Bydgoszcz? A co ty będziesz robić w Bydgoszczy? – tak reagowały osoby, którym z wielkim entuzjazmem komunikowałam mój następny podróżniczy kierunek. Bo Kraków, to wiadomo, Gdańsk i Wrocław – historyczne perły. Od biedy Poznań czy Lublin, gdyż to dla wielu osób miasta nieznane. Nawet niewielki Toruń spotyka się z większym zrozumieniem. A Bydgoszcz, nie wiedzieć czemu, traktowana jest z dużą ignorancją lub kpiną. Za to ja byłam nią zachwycona.
Mawiają, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Wychodząc z Dworca Bydgoszcz Główna (koniecznie odwróćcie się i zobaczcie jego bryłę), trafia się na ulicę Dworcową. Nazwa odstraszająca, gdyż z reguły okolice dworca są jednymi z najbardziej obskurnych i mało bezpiecznych miejsc w dużym mieście. Doskakujący taksówkarze, hałas, tłok, bałagan. Tymczasem bydgoska Dworcowa to jedna z reprezentacyjnych arterii i prawdziwe serce miasta. Długa na 1,2 km, po obu stronach skupia rozmaite sklepy i punkty usługowe. Co ważne, lokalne, a nie sieciowe.
Jest sklep z odzieżą Oliwia, kilka obuwniczych, sklep numizmatyczny, dla krawcowych, zaś jubiler sąsiaduje z mięsnym. Do tego zdobne kamienice z przełomu XIX i XX wieku, bo nie należy zapominać, że Bydgoszcz była dość bogatym miastem. Mieszkańcem ulicy Dworcowej był m.in. Heinrich Böll, laureat literackiej Nagrody Nobla z 1972 roku, czy Marian Rejewski – matematyk i kryptolog, który w 1932 roku złamał szyfr Enigmy.
Ulica Dworcowa, czyli porzućcie uprzedzenia
Pomnik Mariana Rejewskiego, bydgoszczanina, który złamał szyfr Enigmy.
Bydgoszcz niezakompleksiona
Warto nie tylko uważnie przyglądać się budynkom, ale też posłuchać mieszkańców. I tak pani około pięćdziesiątki daje mężowi dychę, zapewne na jakieś piwko. Stanowczym głosem stwierdza: – Ja chcę tu widzieć resztę. Skruszony pan przechodzi na drugą stronę ulicy ze spuszczoną głową. Kilkanaście metrów dalej korpulentna dwudziestolatka siarczyście zaklęła i na całą ulicę krytykuje swojego dentystę. – Jaki to sens uszkodzić mi dwa zęby, żeby jeden się nie psuł?! To właśnie Polska poza „warszawką”, pozbawiona „ą” i „ę”, autentyczna i charakterna.
Wszyscy, którzy kpią z Bydgoszczy i zarzucają jej prowincjonalność, niech się trochę douczą 😉. Miasto kulturą, sportem i przemysłem stoi. Swoje siedziby mają tu m.in. producent autobusów, tramwajów i pociągów PESA, dawne Bydgoskie Zakłady Chemii Przemysłowej Pollena, dziś część koncernu Unilever, słodycze marki Jutrzenka, mrożonki Frosty, zakłady cukiernicze Sowa, producent opon oponeo.pl czy marka odzieży Quiosque. W 2015 roku Bydgoszcz zajęła pierwsze miejsce wśród polskich miast w rankingu Doing Business in Poland 2015 przygotowanym przez Bank Światowy.
Kulturalnie i sportowo
Jednym z symboli miasta jest biała bryła Opery Nova, którą kojarzą melomani nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Siedzibę ma tu również Filharmonia Pomorska, która znajduje się w centrum tzw. dzielnicy muzycznej, gdzie trafimy na kilka szkół muzycznych i plenerową galerię rzeźb kompozytorów i wirtuozów muzyki poważnej. Czy coś takiego znajdziemy w Krakowie lub Warszawie? Nie kojarzę.
