Na murze okalającym dawną amerykańską ambasadę w Teheranie znajduje się słynny mural Statuy Wolności z twarzą czachy. Jest on niezwykle popularny wśród turystów, którzy urządzają pod nim sesje zdjęciowe. Mnie zamiast zrobienia sobie selfie bardziej interesowało to, dlaczego Iran nienawidzi Ameryki? Choć jest to nienawiść wybiórcza, bo amerykańskie produkty cieszą się sporą popularnością wśród Irańczyków.
Od murali na ogrodzeniu byłej ambasady ciekawszy jest sam budynek. Utworzono w nim muzeum poświęcone zbrodniczej i imperialistycznej polityce Stanów Zjednoczonych. Muzeum bardzo specyficzne i najskromniejsze, w jakim kiedykolwiek byłam. Co nie oznacza, że nie jest warte odwiedzenia. Dodatkowo w ogrodzie ustawiono propagandowe plakaty uderzające w Amerykę i wytwory jej kultury (np. CNN, Oscary, KFC), ale też w Izrael czy BBC. Są naprawdę świetne i błyskotliwe.
Zakładnicy w ambasadzie USA
4 listopada 1979 roku, dziewięć miesięcy po zwycięstwie Rewolucji Islamskiej, grupa kilkuset lewicujących studentów zajęła ambasadę Stanów Zjednoczonych w Teheranie, biorąc wszystkie przebywające w niej osoby jako zakładników. Byli przekonani, że Amerykanie przygotowują zamach stanu przeciwko islamskiemu rządowi, więc chcieli zawczasu do tego nie dopuścić. Obalony szach został przyjęty na leczenie do Stanów Zjednoczonych, co budziło podejrzenia, że Ameryka chce ingerować w politykę wewnętrzną kraju.
Studenci próbowali ustalić, którzy z dyplomatów są oficerami CIA. Prawdopodobnie początkowo zamierzali zająć ambasadę tylko na kilka godzin lub na kilka dni, by zapoznać się z tajnymi dokumentami. Postanowili jednak kontynuować okupację, gdy wydarzenie spotkało się z wielkim zainteresowaniem. Kobiety i czarnoskórych pracowników po pewnym czasie uwolniono. W kwietniu 1980 roku armia amerykańska przeprowadziła nieudaną operację Orli Szpon, której celem było odbicie zakładników. Ostatecznie zostali oni zwolnieni na drodze obustronnych negocjacji w styczniu 1981 roku.
Muzeum w dawnej ambasadzie
Budynek od 1981 roku jest opuszczony i zaniedbany, przypominając trochę dom widmo. Jednak na jego drugim piętrze, gdzie kiedyś urzędowało CIA, zaaranżowano wystawę poświęconą działalności agencji nie tylko w Iranie, ale na całym Bliskim Wschodzie. To wyjątkowa okazja i gratka, by obejrzeć sprzęty szpiegowskie z lat 70. Ogromnie zaskoczył mnie fakt, że już wtedy istniały drzwi otwierane po zeskanowaniu tęczówki. Ciekawy był również pokój, gdzie wyrabiano fałszywe dokumenty z zachowanymi oryginalnymi zdjęciami agentów. Trudno w to uwierzyć, bo ci ludzie wyglądali jak gospodynie domowe i pryszczaci licealiści. Może w tym właśnie tkwił geniusz CIA. Hitem były też tajne dokumenty, których nie zdążono sproszkować, tylko wrzucono do niszczarki. Po trzech latach żmudnej pracy, polegającej na połączeniu tysięcy pasków papieru, Irańczycy zdołali złożyć je w całość.
Po wystawie oprowadzał mnie młody chłopak o dość formalnym nastawieniu, trzymający mnie na dystans i opowiadający niczym bezduszny robot o kolejnych pomieszczeniach. W większości z nich mieszczą się naprawdę proste instalacje, robione metodą chałupniczą. W pewnym momencie mój przewodnik zapytał mnie, kto pierwszy użył broni nuklearnej na świecie i kto zastosował broń chemiczną w Wietnamie. Bynajmniej nie był to Iran, lecz Stany Zjednoczone. Cała narracja na wystawie opiera się właśnie na próbie pokazania, że to USA są krajem, który zagraża światowemu pokojowi i niesie ze sobą wartości kulturowe ingerujące w suwerenność innych państw.
Na koniec oprowadzania obejrzałam film traktujący o szpiegowskiej działalności Amerykanów, która jest nakierowana na sianie politycznego konfliktu. Zastosowano w nim efekt odwrócenia – najpierw przedstawił Iran jako sprawcę zestrzelenia amerykańskiego samolotu pasażerskiego lub agresora napadającego na inne kraje w celu opanowania jego surowców naturalnych, by na samym końcu temu zaprzeczyć i pokazać, że to wszystko sprawka Stanów Zjednoczonych.
Powody, dla których Iran nienawidzi Ameryki
Mieszanie się w politykę wewnętrzną
Iran przez stulecia leżał w orbicie wpływów obcych mocarstw. Od XIX wieku o irańską ropę biły się Wielka Brytania i Rosja, by wreszcie w 1941 roku wspólnie dokonać inwazji na Persję i obalić szacha. Do gry o czarne złoto w 1953 roku włączyły się Stany Zjednoczone. Kiedy demokratycznie wybrany premier Mohammad Mossadegh podjął decyzje o znacjonalizowaniu narodowego przemysłu naftowego, CIA przeprowadziło operację Ajax. W wyniku zamachu stanu odsunięto od władzy Mossadegha i osadzono na tronie Mohammeda Rezę Pahlawiego, dając mu do ręki niemal dyktatorską władzę.
