Egipt ma swoje kurorty w Sharm el-Sheikh i Hurghadzie, Izrael w Eljacie, Arabia Saudyjska dopiero zaczyna budować resorty. A Jordańczycy odpoczywają w Akabie. Nie bez powodu przywołałam te trzy kraje, bo to z nimi graniczy Akaba. I to naprawdę przez miedzę, ewentualnie morze. Przyjechałam tu nie dla zabytków, których jest garstka, lecz po czysty relaks. A przy okazji mogłam podejrzeć życie zwyczajnych mieszkańców. Im nawet zimą przygrzewa słońce, a temperatura sięga 20 st.
Akaba jest zawsze pogodna i słoneczna. Leniwa i beztroska. Mająca świadomość swoich słabości, ale przekuwająca je w zalety. Godzinę jazdy stąd rozciąga się wspaniała pustynia Wadi Rum. W dwie godziny dojedziemy do zachwycającej Petry, która jest nie tylko największą atrakcją Jordanii, ale należy do współczesnych cudów świata. Jak z takim towarzystwem ma konkurować niewielka Akaba położona na samym końcu kraju? No nie da się. Dlatego nie przejmuje się statystykami turystycznymi, tylko robi swoje. A mianowicie daje relaks.
Akaba dająca wytchnienie
Swoją dwutygodniową podróż po Jordanii zakończyłam właśnie tu. Wymęczona zwiedzaniem wspomnianych atrakcji, szukałam po prostu słońca i lenistwa. A do tego Akaba jest idealna. W miesiącach zimowych niemal zupełnie opustoszała, za to latem i w trakcie świąt państwowych trudno znaleźć tu nocleg. I to pomimo, że kolejne metry wybrzeża zawłaszczają wielkie sieci hotelowe, przy okazji tworząc prywatne plaże tylko dla swoich gości. Swoją rezydencję ma tu również król Abdullah II.
Jak jest w Akabie w sezonie, nie mam pojęcia. Wiem, że poza sezonem jest tu cicho i spokojnie. A poza tym – tak, jak w całym kraju – czysto i bez uporczywych nagabywań. Jeśli jesteście zrażeni do krajów arabskich, przyjedźcie do Jordanii. Choć Egipt leży tuż za wąskim przesmykiem Zatoki Akaba, to tamtejszej mentalności tu nie uświadczycie. Bliżej Jordanii do Izraela. Zresztą Akaba z zazdrością spogląda na Eljat i prowadzi dużo inwestycji, które mają zwiększyć jej atrakcyjność w oczach turystów. Obecnie cieszy się dużym powodzeniem wśród mieszkańców Arabii Saudyjskiej.
Zamiast zabytków – szum fal
Czym można się tu zająć? Miłośnicy architektury, historii i wykopalisk powinni swoje pasje realizować w północnych regionach Jordanii. Do Akaby przyjeżdża się dla oczyszczenia głowy, w czym pomaga szum fal. Publiczna plaża jest dość sympatyczna, choć bywa naprawdę tłoczna. Kilkanaście minut jazdy z centrum w stronę granicy z Arabią Saudyjską (a ta leży tylko 20 km dalej!) znajduje się szersza i dłuższa plaża. Spędziłam na niej godzinę, patrząc, jak moi towarzysze puszczają kaczki na wodzie. Jeden był Niemcem, studiującym w Libanie, a drugi Hindusem pracującym w Niemczech. Trafiliśmy na siebie w obozie Beduinów na Wadi Rum, a potem zupełnym przypadkiem na nadbrzeżu w Akabie, na którym czytałam książkę.
I z tym właśnie kojarzy mi się Akaba – z beztroską, z czasem, który płynie wolno, więc człowiek zastanawia się, co tu jeszcze zrobić. Więc może na przykład obejrzeć ruiny Fortu Mameluków, które w czasie mojej wizyty były zamknięte. Albo zadzierać wysoko głowę, by podziwiać 127-metrowy maszt, na którym powiewa ogromna flaga powstania antytureckiego. Ale znowu, ja trafiłam na pusty maszt. Mamy też fragment zachowanej Starej Akaby (Ayly) z ruinami dawnych zabudowań. Ale ja wolałam oglądać morze i palmy daktylowe. Gdy zainteresowałam się jedną z nich, pomocny Jordańczyk zaczął w nią czymś rzucać, abym mogła skosztować owoców prosto z drzewa. La vita è bella.
Akaba na zdjęciach
Mniej turystyczne migawki z Akaby. Na ostatnim zdjęciu nowo wybudowane osiedle apartamentowców w stylu arabskim.
Mimo że Akaba jest kurortem, należy do najtańszych miast Jordanii. Poza kolacjami w moim hostelu w Wadi Musa nigdzie tak dobrze nie zjadłam. Na zdjęciu moja ulubiona restauracja.
Zachód słońca w Akabie gromadzi mieszkańców i turystów.
I wygląda tak.
Turyści mogą wejść na dziedziniec miejscowego meczetu, ale do środka chyba już nie. Przy wejściu znajduje się przebieralnia, gdzie kobietom rozdawane są chusty.
Główny zabytek Akaby – Fort Mameluków
A tutaj klimat Akaby zaklęty w jednym krótkim filmiku. Specjalnie nie dodawałam żadnej modnej muzyki, abyście mogli posłuchać szumu fal i dźwięków miasta.
http://https://www.youtube.com/watch?v=04j_wRSzUC0&feature=youtu.be
Styczeń 2019 r.