Fez (nie)znany – co warto zobaczyć?

Fez (nie)znany – co warto zobaczyć?

Fez został już dawno odkryty przez turystów, a wszystko, co warto w nim zobaczyć lub zrobić, solidnie opisano w niejednym przewodniku. Ale mimo to dorzucę swoje trzy grosze. Publikując wpisy o jakimś mieście, zawsze staram się szukać złotego środka. Z jednej strony nie stronię od przedstawienia najbardziej znanych atrakcji, ale dużo bardziej zależy mi na pokazaniu nieznanej strony danego miejsca.

 

Dzielnica andaluzyjska

Poznawanie feskiej medyny zaczęłam od zupełnie niepopularnej strony. Wraz z moim samozwańczym przewodnikiem zapuściłam się do dzielnicy andaluzyjskiej, która  znajduje się na wschodnim brzegu niewielkiej rzeczki Oeud Fes. Był to wybór całkowicie przypadkowy, choć właśnie w tym miejscu należy szukać dawnego ducha tego miasta. Na początku IX wieku, po klęsce Arabów w Hiszpanii, osiedliły się tu tysiące andaluzyjskich uchodźców. Dziś dzielnica andaluzyjska nie jest tak gwarna i kolorowa jak pozostałe dzielnice położone w historycznym Fes-el-Bali. To spokojne, wręcz puste miejsce, mające przede wszystkim charakter mieszkalny, a nie kupiecki.

To w tej części medyny znajdują się najbardziej wąskie i ciemne uliczki, których przemierzanie bez przewodnika stanowi duże wyzwanie i zapewnia zastrzyk adrenaliny. W sercu dzielnicy stoi położony na wzgórzu meczet Jamaa Andalous, do którego prowadzą długie i szerokie schody. Być może na pierwszy rzut oka nie wygląda on imponująco (niestety niewierni nie mają wstępu do środka, a do obejrzenia jest tylko jeden zewnętrzny portal), ale to drugi najstarszy meczet w Fezie, zaraz po słynnym al-Karawijjin.

 

Zawija Mulaja Idrisa II

Mulaj Idris II miał założyć Fez w 809 roku, choć niektóre źródła przypisują to jego ojcu, Idrysowi I. Kult władcy zapoczątkowało znalezienie grobu, w którym znajdowało się jego ciało w nienaruszonym stanie. Poświęcone mu mauzoleum wzniesiono w XVIII wieku i od tego czasu do Fezu nieustannie przybywają liczni pielgrzymi. O tym, że znajdujemy się obok wejścia do grobowca, świadczy obecność sprzedawców oferujących kadzidełka i świece. Większość z nich stanowią kobiety, które są bardzo wyczulone na robienie zdjęć, więc nie należy ich tym nękać i próbować za wszelką cenę pstryknąć jakąś fotkę z ukrycia.

Inną wskazówką oznajmiającą zbliżanie się do Zawiji Mulaja Idrisa II jest obecność zdobionej, drewnianej belki sporych rozmiarów – aby pod nią przejść, trzeba się schylić. Dawniej zagradzała ona wejście do grobowca zwierzętom, ale też niewiernym. Oczywiście niemuzułmanie nie mają wstępu do świątyni, ale układ uliczek jest w tym wypadku na tyle sprzyjający, że mogą ją obejść naokoło i zajrzeć do środka przez liczne wejścia. Przez jedno z nich widać bogato zdobiony przedsionek, w którym króluje kolor złoty i czerwony, podkreślający królewski charakter miejsca.

 fez zawija mulaja idrisa II

 

Kibicowskie murale

W Fezie też są kibice, a nawet ultrasi. Swoją obecność podkreślają między innymi malunkami na ścianach. Aby je znaleźć, trzeba zapuścić się w boczne uliczki medyny. Nie są to artystycznie rozbuchane dzieła sztuki, ale ta prostota jest dla mnie urzekająca. Szkoda tylko, że autorzy woleli wpisać się w zachodnie trendy tworzenia kibicowskich murali zamiast przemycić do nich arabskie motywy. W Fezie swoją siedzibę mają dwie pierwszoligowe drużyny: MAS Fes istniejący od 1946 roku oraz WAD Fes założony w 1948 roku.

 

Meczet al-Karawijjin

Najstarszy uniwersytet na świecie to bez wątpienia największa atrakcja Fezu. Z długiej listy słynnych wykładowców i uczniów najbardziej będziecie kojarzyć Awerroesa – komentatora i tłumacza Arystotelesa, dzięki któremu świat zachodni poznał dzieła tego wielkiego filozofa. Obecnie al-Karawijjin to przede wszystkim meczet, więc niestety niewierni nie mają do niego wstępu. Jednak przez jedno z wejść (a jest ich aż 14) można zajrzeć na przestronny dziedziniec z posadzką wyłożoną pięćdziesięcioma tysiącami płytek.