Były premier został wtrącony do więzienia, a opozycja została skutecznie zniszczona przez tajną policję SAVAK. Tysiące Irańczyków było torturowanych i więzionych, a setki straciły życie. Rząd Stanów Zjednoczonych dopiero po 50 latach przyznał, że odegrał istotną rolę w przeprowadzeniu zamachu stanu, który obalił demokratyczne władze i wprowadził w Iranie bezlitosną dyktaturę. Jednak do tej pory Ameryka nigdy nie przeprosiła za swoje działania. Przeciwnie, wciąż eskaluje polityczne napięcie i stosuje język propagandy, nazywając Iran zagrożeniem dla światowego pokoju.
Wspieranie Iraku
Iran w swojej historii stoczył aż 8 wojen z Irakiem, ale w żadnej z nich nie był agresorem. Inwazja iracka z 1980 roku należy do jednego z najbardziej krwawych i bezwzględnych konfliktów. Saddam Husajn zastosował w niej broń chemiczną, zabijając tysiące irańskich żołnierzy i cywilów. Mimo to otrzymał wsparcie od rządu amerykańskiego. Specjalny wysłannik prezydenta Reagana, Donald Rumsfeld, dwukrotnie składał wizytę w Iraku – w 1983 i 1984 roku. Tego samego dnia, kiedy miała miejsce druga wizyta, Irak rozpoczął chemiczny atak na Iran. Na Radzie Bezpieczeństwa ONZ Ameryka zablokowała wniosek dotyczący potępienia ataków chemicznych w Iranie. Zrobiła tak pomimo woli większości członków, aby potępić wykorzystanie przez Irak broni chemicznej.
Polityczna propaganda
Po zamachach z 11 września 2001 roku Stany Zjednoczone współpracowały z Iranem w celu obalenia Talibów w Afganistanie. Wielu ekspertów upatrywało w tym szansę na przełamanie politycznej niechęci, a nawet na historyczne porozumienie. Jednak w styczniu 2002 George W. Bush określił Iran jako członka „osi zła”, który wraz z Koreą Północną i Irakiem zagraża światowemu pokojowi. Jak stwierdził Ryan Crocker, ówczesny amerykański dyplomata w Kabulu: „Jedno słowo w jednym przemówieniu zmieniło historię”. Porozumienie było wówczas naprawdę blisko.
Irańczyków bardziej od oskarżenia o należenie do osi zła dotknął fakt, że celem Waszyngtonu jest w gruncie rzeczy nie tylko powstrzymanie irańskiego programu nuklearnego, ale całkowite obalenie islamskiego reżimu. A na kolejną ingerencję w politykę wewnętrzną kraju już nikt nie pozwoli, nawet gdy w grę wchodzi polityczna i gospodarcza izolacja.
Zestrzelenie irańskiego samolotu pasażerskiego
3 lipca 1988 roku irański samolot pasażerski z 290 osobami na pokładzie został zestrzelony przez amerykański krążownik USS Vincennes. Celem komercyjnego lotu nad cieśniną Ormuz (nie figurującego w rutynowym rozkładzie lotów) był Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W tym samym czasie w cieśninie znajdował się amerykański krążownik rakietowy patrolujący wody Zatoki Perskiej w celu obrony kuwejckich tankowców przed atakami sił irackich i irańskich.
Według oficjalnej wersji strony amerykańskiej o godzinie 10:47 irański samolot został wykryty i omyłkowo zidentyfikowany przez amerykański krążownik jako irański F-14 Tomcat. Do pomyłki tej miał przyczynić się fakt, że parametry lotu wykrytego Airbusa odpowiadały klasycznemu profilowi podchodzącego do ataku F-14 oraz to, że cywilne lotnisko w Bandar-e Abbas, skąd samolot wystartował, było wykorzystywane przez irańskie siły powietrzne jako baza F-14. Według tych samych źródeł USS Vincennes przed odpaleniem rakiet aż 11 razy próbował nawiązać łączność radiową z samolotem, który nie odpowiadał.
Rząd Iranu do dziś uważa atak na Airbusa za rozmyślny akt barbarzyństwa. Nawet w wypadku mylnej identyfikacji maszyny ostrzał jakiegokolwiek samolotu z wód terytorialnych jego kraju jest aktem co najmniej ignorancji, a nie nieszczęśliwym wypadkiem i powinien być rozpatrywany jako międzynarodowe przestępstwo. W 1996 roku rząd Stanów Zjednoczonych zgodził się wypłacić odszkodowanie rządowi Iranu w wysokości 61,8 mln dolarów za 248 obywateli irańskich, którzy zginęli w katastrofie. Wypłaty odszkodowania za sam utracony samolot w wysokości 30 mln dolarów Amerykanie odmówili. Rząd amerykański uznał swój gest za akt dobrej woli, nie oznaczający uznania swojej odpowiedzialności za zaistniałą tragedię. Do tej pory nie przeprosił za zestrzelenie samolotu.
Bardzo ciekawy tekst :) mam nadzieję, że ten konflikt wreszcie się skończy, to straszne, że w dzisiejszych czasach takie sytuacje wciąż mają miejsce :/
Dziękuję za komentarz i za śledzenie bloga. Pozdrawiam serdecznie.
Ciekawa analiza. Do pełnego obrazu trzeba by dodać jeszcze wątki Izraela, Hezbollahu, Hamasu, ISIS, reżimów sunnickich, Rosji, Chin, Turcji, ropy, rurociągów, narodowej dumy itd. Ale to już temat na całą książkę. Pozdrawiam!
Jak na notkę blogową temat i tak gatunkowo przyciężki. Ale cieszę się, że kogoś zainteresował. Również pozdrawiam!