A jeśli chodzi o sport, to Bydgoszcz od stuleci skupia się wokół rzeki, więc królują w niej sporty wodne. Jednak nie należy zapominać o piłce nożnej (Polonia, Zawisza), koszykówce (Astoria, Artego), żużlu i siatkówce. Kluby Zawisza i LOTTO-Bydgostię reprezentował dwukrotny mistrz olimpijski w wioślarstwie, Robert Sycz. Obecny prezes PZPN i była gwiazda Juventusu Turyn, Zbigniew Boniek, urodził się w Bydgoszczy i był wychowankiem Zawiszy. W tym samym klubie grał również jego ojciec.
Najbardziej charakterystyczny budynek Bydgoszczy, czyli Opera Nova
Autograf Roberta Sycza na Bydgoskiej Alei Autografów (przy ulicy Długiej)
Bydgoszcz pamięta również o gwiazdach estrady, które nie miały większych związków z miastem. Mamy więc ławeczkę Ireny Jarockiej. Tuż obok znajduje się Most Jana Kiepury noszący nieformalną nazwę Mostu Miłości. Ozdabiają go dziesiątki kłódek zawieszonych przez zakochanych.
Zwiedzanie Bydgoszczy
Bydgoszcz to miejsce, które pozwala na nieśpieszne zwiedzanie (atrakcji jest naprawdę sporo) i udany wypoczynek, mimo że to przecież miasto. Ja w czasie 3 dni naładowałam baterie i wyjeżdżałam z przekonaniem, że chętnie wróciłabym tu po raz kolejny. Wiele jest jeszcze do odkrycia, tymczasem prezentuję listę osobliwości, ciekawostek i mocnych punktów Bydgoszczy.
Nieudana rewitalizacja
Stary Rynek został wytyczony już w 1346 roku w momencie lokacji miasta przez króla Kazimierza Wielkiego, ale jego obecna zabudowa pochodzi głównie z XIX wieku. Nie wiem, jak prezentował się jeszcze 10 lat temu, ale obecnie przestrzeń o wymiarach 100 na 125 metrów można uznać za jedną z największych patelni w Polsce. A co się na niej smaży? Ludzi, oczywiście!
Rewitalizacja rynku pochłonęła 14 mln zł i zakończyła się tak, jak ma to miejsce w większych i mniejszych miastach, których włodarze dysponują pieniędzmi unijnymi. Zalano go betonem, a gdy stwierdzono, że trochę zieleni jednak by się przydało, postawiono kilka rachitycznych drzewek w ogromnych donicach. Frajdę z takiej patelni mają co najwyżej gołębie. Brakuje ławek, na których można usiąść, ale nawet gdyby były, to w pełnym słońcu i tak nikt by nie wytrzymał.
Południk 18°E
Przez Stary Rynek przebiega 18. południk długości geograficznej wschodniej, który łączy Bydgoszcz m.in. ze Sztokholmem i Kapsztadem. W nocy jest on dobrze wyeksponowany dzięki podświetlonemu ledowemu pasowi umieszczonemu w kamiennej posadzce.
Muzealna Wyspa Młyńska
Jedną z najpopularniejszych miejscówek na spacer lub odpoczynek w Bydgoszczy jest Wyspa Młyńska. Nie wiem, co tu przyciąga ludzi oprócz historycznej zabudowy i bliskości rzeki, bo zieleni jest tu na dobrą sprawę mało. W upały magnesem są z pewnością zbiorniki wodne i małe wodospady, w których taplają się młodsi i starsi. Za to jest kilka ciekawych i kompaktowych muzeów położonych tuż obok siebie. Takie wyspy muzealne mają m.in. Berlin i Amsterdam. Ale tylko w Bydgoszczy jesteśmy w stanie obejrzeć wszystkie wystawy za jednym razem. Żadna z nich nie powodowała mojego znużenia, a po zobaczeniu dwóch wciąż miałam siłę na kolejne.
Biały Spichlerz z końca XVIII wieku mieści w sobie zbiory archeologiczne i tłumaczy dzieje miasta. Obok znajduje się Europejskie Centrum Pieniądza wzniesione na miejscu Mennicy Bydgoskiej (działającej w latach 1594-1688) oraz dawny młyn parowy, tzw. Czerwony Spichlerz, a obecnie Galeria Sztuki Nowoczesnej z obrazami m.in. Witkacego, Cybisa, Malczewskiego i Beksińskiego. Troszkę dalej możemy odwiedzić Dom Leona Wyczółkowskiego, w którym do zobaczenia są obrazy, grafiki, zaaranżowana pracownia, a także rzeczy osobiste.
