Chefchaouen – niebieski klejnot Maroka

Chefchaouen – niebieski klejnot Maroka

– Jedziesz do Chefchaouen? Spodoba Ci się. – Skąd wiesz? – Bo on wszystkim się podoba. Taką wizytówkę wystawił miasteczku pewien Marokańczyk spotkany przeze mnie w Essaouira. I miał rację. Nie dość, że Chefchaouen mi się spodobał, to obok Tangeru jest moim ulubionym marokańskim miastem. Co więcej, uważam go za najbardziej urokliwe i klimatyczne miejsce ze wszystkich, jakie miałam okazję zobaczyć w tym kraju.

 

Do tej dawnej fortecy, w której osiedlili się niegdyś muzułmanie i Żydzi wypędzeni przez chrześcijan z południowych terenów Półwyspu Iberyjskiego, nie tak łatwo dotrzeć. Trasa doń prowadząca jest naprawdę malownicza i biegnie przez góry. A to oznacza, że dla osób o delikatnych żołądkach może to być trudna przeprawa. Ale trudy podróży zostaną nam wynagrodzone. Chefchaouen, położony w górach Rif, przez stulecia był uważany za święte miasto, a chrześcijanie nie mieli do niego wstępu. Dopiero w 1920 roku zniesiono ten zakaz, choć przed tą datą trzem śmiałkom udało się odwiedzić to zakazane miejsce. Nazwa “Chafachouen” odnosi się do kształtu dwóch wzniesień górujących nad miasteczkiem, które wyglądają jak dwa rogi (chaoua) kozy.

 

Chefchaouen – pierwsze wrażenia

Historyczna medyna jest położona na wzgórzu, dość spory kawałek od dworca autobusowego, dlatego od razu proponuję wziąć taksówkę i nie próbować wspinać się z plecakiem. Niestety kierowcy lubią zawyżać ceny, więc musiałam twardo negocjować, aby zaproponowano mi akceptowalną stawkę. W medynie pełno jest uroczych i małych hosteli, więc ze znalezieniem noclegu już na miejscu nie będzie problemu. W Chefchaouen baza turystyczna jest naprawdę rozwinięta, choć to małe miasteczko. Małe, ale przepiękne. I niezwykle spokojne.

Jestem pełna uznania dla mieszkańców, którzy z dużą wyrozumiałością znoszą coraz większą liczbę turystów. Wielu z nich wita się, pyta, skąd się jest, a potem mówi „welcome”. Odwiedziłam Chefchaouen akurat w trakcie świąt Bożego Narodzenia i dwie osoby zaczepiły mnie na ulicy, życząc mi „Happy Christmas”. Inną charakterystyczną cechą miasteczka, na którą zwróciłam uwagę, jest to, że na każdym kroku widać tu starszych ludzi. Mężczyźni ubrani w tradycyjne dżelaby i z kapturem zarzuconym na głowę podpierają się laseczką, wspinając się po schodach medyny. Krępe kobiety w grubych płaszczach niosą pod górę ciężkie zakupy i muszą co chwilę się zatrzymywać na odpoczynek.

 

Zabytkowa medyna i okoliczne góry

Medyna i jej niebieskie zabudowania jest tak urokliwa i wyjątkowa, że trudno powtrzymać się od robienia co chwilę zdjęć. Każdy zakątek jest wart sfotografowania, a każda uliczka zasługuje, aby po niej przejść. Potrafią piąć się one do góry, by za chwilę schodzić w dół, więc spacery wymagają  w miarę dobrej kondycji. Choć łatwo się zgubić, prędzej czy później trafi się na główny plac Uta el-Hammam położony przy kazbie, na którym znajduje się dużo przyjemnych restauracji z rozsądnymi cenami i moja ulubiona kawiarnia serwująca najlepszy napój, jaki można wypić w Maroku, czyli herbatę miętową. Spędzałam w niej sporo czasu każdego dnia, robiąc swoje podróżnicze zapiski i przyglądając się przechodniom oraz turystom. W kawiarni czymś naturalnym było dosiadanie się do stolików innych, często nieznanych osób, i dzielenie się pitą herbatą.

Prócz pięknej, idyllicznej medyny zaletą miasteczka jest też sielska, górzysta okolica. Porośnięte zielenią wzniesienia stanowią naturalną barierę, jak gdyby chroniąc to wyjątkowe miejsce przed zakusami cywilizacji. Koniecznie trzeba się wdrapać na wzgórze, gdzie stoi hiszpański biały meczet. Widoki stamtąd są niezapomniane. Ja zrobiłam to dwukrotnie – raz o poranku, a innym razem o zachodzie słońca. Za pierwszym razem chciałam jak najdłużej cieszyć się tą chwilą i karmić oczy czystym pięknej natury, więc usiadłam na pierwszym lepszym kamieniu. Ale sama byłam tylko przez chwilę. Zaraz wypatrzył mnie jakiś na oko 40-letni Marokańczyk, który wdrapał się do mnie i zaczął opowiadać mi o miasteczku najpierw po hiszpańsku, a potem po angielsko-hiszpańsku. Jako że bardzo nie lubię, jak ktoś zaczepia mnie akurat wtedy, gdy chcę być sama, posiedziałam z nim z grzeczności 5 min, po czym ruszyłam w drogę powrotną.

 

Chafchaouen – narkotykowa stolica

Pobyt w Chafchaouen będzie niepełny, jeśli ktoś nie zaproponuje Wam zakupu haszyszu. Sława tego miejsca – prócz niebieskiej medyny – wiąże się też z lokalną produkcją narkotyków. To tu udają się wszyscy Marokańczycy, którzy chcieliby nabyć najlepszy jakościowo haszysz. Mój znajomy specjalnie podróżuje droższym autokarem dla turystów (Supr@tours), bo te są bardzo rzadko kontrolowane przez policję z psami. Mi haszysz proponowano trzy razy, przy czym za pierwszym razem śmiałam się przez dobrą minutę.

Pan stojący sobie niepozornie w uliczce zapytał, skąd jestem, po czym powiedział, że ludzie z Polski lubią „to” i w tym momencie odwinął trzymany w ręku towar. Powiedziałam, że ja jednak tego nie lubię i odeszłam rozbawiona. W dwóch pozostałych przypadkach pytano mnie tylko, czy chcę zapalić. Jeśli jesteście amatorami tego typu używek, to uważajcie, bo ich posiadanie jest w Maroku surowo karane. Natomiast bycie uzależnionym od tak pięknych i wyjątkowych miejsc jak Chafchaouen jest absolutnie legalne.

Zdjęcia niebieskiej medyny znajdziecie tu. Pozostałe kadry z Chefchaouen przedstawiam poniżej.

 

1. Uta el-Hammam – główny plac miasta. Pośrodku znajduje się wielka choinka, co było miłym akcentem w czasie mojego bożonarodzeniowego pobytu. Na placu mieści się moja ulubiona miejscowa kawiarnia.

 

2. Główny plac dawnej dzielnicy żydowskiej, czyli melah

chefchaouen

 

3. Chafchaouen widziany z góry. Widoki rozciągające się z jednego z okolicznych wzniesień są po prostu fantastyczne.

chefchaouen maroko

 

4. Maroko zwane jest krajem zapachów i kolorów. Przyprawy mają naprawdę niesamowite.

 

5. Uwielbiam marokańskie bazary z ich tłokiem, harmidrem oraz kopcami warzyw i owoców. W Chefchaouen dodatkowo w ofercie były świeże ryby. W końcu nad morze nie jest stąd aż tak daleko.

Grudzień 2014 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.