Brugia, czyli zadowolić Colina Farrella

Brugia, czyli zadowolić Colina Farrella

Gdybym urodził się na farmie i był opóźniony w rozwoju, Brugia mogłaby mi imponować. Ale się nie urodziłem, więc mi nie imponuje” – skąd to cytat? Z filmu In Brugge, który w Polsce funkcjonuje pod jakże przewrotnym tytułem Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj. Bohater grany przez Colina Farrella co i raz nazywa Brugię “zasraną dziurą”, mimo że to chyba najchętniej i najliczniej odwiedzane miejsce w całej Belgii.

 

Choć w Europie znajduje się kilka wariacji na temat Wenecji, nie licząc tej właściwej, włoskiej, to do flamandzkiej wersji mam szczególną słabość. Brugia to nie tylko kanały, ale też najlepiej zachowane średniowieczne miasto w Belgii z wyjątkową architekturą i mnóstwem kościołów. Choć obecnie niekiedy pęka w szwach od nadmiaru turystów, ma w swojej historii okresy kompletnego uśpienia. W przeszłości był tu port, który w XVI wieku przestał istnieć z powodu utraty połączenia z morzem. Na kolejne trzy wieki Brugia zapadła w długi sen aż do roku 1892. Wówczas została opublikowana książka Bruges la Morte, która opisuje miasto jako ciemne, biedne i brzydkie. Choć ta charakterystyka nie wydaje się ani trochę zachęcająca, zaintrygowała dość liczne grono czytelników, którzy odbierali Brugię jako tajemnicze, romantyczne miejsce i przez to warte odwiedzenia. Od tamtej pory napływ nowych wizytatorów z roku na rok się powiększał, osiągając obecnie swoje apogeum.

 

Uroki małomiasteczkowości

Współcześnie nawet niepochlebne opinie wyrażane przez bohatera filmu In Brugge nie są w stanie nikogo zniechęcić. Z jednej strony Brugia jest faktycznie mała i zaściankowa, ale miejsc do odwiedzenia i zobaczenia jest naprawdę sporo. Na dodatek łatwo można się tu zgubić, jeśli damy się ponieść nogom i zaczniemy lawirować w gąszczu uliczek. To kolejne belgijskie miasto, po którym wręcz wypada poruszać się jednośladem. W Brugii rowerem jeżdżą niemal wszyscy mieszkańcy, a na dodatek czynią to dość brawurowo i nie lubią ślamazarnych pieszych, więc trzeba być ostrożnym. Rowerami poruszają się też turyści, a liczne wypożyczalnie oferują jednoślady za ok. 10 € za dzień. Zatem jeśli chcecie być naprawdę oryginalni, chodźcie piechotą. Za takim rozwiązaniem przemawia również to, że jazda po Brugii do najprzyjemniejszych nie należy. Jak przystało na średniowieczne miasto uliczki są tu wybrukowane.

Choć Brugia jest bardzo turystycznym miejscem, nie widać tego poza historycznym centrum i z dala od turystycznych szlaków. Ale gdy już się na nie trafi, nadmiar ludzi, sklepów z drogimi pralinkami oraz butików nieco przytłacza i denerwuje. Powstały one na pewno nie dla mieszkańców, których jest tu zaledwie 20 tysięcy, a z myślą o turystach spragnionych typowo współczesnych rozrywek. Mimo to Brugia broni się przed całkowitym skomercjalizowaniem, dlatego nie zobaczymy w niej McDonalds lub KFC. Zamiast zachodnich fast foodów mamy tu sporo knajpek i barów serwujących tradycyjne belgijskie frytki. Do tego liczne puby z ogromnym wyborem pysznego piwa. Na uwagę zasługuje Café Vlissinghe działający od 1515 roku. Zatem nie ma co narzekać, panie Farrell!

 

Brugia – typowe atrakcje

Brugia to oczywiście przede wszystkim kanały. Niewiele jest tak malowniczych miejsc w Europie, gdzie można w ciszy zasiąść nad brzegiem wody i zająć się nic-nie-robieniem. Choć trudno wysiedzieć na miejscu, kiedy widoki roztaczające się przed oczami są tak porywające, że aparat sam wyrywa się do robienia zdjęć. Centralnym punktem miasta jest oczywiście rynek. Stoi na nim pomnik dwóch rzemieślników i jednocześnie belgijskich bohaterów narodowych, którzy w XIV wieku wzniecili powstanie przeciw królowi Francji i przychylnej mu burżuazji. Kulminacja tych walk miała miejsce właśnie w Brugii.

Najsłynniejszym elementem na rynku jest Wieża Belfry, która oferuje niecodzienną atrakcję – pokonanie 366 schodów za 8 €. Windy niestety nie ma, przez co bohater grany przez Farrella odradzał wspinaczkę trójce grubych Amerykanów. Co prawda się zmęczycie, ale widoki wynagradzają poniesiony wysiłek. W przeszłości wieża była jeszcze wyższa, ale w wyniku uderzeń pioruna drewniana konstrukcja na szczycie kilkukrotnie się zawalała, aż w końcu postanowiono jej więcej nie odbudowywać.

Brugia, obok swoich kanałów, słynie też z beginatów, które w średniowieczu powstawały w Belgii, Francji, Holandii i Niemiec. Były to specyficzne klasztory-wspólnoty dla pobożnych kobiet (beginek), które zdecydowały się służyć Bogu. Większość z nich straciła mężów w czasie wypraw krzyżowych, część była samotnicami z wyboru. Beginaty wciąż istnieją w Belgii i jednym z największych jest ten mieszczący się w Brugii. Jednak prawie osiemsetletnia tradycja tych specyficznych wspólnot zakończyła się wraz ze śmiercią ostatniej beginki w 2013 roku. Beginat w Brugii mieści się w bardzo spokojnej i zielonej okolicy, więc tym bardziej warto go odwiedzić.