Wyczółkowski ani się tu nie urodził, ani nie zmarł, ale za przekazanie muzeum w Poznaniu swojej kolekcji sztuki wschodniej otrzymał dworek w Gościeradzu pod Bydgoszczą. Po śmierci artysty jego żona podarowała miastu 425 prac oraz pamiątki osobiste, a ono zobowiązało się sprawować opiekę nad zbiorem.
Sztuka miejska
W mało którym polskim mieście sztuka jest na wyciągnięcie ręki tak jak w Bydgoszczy. Wspomniany wyżej Leon Wyczółkowski został upamiętniony m.in. ścieżką swojego imienia, która zawiera reprodukcje jego obrazów wraz z krótkim opisem w języku polskim i angielskim.
Najczęściej fotografowanym elementem artystycznym jest z kolei „Przechodzący przez rzekę”. Instalację odsłonięto 1 maja 2004 roku, czyli w dniu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Młodzieniec balansuje nad Brdą i ma być adoratorem „Łuczniczki”, czyli posągu-symbolu Bydgoszczy.
„Łuczniczka” powstała prawdopodobnie w 1908 roku i była jednym z ostatnich dzieł berlińskiego rzeźbiarza Ferdinanda Lepcke. Posąg ufundował miastu bydgoski bankier Lewin Louis Aronsohn. Od samego początku rzeźba była niemal powszechnie uważana za dzieło o dużej urodzie i wartości artystycznej. Niemal, bowiem niektórych gorszyła. Wśród malkontentów znalazła się wielka Pola Negri, która mieszkała w Bydgoszczy w latach 20. XX wieku. Bigotom nie podobało się, że wizerunek kobiety jest zupełnie nagi i jej jedynym okryciem są sandały typu rzymskiego, w które obuty jest też wspomniany wyżej „Przechodzący przez rzekę”. Podczas świąt religijnych figurę zasłaniano parawanem lub ubierano, aby nie raziła uczuć religijnych uczestników procesji.
W kwietniu 2013 roku, czyli w 667. rocznicę nadania praw miejskich – przy Opera Nova odsłonięto figurę “Łuczniczka Nova”, która jest bardziej dynamiczna, ale także naga. O ile wiem, w jej przypadku już nikt nie protestuje.
Najpiękniejsza fontanna
Fontanna Potop, umiejscowiona w Parku im. Kazimierza Wielkiego przy pl. Wolności, jest jedną z najpiękniejszych w Polsce. Oryginał istniał w latach 1904-1943, a to, co obecnie oglądamy, to wierna kopia oddana w 2014 roku. Proces rekonstrukcji trwał aż 8 lat, co nie dziwi, gdyż pierwowzór przedstawiający biblijny potop był niełatwy do odtworzenia. Tak jak i kiedyś, tak i teraz fontanna jest jednym z najchętniej fotografowanych obiektów w Bydgoszczy. Ukryta w parku, często bywa pomijana przez turystów. Zajrzyjcie do niej koniecznie!
Kolorowa Katedra
Kościół pod wezwaniem św. Marcina i Mikołaja zwodzi. Zwodzi swoim niepozornym wyglądem, który w żadnym razie nie przyciąga, by zajrzeć do środka. A tam kryje się feeria barw, zupełnie niespotykana w polskich świątyniach. Bydgoska Fara początkowo była drewniana, przez co padła ofiarą pożarów. Wraz z intensywnym rozwojem miasta i niesłabnącą pomyślnością gospodarczą, postanowiono wznieść ceglany kościół w gotyckim stylu. Budowa trwała od 1466 do 1502 roku, czyli jak na ówczesne standardy nie tak długo.
Patronami zostali święci Mikołaj i Marcin, gdyż są opiekunami handlu i rzemiosł, co wpisywało się w charakter Bydgoszczy. We wnętrzu katedry zachowało się bogate, rokokowe wyposażenie oraz polichromie zaskakujące intensywnością barw. Wbrew pozorom nie są stare, lecz pochodzą z lat 1922-25. Do postaci świętych i aniołów pozowali znani bydgoszczanie, lokalni kupcy oraz zasłużeni działacze wraz z rodzinami.
Czerwiec 2021 r.
Ładna ta Bydgoszcz.
Zgadzam się!