Malownicze góry Bucegi są częścią Karpat Południowych i znajdują się w centralnej części Rumunii. Można tu dojechać w dwie godziny pociągiem z Bukaresztu, czego mieszkańcom stolicy jako warszawianka ogromnie zazdroszczę. Górom Bucegi daleko do Tatr pękających w szwach przez niemal cały rok. Mimo że byłam tu w szczycie sezonu (sierpień), nie czułam, że inni turyści chodzą mi po głowie.
Góry Bucegi są piękne i majestatyczne, a dodatkowo kryją w sobie wielką i być może nawet kosmiczną tajemnicę. W 2003 roku Amerykanie odkryli tu trzy tajemnicze tunele wykute wewnątrz gór. Są długie na kilka tysięcy kilometrów i mają biec w stronę Egiptu, Tybetu oraz w kierunku jądra planety. Więcej na ten temat przeczytacie tu. Prawdopodobnie to góry Bucegi są pradawnym świętym miejscem Daków, gdzie miała znajdować się góra zamieszkiwana przez Zalmoksisa. Był to bóg wojny i władca pozagrobowego królestwa, w którym polegli wojownicy żyją wiecznie.
Wspinaczka w górach Bucegi
Góry Bucegi oferują wiele możliwości wspinaczki, a dla osób bez kondycji są osiągalne dzięki kolejkom gondolowym w Buşteni i Sinaia. Najwyższym szczytem jest Omu mierzący ok. 2505 m, na którym mieści się najwyżej położone w Karpatach schronisko turystyczne – Cabana Omu. W górach można spotkać dzikie zwierzęta, na czele z królem tych terenów, czyli niedźwiedziem brunatnym. Na szlaku znajdują się stosowne ostrzeżenia, które w moim przypadku spowodowały mocniejsze bicie serca i utratę entuzjazmu do dalszej wspinaczki.
Ruszyłam w góry z Buşteni zdecydowanie za późno, bo dopiero po godzinie 9. W planach miałam wjazd na górę kolejką gondolową na wysokość 2100 m, a następnie przejście granią i wejście na najwyższy szczyt. Na koniec zejście na własnych nogach. Z planów nic nie wyszło, bo o godzinie 10 rano kolejka oczekujących na wjazd na górę była tak długa, że musiałabym w niej stać kilka godzin. Poczekałam 45 min, po czym stwierdziłam, że nie ma co rezygnować z gór i trzeba wcielić w życie plan B. Czyli wejść ponad tysiąc metrów w górę. Zgodnie z oznaczeniem szlaków, miało to zabrać 4h15 min. Przy dobrej kondycji szczyt można osiągnąć w 3 h.
Droga na szczyt
Szlak był dość wymagający, ale taki jak lubię. Niezbyt duży przechył, za to wiele momentów, w których trzeba się wspiąć po skałach czy konarach. Zejście tą trasą byłoby naprawdę ekstremalne. Ze względu na możliwość wjechania kolejką na górę, na szlaku nie ma tłumów. To nie Tatry. Po drodze, jakieś 300 m przed szczytem, jest przepiękny punkt widokowy. Warto tu zrobić postój, wyciągnąć kanapki, usadowić się na jednym z wielkich głazów i chłonąć widoki. Od tego momentu wspinaczka odbywa się już nie szlakiem w lesie, a na otwartej przestrzeni. Należy o tym pamiętać w okresie letnim. Niektórzy wspinacze na sam szczyt wchodzili bez koszulki, a jedna w dziewczyn w samym staniku.
Kolejki gondolowe w górach Bucegi
Kolejka gondolowa w Buşteni jest podobno czynna od 7 lub 8 rano, a ostatni kurs bywa ruchomy. Może być to zarówno godzina 18, jak i 20 czy 21. Wszystko zależy od liczby chętnych, których na górę się wwiozło w za dużej liczbie, więc teraz trzeba ich wszystkich zwieźć. Cena jest dość wyśrubowana, bo to aż 40 lejów w jedną stronę, a kursy odbywają się wahadłowo dwiema gondolami. Jak już się ustawicie w kolejce i tłum ludzi przed Wami będzie niepokojąco długi, nie dajcie się namówić krążącym wokół naganiaczom. Za 50 lejów oferują transport na górę samochodem i odjazd już teraz. W praktyce zawiozą Was nie na sam szczyt i będziecie musieli przejść jeszcze spory kawał. Pod górę.
Czytałam, że alternatywą dla kolejki w Buşteni są dwie kolejki w pobliskiej miejscowości Sinaia. Jedna nazywa się Gondola i to typowy wyciąg narciarski. Kursów jest sporo, a czas przejazdu szybki. Druga to Telecabina z samego centrum miasta, która jest tańsza. Niestety to tylko dwa wagony jadące wahadłowo i kursujące co 30 min. Obie kolejki mają punkty przesiadkowe na 1400m i dalej jadą na wysokość 2000 m. Następnie należy jeszcze przejść szlakiem do góry.
Nocny zjazd kolejką
W sezonie letnim liczba oczekujących na szczycie na zjazd do Buşteni wcale nie bywa mniejsza niż na dole. Wchodząc o własnych siłach na szczyt, chciałam dostać się z powrotem do miasta kolejką. Ustawiając się w tym wężyku, pobiłam swój życiowy rekord oczekiwania. W kolejce spędziłam 5 godzin (słownie PIĘĆ) i zjechałam nią dopiero po 21, w całkowitej ciemności. Ale innej możliwości nie było, bo nie zdążyłabym zejść przed zapadnięciem zmroku. Poza tym mój towarzysz nabawił się udaru słonecznego. Nie miał siły dłużej iść i był bardzo dzielny, że zdołał wejść na górę.
Tym, co mnie absolutnie zaskoczyło w czasie oczekiwania, był mój i innych spokój. Choć wymykało się to zdrowemu rozsądkowi, wszyscy potulnie stali te kilka godzin, nikt się nie awanturował i nie narzekał. Żadne dziecko nie płakało! Może to dlatego, że nie mieliśmy wyjścia. Ta kolejka to nasze być i nie być – albo nocujemy na szczycie i zamarzniemy, albo zjedziemy w dół, odczekując swoje. Po zachodzie słońca na górze było o kilka stopni chłodniej niż na nizinie. Patrząc na niektórych oczekujących, którzy stali w samej bluzie, robiło się mi jeszcze bardziej zimno. Sama miałam rękawiczki, kurtkę, szal, a na głowie kaptur.
Zdarzyli się wariaci, którzy po ciemku postanowili schodzić. Widziałam w lesie świecące światełka latarek. Gdy zjechaliśmy na dół, odetchnęłam z ulgą i jednocześnie zaczęłam ściągać z siebie kolejne warstwy ubrań. W mieście, mimo późnej pory, było około 20 stopni. Cała przygoda z górami Bucegi to był prawdziwy thriller z wieloma zwrotami akcji i szczęśliwym zakończeniem.
Oczekujący na zjazd kolejką gondolową
Wejście do środka wcale nie oznacza końca kolejki.
Upragniony moment, kiedy najbliższy kurs gondoli w końcu nas zabierze.
Sierpień 2018 r.