Po wpisie na temat podróżowania w pojedynkę dostałam sygnał, że nawet wygląda to zachęcająco, ale ile taki kaprys kosztuje? W końcu jak śpiewała Liza Minnelli Money makes the world go around. Dla przykładu podaję ceny w Albanii w czasie mojej podróży w 2011 roku.
Nie będę ukrywać, że eskapada w moim wydaniu to nie jest podróż na “dziada” i liczenie na życzliwość miejscowych. Nie korzystam z autostopu na długich dystansach i nie lubię nocować za pośrednictwem CouchSurfing, a to diametralnie obniża koszty. Jestem wielką fanką lokalnych, zatęchłych hotelików, w których śpię okryta po czubek głowy w śpiworze i boję się spojrzeć za łóżko, bo czuję, że jest tam oddzielny mikroświat pełny pełzających i wielonożnych żyjątek. W podróżniczej galerii mam nawet folder z hotelowymi osobliwościami, do którego z sentymentem zaglądam. Własny hotelowy pokój daje mi chwilę wytchnienia i spokoju po trudach podróży, a przede wszystkim zapewnia ogromną dawkę swobody i czyni mnie niezależną. No, ale taki nocleg niestety swoje kosztuje i obok przejazdów jest najbardziej pieniężnochłonnym elementem wyprawy.
Cennik i przebieg mojej podróży do Albanii w 2011 r.
100 albańskich leków = 2,88 zł
1 € = 4,4 zł
Dojazd
- pociąg do Krakowa, IC: 63 zł
- nocny autobus Orangeways Kraków – Budapeszt: 19 €
- pociąg Budapeszt – Belgrad – Budapeszt: 21 €
- nocny pociąg Belgrad – Bar z kuszetką: 37 € (ten pociąg to już legenda. Ma swój unikalny klimat i ma też swoje rekordowe opóźnienia. Czas mojej jazdy to prawie 14 h. Ale współpasażerowie, wygodna kuszetka i widoki za oknem rekompensują wszystkie niedogodności. Jest nawet umywalka w każdym przedziale.)
- busik Bar – Ulcinj: 2,5 € (w Czarnogórze walutą jest euro, tak jak w Kosowie)
- autostop na trasie Ulcinj – Shkodër (luksusowa podróż z dwójką Serbów w terenowym mercedesie ze skórzaną tapicerką i z muzyką Dire Straits w tle. Od tamtej pory słucham Dire Straits.)
Do Albanii dotarłam po 46 h podróży.
Podróż po Albanii wraz z noclegami
- hotel w Shkodër: 8 € (bez prysznica, tylko zimna woda w umywalce. Po dwóch dniach podróży tak właśnie wyglądała moja pierwsza kąpiel)
- busik Shkodër – jakaś wioska w kierunku na Koman: za darmo lub któryś z pasażerów za mnie zapłacił (moich pieniędzy nie wzięli)
- z wioski autostop do Koman (nawet miejscowi nie wierzyli, że uda mi się go złapać i byłam przez 15 min wdzięcznym obiektem do żartów)
- nocleg na campingu w Koman: 3 €
- autostop do portu w Koman
- prom Koman – Fierzë: 300 leków (to punkt obowiązkowy, naprawdę warto! Widoki jak w Norwegii)
- busik do Fierzë: 100 leków
- autostop Fierzë – Shkodër (5 h powolnej jazdy po lokalnych serpentynach i z widokiem na albańskie góry. Szczerze mówiąc, z powodu dużej wysokości i ciągłych zakrętów chce się wymiotować)
- hotel w Shkodër: 8 € (tak, to ten sam bez prysznica, ale tym razem zapytałam dwóch Niemców, czy mogę się u nich wykąpać, bo mieli pokój z łazienką)
- pociąg Shkodër – Tirana: 145 leków
- hostel w Tiranie: 2 noclegi za 23 € (wyżebrałam kilka eurocentów zniżki)
- busik Tirana – Fushë-Krujë – Krujë (w tę stronę za darmo, bo zapłacił za mnie poznany Albańczyk), w drugą stronę dwa razy po 100 leków
- autobus Tirana – Berat: 400 leków
- hostel w Berat: 12 €
- autobus Berat – Sarandë: 1000 leków (Sarandë leży na albańskim wybrzeżu. Było tam tak fantastycznie, tak dziewiczo, widoki były tak piękne, a plaża szeroka, piaszczysta i prawie pusta, że z samego rana popędziłam na autobus, by uciec stamtąd jak najdalej i jak najszybciej, bo było naprawdę OKROPNIE. Plaża – jaka plaża? – miała 2 metry szerokości i była zawalona ludźmi. Na zboczach same betonowe hotele. Widok na morze żaden, bo zaraz wystają greckie wyspy. Dodatkowo podwójne ceny w porównaniu z resztą kraju. Za wodę to nawet zapłaciłam potrójnie. Prom na Korfu kosztuje 19 €, a warto nadmienić, że odległość między Sarandë a Korfu jest taka, że można dopłynąć tam wpław.)
