Po 20 latach wojny w Afganistanie Amerykanie wycofali się z niej rakiem. Kraj w 7 dni zdobyli talibowie, co umożliwiła dezercja armii afgańskiej. Miliardy dolarów zainwestowane w odbudowę i jego dozbrojenie oraz śmierć tysięcy żołnierzy koalicji poszły na marne. Afganistan, tak jak Wietnam, nie ugiął się przed zewnętrznymi siłami mimo wieloletnich działań zbrojnych prowadzonych na jego terytorium. W obu przypadkach powodem klęski obcych wojsk było niezrozumienie lokalnej specyfiki i wzorów kulturowych. Aczkolwiek to właśnie wojna w Afganistanie przyniosła zmianę amerykańskiej doktryny wojennej.
Do tej pory Amerykanie epatowali wojenną siłą, mając na podorędziu najnowocześniejszy sprzęt i wielotysięczną armię. Ich taktyką było budzenie szoku i przerażenia (ang. shock and awe). Zmiana dotychczasowej strategii przypadła na lata 2005-2006 i wiązała się z operacjami prowadzonymi w Iraku i Afganistanie. W tym drugim kraju głównym celem wojskowych było zdobycie wsparcia mieszkańców, pokazując, że taka współpraca po prostu się opłaca. Budzenie strachu miało zostać zastąpione przez zdobywanie serc i umysłów.
Specyfika Afganistanu
Afganistan nigdy nie był krajem jednolitym etnicznie czy językowo. Występuje w nim około 57 grup etnicznych i mówi się blisko 50 językami oraz dialektami, których używa się także w sąsiednich Pakistanie, Iranie i Uzbekistanie. Językami urzędowymi są dari i paszto, przy czym dari jest uznawany za język dworu, kultury, literatury, a także miasta. Stanowi mowę ojczystą dla około 40-45% ludności, a rozumie go nawet 78% populacji. Warto nadmienić, że dari ma wiele wspólnego z językiem perskim, dzięki czemu użytkownicy obu z nich mogą się wzajemnie zrozumieć.
Z kolei paszto posługują się Pasztuni zamieszkujący teren rozciągający się od Heratu w północno-zachodniej części Afganistanu, przez Farah (na zachodzie), Kandahar (na południu), po Dżalalabad (na wschodzie) i dalej aż po Peszawar w zachodnim Pakistanie. To właśnie silne związki ze wschodnim sąsiadem są jedną z przyczyn, dlaczego w Afganistanie nie może zapanować pokój. Pamiętajmy, że w Pakistanie ukrywał się przywódca talibów, Osama bin Laden. Kraj dał również schronienie wojownikom oraz zindoktrynował i wyszkolił nowy narybek.
Wszyscy zadają sobie pytanie, jak to było możliwe, że Afganistan poddał się bez walki? Odpowiedź leży w specyfice kraju i układach plemiennych. Tutaj dane słowo niewiele znaczy – popiera się tych, którzy dają więcej i ze współpracy z kim będzie więcej korzyści. Ponadto ludność Afganistanu to przede wszystkim chłopi, którzy bynajmniej nie marzą o ustroju demokratycznym i zdobyczach Zachodu. Chcą spokoju i upragnionego pokoju, które zapewnią rządy silnej ręki. A takie mogą przynieść talibowie.
Niebieski Meczet w Mazar-i-Sharif to największy meczet Afganistanu
Życie na afgańskiej prowincji
Afgańscy państwo młodzi w tradycyjnych strojach
Zrozumieć przeciwnika
W wielu krajach powodzenie działań wojskowych nie zależy od przewagi militarnej, a od przychylności lokalnej ludności. To ona wspiera wojowników, zapewniając im schronienie, żywność i wodę oraz odmawiając współpracy z obcymi żołnierzami. W nowoczesnej doktrynie wojennej wiedzę o kulturze, lokalnych zwyczajach, klanowych powiązaniach, panującej hierarchii, koneksjach rodzinnych czy religijnej specyfice przeciwnika uważa się za równie ważną, a nierzadko ważniejszą od rozpoznania jego zaplecza wojskowego i sposobu walki.
Jednak aby dokonać tak przełomowego zwrotu we współczesnej taktyce, musiało minąć dużo czasu. Wypełniały go wyścigi zbrojeń, pompowanie ogromnych środków w wojsko oraz kilka spektakularnych porażek na froncie. Najjaskrawszym przykładem jest operacja Restore Hope w Somalii, która miała miejsce w latach 1992-1993. Celem akcji było dostarczenie żywności dla głodujących mieszkańców Somalii i zakończenie trwającej wojny domowej.
Największym problemem wśród żołnierzy i ich dowódców okazało się nierozumienie somalijskiego systemu klanowego. Wskazanie przez kogoś z zewnątrz tylko jednego przywódcy, któremu należy się pełnia władzy i powszechny posłuch, godziło w autorytet pozostałych przywódców klanowych i eliminowało przyjęty podział władzy między wszystkie klany. W wyniku ingerencji w wewnętrzne stosunki plemienne, wrogie nastroje i niechęć wobec sił ONZ zaczęły narastać.