 

Brugia – nietypowe atrakcje

Na koniec mało poetycka atrakcja, z którą spotkałam się pierwszy raz w życiu. Mowa o publicznym pisuarze. Pierwszego dnia pobytu w Brugii przysiadłam na przystanku autobusowym, tuż przy ogromnej katedrze, aby przestudiować mapę miasta. Nagle doleciał mnie nieprzyjemny zapach, więc rozejrzałam się wokoło, ale nie namierzyłam żadnego potencjalnego źródła, z którego mógł pochodzić. Pewna dystyngowana starsza pani aż zakryła nos, przechodząc obok mnie, a następnie rzuciła pytające spojrzenie, jak w ogóle mogę tu siedzieć (mam nadzieję, że nie stwierdziła, że to ja jestem przyczyną tego fetoru). Gdy już odchodziłam, zauważyłam stojący toi-toi i to jego uczyniłam sprawcą brzydkich zapachów.

Ale sprawa wyjaśniła się po kilku godzinach, kiedy znowu przechodziłam koło tego miejsca. Przy plastikowym „czymś” stał sobie facet i sikał. W środku dnia, w centrum miasta, na widoku, zaraz obok katedry, niezrażony lawiną spojrzeń. Był do tego „czegoś” bardzo przytulony, ale jakby człowiek się uparł, to dojrzałby jego przyrodzenie. Coś nieprawdopodobnego. Publiczne toalety są potrzebne, ale chyba niekoniecznie publiczne pisuary! Oto właśnie Brugia – pełna zaskoczeń i sprzeczności. Niby spokojna i tradycyjna, ale też przekorna. Dlatego bardzo ją polecam.

 

1. Rynek w Brugii. Punkt orientacyjny i serce miasta

Brugia rynek

  Stare Miasto brugia

 

2. Centralnym punktem na rynku jest pomnik dwóch rzemieślników i jednocześnie bohaterów narodowych, którzy w XIV wieku wzniecili powstanie przeciw królowi Francji i przychylnej mu burżuazji. Kulminacja walk miała miejsce w Brugii.

 

3. Wieża Belfry oferuje niecodzienną atrakcję: pokonanie 366 schodów za 8 €. Windy niestety nie ma, przez co bohater grany przez Farrella odradzał wspinaczkę trójce grubych Amerykanów. Co prawda się zmęczycie, ale widoki wynagradzają poniesiony wysiłek. W przeszłości wieża była jeszcze wyższa, ale w wyniku uderzeń pioruna drewniana konstrukcja na szczycie kilkukrotnie się zawalała, aż w końcu postanowiono jej więcej nie odbudowywać.

Brugia wieża belfry

 

4. Na rynku w każdą środę odbywa się targ kwiatowo-owocowo-warzywny. To nawiązanie do dawnych czasów, kiedy rynek był centrum miasta i to tu toczyło się życie społeczne.

 

5. Kempinski Hotel Dukes Palace – najdroższy hotel w Brugii. Opcja dla tych, którzy cierpią na nadmiar gotówki. Ci, którzy są zmęczeni nocowaniem w hostelach, mogą co najwyżej przyjść i sfotografować ten, jakby nie było, kiczowaty obiekt. Co ciekawe, kogoś naprawdę stać, aby tu przenocować. Gdy robiłam to zdjęcie, kilku gości hotelowych z niego wychodziło.

 

6. Czarny humor zaokienny: krasnal i jego sposób na wścibskich przechodniów.

 

7. Specyfika Brugii: kanały, klimatyczne uliczki i średniowieczna architektura.

  

 

8. Jeśli wypić piwo, to tylko tu – Café Vlissinghe działa od 1515 roku!

 

9. Z kolei najlepsze lody serwuje Da Vinci. Dużo smaków do wyboru i ogromne gałki. Ja już po jednej miałam dość.

 

10. Nie liczcie na to, że w Brugii kierunkowskazy pomogą Wam gdzieś trafić. Wskazują wyłącznie hotele.

 

11. Warto wybrać się na dłuższy spacer na obrzeża miasta, aby zobaczyć wiatraki. Na okolicznych terenach zielonych trafimy na mieszkańców, którzy urządzają tu pikniki, wylegują się na trawie lub grają w piłkę.

 

12. Belgia, obok Francji, Holandii i Niemiec, jest krajem, w którym w średniowieczu powstawały beginaty. Były to specyficzne klasztory-wspólnoty dla pobożnych kobiet (beginek), które zdecydowały się służyć Bogu. Większość z nich straciła mężów w czasie wypraw krzyżowych, część była samotnicami z wyboru. Beginaty wciąż istnieją w Belgii i jednym z największych jest ten mieszczący się w Brugii. Jednak prawie osiemsetletnia tradycja tych specyficznych wspólnot zakończyła się wraz ze śmiercią ostatniej beginki w 2013 roku. Beginat w Brugii mieści się w bardzo spokojnej i zielonej okolicy, więc tym bardziej warto go odwiedzić.

Beginat w Brugii

 

13. Brugia kojarzy się nie tylko z kanałami i średniowieczną architekturą, ale też ze znanym klubem piłkarskim Club Brugge. Choć nie zawojował Europy, ma na koncie kilkanaście tytułów mistrza i wicemistrza Belgii.

Maj 2014 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.