- hostel w Sarandë: 10 € (zniżka 2€)
- busik Sarandë – Gjirokastër: 300 leków
- hotel w Gjirokastër: ja zapłaciłam 1000 leków, a 500 dołożył poznany Albańczyk, abym dwuosobowy pokój miała tylko dla siebie
- autobus Gjirokastër – Korçë: 1000 leków (8 h spędzonych siedząc na podłodze, bo jedyny w ciągu dnia autobus był niemiłosiernie wypchany. Należy i tak dziękować kierowcy, że zgodził się wszystkich zabrać. Gdy tylko widział sklep, zatrzymywał się i zabierał z niego skrzynki po napojach, aby zrobić z nich stołki dla podróżnych – ujmujące !)
- hotel w Korçë: 600 leków (ze zniżką)
- busik Korçë – Pogradec (Jezioro Ochrydzkie): 200 leków
Wyjazd z Albanii – do granicy autostopem z Pogradec, potem 2 h pieszo, aż w końcu ktoś się ulitował i zabrał mnie do Ohrid w Macedonii.
Jedzenie
Zazwyczaj w podróży głoduję, bo wyznaję zasadę, że najem się w domu. Nawet Albańczycy nie polecają stołować się w lokalnych restauracjach, bo jedzenie jest często nieświeże. Innym problemem jest brak jakichkolwiek restauracji w niektórych miastach. Trzeba jeść, co jest i co jedzą mieszkańcy, czyli owoce i byrek – to taki naleśnik z nadzieniem szpinakowym, mięsnym lub serowym. To było zarówno moje śniadanie, jak i obiad. Do tego śmiesznie tanie winogrona jadane codziennie (słodkie i bez pestek – lepsze są tylko w Macedonii), czasem lody w gałkach (chyba najlepsze, jakie jadłam w Europie, a na pewno najtańsze) i naleśniki z czekoladą. Gdy jest gorąco i nie chce się jeść, to naprawdę wystarcza na cały dzień.
Ceny w Albanii
Północ jest tańsza od turystycznego południa. Tirana, mimo że to stolica, też jest względnie tania.
- byrek: od 25 do 50 leków
- woda 1,5 l: od 50-60 do 150 leków w Sarandë
- winogrona 1 kg: ok. 50 leków (nie pamiętam dokładnie)
- duży naleśnik z czekoladą: od 70 do 100 leków
- lody (2 gałki): od 60 do 100 leków
- chleb: od 30 do 50 leków
- Internet 1h: od 50 do 80 leków
- znaczek zagraniczny: 40 leków
Cała podróż (łącznie z dojazdem i powrotem) kosztowała mnie około 1400 zł.
Wszystkie wpisy o Albanii przeczytasz tu.
Czytam i cały czas się uśmiecham! Uwielbiam sposób, w który piszesz.
Miło mi to czytać, pozdrawiam serdecznie!