przykład średniowiecznego miasta. Zapraszam na wędrówkę po nim. Załóżcie okulary, bo słońce z pewnością będzie dokuczać przy zadzieraniu głowy do góry, aby podziwiać strzeliste wieże średniowiecznych katedr i kościołów. A te stoją niemal jedna przy drugiej, walcząc o zainteresowanie turystów. Nie znam innego miasta, w którym budowle sakralne byłyby rozmieszczone tak blisko siebie, zaświadczając, że to właśnie tu, a nie gdzieś indziej, jest centrum miasta.
To kolejne belgijskie miasto, w którym mieszkańcy licznie jeżdżą rowerami i czynią to dość brawurowo i z przekonaniem, że to oni zawsze mają pierwszeństwo. Największą rzeszę rowerzystów stanowią studenci, jako że Gandawa jest prężnym ośrodkiem akademickim – co ciekawe, największym w Belgii. Ale ten młody duch jakby umyka pod jej majestatycznym, wytwornym i dostojnym wizerunkiem. Tak jak w pozostałych belgijskich miastach, miłośnicy oryginalnego piwa, klimatycznych pubów i dobrej kuchni znajdą tu coś dla siebie i z pewnością będę zachwyceni. Jednak Gandawa wybija się na ich tle za sprawą swojej średniowiecznej architektury i fascynującej historii. Dla mnie to największe belgijskie zaskoczenie, a samo miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Nie będę przedstawiać całych dziejów Gandawy, ograniczając się tylko do kilku faktów. Swoją nazwę wzięła od celtyckiego słowa „ganda” oznaczającego miejsce zbiegu rzek. Jest to nawiązaniem do jej położenia przy ujściu rzeki Leie do Skaldy. Od XII do XIV wieku była razem z Paryżem największym i najważniejszym europejskim miastem na północ od Alp. Kwitło w niej życie kulturalne (tworzyli tu bracia van Eyck) i naukowe. Prężnie rozwijał się handel suknem i innymi towarami, na czym wzbogaciło się wielu mieszkańców. Z czasem przerodziła się w znaczący ośrodek przemysłowy. To tu z Anglii, najszybciej spośród wszystkich miast kontynentalnej Europy, dotarła tamtejsza rewolucja przemysłowa.
Gandawa – wędrówka na oślep
Większość odwiedzających Gandawę wysiada na głównej stacji Gent-Sint-Pierre, swoją drogą bardzo ciekawej pod względem architektonicznym. Ja zdecydowałam się jechać do stacji Gent-Dampoort, położonej bliżej historycznego centrum, niedaleko rzeki Leie. Mapę miasta miałam zamiar zdobyć dopiero w punkcie turystycznym, więc swoje pierwsze, niepewne kroki kierowałam na oślep. Polecam taką strategię, bo to jedno z ciekawszych odczuć, kiedy trafia się do zupełnie obcego miasta, na dodatek wysiada się gdzieś na uboczu i nie można ruszyć śladem grupki turystów zaopatrzonych w przewodniki.
Pierwsze wrażenia po wyjściu ze stacji kolejowej nie wskazywały, że znajduję się w jednym z najbardziej wyjątkowych średniowiecznych miast w Europie. Ponad dachy budynków nie wystawały żadne kościelne wieże lub dzwonnice. Jedynym ciekawym widokiem były liczne rzędy rowerów zaparkowane przed stacją. Sama stacja wyglądała dość prowincjonalnie i składała się tylko z jednego peronu. Ruszyłam na oślep przed siebie, gdzieniegdzie posiłkując się niezrozumiałymi turystycznymi kierunkowskazami. Kierowały one do konkretnych części miasta (Graslei, Kouter, Prinsenhof) zamiast wskazywać turystyczne punkty. Dzięki mapie i folderom zdobytym w informacji turystycznej, wiedziałam już, gdzie iść i czego absolutnie nie można przegapić. Wybrałam się więc na spacer średniowiecznym szlakiem, a jego najważniejsze przystanki przedstawiam poniżej.
Spacer po Gandawie
Kościół św. Jakuba (St-Jacobskerk)
Na placu Vlaasmarkt w piątki, soboty i niedzielę odbywa się pchli targ, na którym można zaopatrzyć się w niepowtarzalne pamiątki lub inne ciekawe bibeloty. Natomiast w lipcu to tu bije serce dziesięciodniowego słynnego festiwalu Gentse Feesten, który co roku organizuje się w Gandawie. To w jego ramach ma miejsce przemarsz najznamienitszych mieszczan w samych koszulach i ze stryczkami na szyi na pamiątkę buntu przeciwko surowym rządom cesarza Karola V.
Pomnik Jakuba van Artevelde
Przemierzając kilka kroków, trafiłam na opustoszały ze względu na wczesną godzinę Vrijdagmarkt, w okolicy którego straszyły budowlane żurawie. Moje wyobrażenie o wspaniałej średniowiecznej Gandawie rozmywało się coraz bardziej. Pesymistycznie stwierdziłam, że skoro w samym centrum coś budują lub remontują, to pewnie najważniejsze atrakcje będą pozamykane, przykryte płachtami lub otoczone rusztowaniami. Sam plac przez wieki stanowił centrum życia społecznego Gandawy. Witano tu monarchów, celebrowano święta, urządzano publiczne dysputy.
Na środku placu stoi rzeźba Jakuba van Artevelde, który wskazuje palcem w stronę Anglii. W XIV wieku jego oportunistyczny wybór, aby wspierać angielskiego króla, sprawił, że Gandawa była miastem neutralnym i dobrze prosperującym. Natomiast resztr Europy Zachodniej pochłonęła wojna stuletnia.