Dziedziniec został wybudowany dopiero w XVI wieku, czyli pięć stuleci po założeniu uczelni. Zresztą sam meczet był wielokrotnie odnawiany i rozbudowywany przez przedstawicieli różnych dynastii rządzących Marokiem. W poprzednim wpisie wspomniałam o pewnym staruszku, który wziął mój aparat i za drobną opłatą zrobił kilka zdjęć. Więc to on jest autorem poniższej galerii prócz pierwszej fotografii.

Fez meczet al-karawijjin

 

 

Dworzec kolejowy

Gare de Fes-Ville został otwarty w 2009 roku, zajmując miejsce starego dworca z 1923 roku. Główna hala pachnie świeżością, jest ogromna i jak na Maroko pedantycznie czysta. Dopiero perony trącą myszką, jakby o ich modernizacji nikt nie pomyślał. Sam budynek jest wizualnie ciekawy i oddaje arabski klimat. W środku znajdują się kawiarnie i punkty usługowe. Tablice wyświetlają przyjazdy i odjazdy po arabsku i francusku, więc nie przeraźcie się, kiedy akurat na nie spojrzycie i zobaczycie arabskie znaczki. Jeśli nie planujecie łapać pociągu z Fezu do innego marokańskiego miasta (a te jeżdżą chyba tylko na trzech trasach: Fez-Meknes-Rabat-Casablanca-Marrakesz, Fes-Tanger lub Fes-Oujda), to i tak warto przyjechać na dworzec, by go po prostu zobaczyć.

Fez dworzec kolejowy

 

Brama Bab Boujeloud

To najsłynniejsza brama w Fezie, co nie znaczy, że jest najstarsza. Powstała dopiero w 1919 roku i być może dlatego niebieska majolika, którą jest obłożona, prezentuje się tak atrakcyjnie i świeżo. Brama stanowi jedno z wejść do mediny i tuż za nią toczy się gwarne kawiarniano-kupieckie życie. W jej okolicy znajduje się także kilka restauracji, więc to dobre miejsce na obiad i na dodatek łatwo do niego trafić. A jeśli nie jesteście głodni, to z pewnością czeka Was odganianie restauracyjnych naganiaczy. Przed Bab Boujeloud rozciąga się ogromny plac o tej samej nazwie, który w większości zionie pustką. Jedną z jego części zawłaszczyli drobni sprzedawcy, którzy rozkładają swoje produkty na ziemi, a drugą – chłopcy grający w piłkę.

Fez brama bab boujeloud

 

 

Brama Bab Mahrouk

O wiele ciekawsza historia wiąże się z Bramą Bab Mahrouk, która nie jest tak wizualnie atrakcyjna jak Bab Boujeloud i być może dlatego większość turystów nawet się przy niej nie zatrzymuje, o ile w ogóle do niej trafia. Obie bramy są położone niemal po sąsiedzku, a dodatkowo Bab Mahrouk znajduje się przy dworcu autobusowym. Została zbudowana w 1204 roku przez Jakuba al-Mansura i zwana jest też „bramą spalonego”.

Tę niechlubną nazwę wymyślono, kiedy ówczesny sułtan rozkazał przypiekać pod nią wodza jednego ze zbuntowanych berberyjskich plemion, zanim go całego spalono. Swego czasu z murów bramy sterczały też haki, na których wieszano głowy powstańców i innych buntowników. Co więcej, przez Bab Mahrouk andaluzyjscy Maurowie (mieszańcy Arabów z Berberami) wprowadzali do Fezu chrześcijańskich niewolników, w tym rozebrane do naga kobiety, których wystawiano do licytacji.

fez brama bab mahrouk

 

Jardins de Bab Boujeloud

Ogrody Bab Boujeloud są zieloną oazą położoną na granicy Fes-el-Bali i Fes-el-Jdid, w pewnej odległości od zamkniętego dla turystów Pałacu Królewskiego i dawnej żydowskiej dzielnicy mellah. Rozlokowanie obu tych miejsc nie jest przypadkowe, bo mellah były wznoszone blisko siedziby króla, aby społeczność żydowska mogła liczyć na jego protekcję. Samo słowo „mellah” to po arabsku sól, a nazwa dzielnicy żydowskiej nawiązuje do nałożonego na Żydów obowiązku solenia ściętych głów ofiar sułtana. Dzięki temu tak szybko nie gniły, zawieszone na bramach miasta, na czele z opisaną wyżej Bab Mahrouk.

Wracając do samych ogrodów, to są one doskonałym miejscem na odpoczynek od marokańskiej spiekoty w środku lata lub od codziennego miejskiego rozgardiaszu. To też jedno z dwóch miejsc, obok dworca kolejowego, gdzie można znaleźć kosz na śmieci. Oprócz spokoju i ochłody ogród, a raczej park, umożliwia chwilę odpoczynku na ławeczce (których także próżno szukać w Fezie), spacer wśród drzew i palm oraz podziwianie kwiatów i rosnących na wyciągnięcie ręki pomarańczy.

 

Pierwsze wrażenia z Fezu opisałam tu.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.