Każda osoba, która zdobywała Trzy Korony lub spływała przełomem Dunajca, słyszała o Czerwonym Klasztorze. Położony w Słowacji, ale oddzielony od Sromowców Niżnych jedynie przez rzekę, jest chyba najbliższym zabytkiem przy polskiej granicy. Mimo to więcej osób okupuje znajdującą się na jego terenie słowacką gospodę. Choć to zabytek bardzo zaniedbany, kryje się za nim ciekawa i szerzej nieznana historia.
Najciekawszym i najbardziej malowniczym sposobem na dotarcie do Czerwonego Klasztory jest wybranie Drogi Pienińskiej ze Szczawnicy. Szlak jest zarówno pieszy, jak i rowerowy, a ze względu na swoją popularność i rozciągające się z niego widoki bywa bardzo zatłoczony. Luźniej zaczyna się robić po godzinie 16, zaś w okolicach godziny 8 rano snują się jedynie pojedyncze żywe dusze. Przejście pieszo ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru zajmuje ok. 2,5 h, za to rowerem można dojechać w 30 min. Alternatywą jest przejazd samochodem lub busem do Sromowców Niżnych.
Widoki roztaczające się z Drogi Pienińskiej
Główna brama i jeden z dziedzińców Czerwonego Klasztoru. Zaadoptowano go na przestrzeń gastronomiczną, która cieszy się chyba większą popularnością niż sam konwent. Ceny w Karczmie pod Lipami są dość wysokie (np. smażony ser z frytkami kosztuje ponad 30 zł – płaci się w euro).
Historia Czerwonego Klasztoru
Gdy spoglądamy na wiekowe budynki, w oczy rzucają się nam czerwone dachówki. Ale to nie za ich sprawą klasztor zyskał swoją nazwę. W przeszłości taki kolor miały jego nieotynkowane ściany oraz sklepienia żebrowe i ze względu na nie zdecydowano się tak go ochrzcić. Czerwony Klasztor to także nazwa miejscowości, która jest znacznie młodsza od konwentu – powstała z połączenia kilku wsi dopiero w 1948 roku.
Sam klasztor zbudowano po 1320 roku. W oficjalnej słowackiej ulotce nie pada dokładna data, choć w Internecie traficie na rok 1330. Miał go ufundować węgierski magnat Kokosz Berzewiczy jako zasądzone zadośćuczynienie za popełnione morderstwo. Co ciekawe, był to zaledwie jeden z sześciu klasztorów, jakie musiał wznieść. Kara sroga, termin na wykonanie krótki, więc pierwotnie budynek wzniesiono z drewna. Dopiero później zastąpiono je kamieniem i czerwoną cegłą, a całości nadano styl gotycki, który jest silnie widoczny po dziś dzień. Wnętrza nie są odnowione i wymuskane, dzięki czemu można naprawdę poczuć XIV-wiecznego ducha tego miejsca. Oraz surowość, która była mu przykazana.
Zakony kartuzów i kamedułów
Czerwony Klasztor był w przeszłości siedzibą dwóch najsurowszych zakonów w Kościele rzymskokatolickim: kartuzów (lata 1320-1567) oraz kamedułów (lata 1711-1782). Ten pierwszy został założony w 1084 roku i wyróżnia go fakt, że przez cały okres istnienia obowiązują w nim te same zasady. Mnisi i mniszki musieli zachowywać surową ascezę. Pościli (z mięsa jedli tylko ryby, a w piątki ograniczali się do chleba i wody), oddawali się rozmyślaniom i prawie całkowicie milczeli. Nie mogąc głosić słowa Bożego, duże znaczenie przywiązywali do ksiąg jako „wiecznego pokarmu duszy”, które często przepisywali. Takie reguły życia sprawiały że zakonnicy przebywali przez większą część dnia w samotności. Mieszkali w oddzielnych eremach z ogrodem, które szczątkowo zachowały się także w Czerwonym Klasztorze.