Kanały
Idąc w stronę kolejnego z licznych miejskich placów – Groentenmarkt, mija się urokliwy kanał na rzece Leie. Tak jak w Brugii, odbywają się po niej turystyczne rejsy (6,50 € za bilet normalny, 3,50 € ulgowy). Jednak również w Gandawie nie mogłam się do nich przekonać i szczerze mówiąc, w obu miastach te małe łódeczki wypełnione po brzegi turystami w przeważającej większości w wieku okołoemerytalnym, płynące pośród wąskich kanałów i z trudem mieszczące się pod niskimi mostkami prezentują się dość śmiesznie.
Zamek hrabiów Flandrii
Zazwyczaj takie budowle znajdują się gdzieś na obrzeżach lub górują nad miastem ulokowane na jakimś okolicznym wzgórzu. W Gandawie średniowieczny zamek z 1180 roku znajduje się w ścisłym centrum. Ekspozycja w nim prezentowana jest dość skromna i raczej dla koneserów, za to tak ją zaaranżowano, aby można było zwiedzić wszystkie zamkowe kąty. Cena wstępu: 10 €.
Appelbrugparkje
Specerując wzdłuż Jan Breydelstraat, można podziwiać nadwodne widoki i ukryty, urokliwy miejski skwer – Appelbrugparkje.
Port handlowy
Pomiędzy ulicami Graslei i Korenlei znajduje się dawny port handlowy. Okoliczne budynki to zabytkowe domy cechowe i magazyny. Dziś to jedno z najchętniej fotografowanych i odwiedzanych miejsc Gandawy. Turyści i mieszkańcy siadają na betonowych brzegach i po prostu chłoną roztaczające się widoki. A te są jedyne w swoim rodzaju i naprawdę potrafią przenieść kilka wieków wstecz.
Most św. Michała
Stąd rozpościera się wspaniała panorama na wspomniany port i jego okolicę. Po prawej stronie widać już fragmenty gotyckich świątyń, a za naszymi plecami znajduje się monumentalny Kościół św. Michała. Nie spieszcie się z opuszczeniem mostu, tylko poświęćcie dłuższą chwilę na kontemplowanie widoków i zapisanie ich w swojej pamięci (lub przynajmniej na karcie pamięci aparatu). Nieco żałuję, że nie dane mi było oglądać Gandawy nocą, bo musi robić oszałamiające wrażenie. Ale zmrok zapada w Belgii dużo później niż na południu Europy – w maju było to grubo po godzinie 22!
Kościół św. Michała (St-Michielskerk)
Jego wieża miała piąć się w górę na wysokość 138 metrów, ale jej budowa nie została nigdy ukończona z powodu braku funduszy. Niestety był zamknięty, ale wrażenie robił już z zewnątrz.
Okolica Rynku Zbożowego (Korenmarkt)
Dużo pubów, restauracji, sklepów. Idealne miejsce na coś do picia lub przekąszenia w otoczeniu pięknej, średniowiecznej architektury.
Kościół św. Mikołaja (St-Niklaaskerk)
W Gandawie gotyckie świątynie robią wrażenie nie tylko z zewnątrz, ale też wewnątrz, co nie jest regułą. Kościół św. Mikołaja przytłacza i onieśmiela swoją monumentalnością. Jest przykładem gotyku skaldyjskiego (nazwa od rzeki Skaldy), a jednym z budulców wykorzystywanym do jego wzniesienia był niebieski kamień z Tournai. Miałam szczęście odwiedzać go w trakcie próby organów. Muzyka organowa rozbrzmiewająca w średniowiecznych murach – bezcenne doświadczenie. Na przyległym trawniku wielu turystów urządza sobie pikniki lub po prostu odpoczywa od trudów zwiedzania.
Wieża Belfry
Symbol niepodległości Gandawy wzniesiony w XIV wieku, choć ostateczny kształt przyjął dopiero na początku XX wieku. Od 1999 roku znajduje się na liście Światowego dziedzictwa UNESCO. Jej charakterystycznym elementem jest smok znajdujący się na samym szczycie wieży, który ma za zadanie pilnować wszystkich mieszkańców. W przeszłości na szczycie wieży stało czterech strażników. Co godzinę dęli w rogi, dając sygnał, że miasto jest chronione i bezpieczne.
Katedra św. Bawona (St-Baafskathedraal)
Od kilku lat w renowacji. To w niej znajduje się najważniejsze dzieło flamandzkiego malarstwa i jedno z najważniejszych średniowiecznych dzieł w ogóle – Ołtarz Gandawski. Znany jest pod nazwą Adoracja Mistycznego Baranka i został namalowany przez braci Van Eyck. Jeden z dwunastu paneli („Sędziowie Sprawiedliwi”) został skradziony w 1934 roku i do tej pory go nie odnaleziono. W 1945 roku zastąpiono go kopią.
Ołtarz Gandawski znajduje się w specjalnym pomieszczeniu, do którego wstęp jest płatny (4 €) i obowiązuje zakaz fotografowania. Jednak jego kopia znajduje się za głównym ołtarzem, w jednej z bocznych naw. Kopia nie jest jednak nawet namalowana, tylko naklejona (a przynajmniej takie sprawia wrażenie).
Miejski Ratusz (Stad Huis)
Zadziwiający budynek, który został wzniesiony w dwóch jakże odmiennych stylach architektonicznych. Po prawej stronie widzimy szesnastowieczny płomienisty gotyk (flamboyant), a po lewej – włoski renesans. Architektoniczna mieszanka znajduje się także wewnątrz budynku.
Maj 2014 r.