Jak pies
W amerykańskim filmie Wróg numer jeden (ang. Zero Dark Thirty) oglądamy kilka scen tortur Ammara al-Baluchi. To jeden z członków Al-Kaidy, oskarżony o finansowanie terrorystów odpowiedzialnych za zamachy na World Trade Center i Pentagon. Wśród wykorzystanych technik przesłuchań znajdziemy te “tradycyjne”: pozbawianie snu, zamykanie w ciasnej skrzyni, podtapianie, zmuszanie do stania poprzez przywiązanie rąk. Ale są one uzupełnione przez takie, które w szczególności były upokarzające dla muzułmanów. Chodzi o celowe poniżenie przesłuchiwanego za sprawą obnażenia go w obecności kobiety czy zakładanie mu obroży i prowadzanie na smyczy jak psa.
Film wzbudził kontrowersje nie tyle za sprawą ukazania drastycznych scen tortur, lecz ze względu na ujawnienie niehumanitarnych technik pracy agentów CIA. Ale skąd wziął się pomysł, aby amerykańcy agenci główne ostrze swoich działań skierowali wobec poczucia wstydu i poniżenia przesłuchiwanych? Odpowiedź znajduje się w książce The Arab Mind wydanej w 1973 roku przez węgierskiego antropologa i orientalistę Raphaela Patai. Składała się ona z szesnastu rozdziałów, w których autor prezentował arabską kulturę, sztukę, zwyczaje, wartości, cechy wspólne i różnice między poszczególnymi ludami. Ale również opisał psychikę Arabów oraz tabu związane z seksualnością.
Podręcznik CIA
Publikacja Pataia była na tyle przełomowa, iż została uznana za obowiązkową pozycję w studiach nad kulturą arabską. Poddano ją również analizie w Center for the Study of Intelligence (CSI) – komórce działającej w ramach CIA. Mimo że autora krytykowano za stosowanie zbytnich uproszczeń, stereotypizację wizerunku Arabów, dużą generalizację czy też zwykłą nienaukowość, pozytywna recenzja jego książki do tej pory znajduje się na stronie CIA.
Na podstawie The Arab Mind wśród metod stosowanych w słynnym więzieniu Abu Ghraib znalazły się: szczucie psami, publiczna masturbacja, stanie nago, oddawanie moczu na więźniów przez strażników oraz poniżanie seksualne. Gdy cały proceder został ujawniony, spotkał się z ogromną krytyką społeczną. Na fali oburzenia zarząd Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego zakazał swoim członkom uczestniczenia w torturowaniu więźniów i szkoleniu żołnierzy w technikach torturowania. Z kolei Amerykańskie Towarzystwo Antropologiczne potępiło wykorzystywanie wiedzy antropologicznej w celu stworzenia najbardziej skutecznych metod przesłuchań.
Antropolog w mundurze
Nowa odsłona amerykańskiej strategii wojskowej, zakładająca poznanie kultury przeciwnika, a następnie wykorzystanie zdobytej wiedzy w czasie działań na froncie, kryła się pod nazwą Human Terrain System (HTS). Program obowiązywał od lutego 2007 do września 2014 roku i pochłonął 700 mln dolarów. HTS opierał się na działaniu pięcioosobowych zespołów nazwanych Human Terrain Teams (HTT). W ich skład wchodzili żołnierze, antropolodzy, socjolodzy i lingwiści, którzy przybliżali dowódcom wojskowym specyfikę lokalnej ludności.
Przedstawione zadania są raczej typowe, ale wykonuje się je w nietypowych warunkach – na wojnie. Co więcej, naukowcy byli ubrani w mundury i jedyny element odróżniający ich od żołnierzy stanowiła niewielkich rozmiarów naszywka na ramieniu, którą bardzo łatwo przeoczyć. A zgodnie z zapisami kodeksu etycznego, badacz powinien zawsze informować, kim jest, jaki jest cel jego pracy oraz zapewnić poufność swoim rozmówcom. Jednak to tylko początek wielu wątpliwości etycznych wobec zaangażowania antropologów w działalność wojskową. Na czoło wysuwa się przede wszystkim zarzut szkodzenia badanym, którzy mogą stać się celem ataku, oraz utajnianie wyników badań, co łącznie stanowi pogwałcenie dwóch najważniejszych postulatów kodeksu etycznego.
W trakcie istnienia programu Human Terrain System życie straciło trzech naukowców (doktorant z Oxfordu Michael Bhatia, antropolożka Paula Lloyd i politolożka Nicole Suveges). Program HTS spotkał się z negatywnym odbiorem nie tylko ze strony środowiska akademickiego i opinii publicznej, ale również wojskowych. Ich zdaniem projekt przeceniał wartość kulturowego przygotowania i poznania mentalności przeciwnika, umniejszając wagę działań zbrojnych jako takich. Z powodu tych wszystkich kontrowersji postanowiono go zakończyć. Pozostaje pytanie, czy gdyby tego nie zrobiono i dalej analizowano mentalność Afgańczyków, katastrofy humanitarnej po wycofaniu się amerykańskich wojsk z Afganistanu można byłoby uniknąć.