Współcześnie na świecie żyje mniej niż 500 kartuzów i kartuzek. Zakon stał się bohaterem filmu dokumentalnego „Wielka cisza” z 2005 roku. Wystąpili w nim kartuzi z La Grande Chartreuse pod Grenoble, gdzie mieści się pierwsza siedziba bractwa. Jak wskazuje nazwa dokumentu, niemal nie ma w nim żadnych dźwięków prócz krótkich rozmów czy śpiewów (a trwa 2h 44 min!). Przyznam, że lata temu nawet zaczęłam go oglądać, ale zrezygnowałam ze względu na brak jakiejkolwiek narracji i bodźców. Z drugiej strony był to ulubiony film mamy mojego byłego chłopaka ;).
Habit kartuzów z klasztoru La Grande Chartreuse (XX wiek)
Kartuzi żyli w oddzielnych eremach (pustelniach), które były bardzo skromnie urządzone. Ich nieodzowny element stanowiło miejsce do modlitwy.
Zakon kamedułów jest równie wiekowy i surowy – założono go w 1012 lub 1027 roku w ramach rodziny benedyktynów. Pustelnicy żyjący w Czerwonym Klasztorze oddawali się zbieraniu i uprawie roślin oraz sporządzaniu z nich leków, które służyły leczeniu chorych. Złotymi zgłoskami zapisał się w tym temacie brat Cyprian, który stworzył w 1766 roku zielnik zawierający 283 rośliny rosnące w Pieninach. W malutkim muzeum klasztornym możemy obejrzeć jego kopię. Mnich był również założycielem apteki, która zyskała sławę w całym Królestwie Węgier. Jeśli wybierzecie się na spływ Dunajcem, na pewno od flisaka usłyszycie legendę o bracie Cyprianie i lotni, którą skonstruował, by wzbić się z Trzech Koron i przelecieć nad Tatrami.
Najcenniejsze Zabytki Czerwonego Klasztoru
Zwiedzanie konwentu zaczyna się od kilku salek, w których zaaranżowano niewielką wystawę. Niestety większość eksponatów jest dość przypadkowa i nie wiąże się z opisywanymi wyżej zakonami. A jeśli już jakiś przedmiot pasuje tematycznie, to niestety jest kopią. Poruszanie się po kompleksie nie jest intuicyjne, brakuje kierunkowskazów i jesteśmy na dobrą sprawę pozostawieni sami sobie. Nie ma też smętnych i znudzonych muzealników, którzy obserwują każdy nasz krok. Ja miałam to szczęście, że w klasztorze byłam zupełnie sama, więc snułam się po jego zakamarkach niczym eksplorator, nie wiedząc, na co zaraz trafię.
Aż nagle, wychodząc z korytarza i otwierając drzwi, znalazłam się w kościele. Kościół św. Antoniego Pustelnika to najcenniejszy obiekt w ramach opactwa. Pierwotnie nie posiadał wieży, ale za czasów kamedułów przeszedł gruntowną przemianę. Ozdobiły go stiukowe sklepienia w stylu włoskim oraz barokowe rzeźby. Do dziś zachował się obraz przedstawiający polskiego arcybiskupa Bogumiła z Gniezna.
Na mnie o wiele większe wrażenie zrobiła sala kapitulna, w której wybierano przeora, przyjmowano nowicjuszy i omawiano sprawy klasztorne. Jej gotyckie sklepienie robi duże wrażenie, zaś boczne stalle ozdabiają późnogotyckie malowidła, niestety w niezbyt dobrym stanie. Ich autorem jest nieznany artysta, który wyraźnie inspirował się dziełami Albrechta Dürera.
Klasztorne dziedzińce
Sporo uwagi należy poświęcić elementom zlokalizowanym wokół głównego kompleksu klasztornego. Wyróżniają się liczne studnie, których wydrążono pięć, ale tylko dwie odnowiono.
Na fasadzie wieży znajduje się zegar słoneczny, który wskazuje czas tylko od 5 do 13. Jego dopełnieniem jest drugi zegar, tym razem umieszczony na domku przeora – on wskazuje godziny popołudniowe.
W pobliżu kościoła znajduje się cmentarz z prostymi drewnianymi krzyżami bez nazwisk. Według niepotwierdzonej teorii każdy zakonnik miał w ogródku wykopać dół, aby przypominał mu o śmierci.
Bilety (ceny w 2022 r.)
- normalny – 3 €
- emeryci – 2 €
- dzieci i studenci (6-24 lata) – 1 €
Sierpień 2022 r.