Główne szlaki Amsterdamu. Atrakcje turystyczne

szlaki amsterdamu

Amsterdam jest z jednej strony nowoczesną, niekiedy wręcz frywolną metropolią, ale jednocześnie z odpowiednim szacunkiem spogląda w stronę swojej historii i pielęgnuje tradycję. Obok niezliczonych coffeeshopów i głośnych knajp znajdziemy w nim również zakątki, gdzie czas się zatrzymał.

 

Dwoista jest też natura mieszkańców Amsterdamu. Na pierwszy rzut oka radośni i beztroscy, w głębi duszy pokutuje w nich kupiecka mentalność, materializm i drobiazgowość. Ich charakter oraz charakter miasta ukształtowała woda, z którą zmagają się od wieków. O wodnej odsłonie stolicy Holandii już pisałam, dlatego tym razem zabieram Was na spacer po najsłynniejszych i najciekawszych punktach miasta.

 

Begijnhof

Ta oaza ciszy i spokoju jest usytuowana wokół gwarnego i tłocznego placu Spui w sercu Amsterdamu. Jej początki sięgają 1346 roku, kiedy grupa pobożnych świeckich kobiet przybyła do miasta, by założyć wspólnotę religijną. Beginki zamiast klasztoru zbudowały dla siebie małe i urocze domki. Żyły i pracowały jak zakonnice, choć nie złożyły ślubów. Obowiązywały je surowe zasady: spartańskie życie, skromny strój, brak towarzystwa mężczyzn w nocy oraz brak zgody na nocowanie poza domem.

Gdy w czasie reformacji zakazano obnoszenia się z wiarą katolicką, praktykowały w ukryciu. Co więcej, zakupiły dwie kamienice sąsiadujące z kościołem anglikańskim i zamieniły je w tajną świątynię. Wejście do Begijnhof jest lekko ukryte, ale i tak łatwo je dostrzec z powodu co i rusz wchodzących i wychodzących turystów. Gdy już znajdziemy się niczym Alicja po drugiej stronie lustra, trafimy do zupełnie innego świata. Piękne kamieniczki i zadbany ogród zachęcają do chwili odpoczynku od gwarnego centrum.

Begijnhof Amsterdam 

 

Centraal Station

Dworce kolejowe potrafią być ciekawymi dziełami architektonicznymi (patrz Londyn i Antwerpia) i nie inaczej jest w Amsterdamie. Dworzec zbudowany w 1889 roku w stylu holenderskiego renesansu do złudzenia przypomina gmach Rijksmuseum. A to dlatego, że obie budowle miały tego samego architekta – Petrusa J.H. Cuypersa. Budynek wspiera się na 8657 palach i pod tym względem ilości pali zajmuje drugie miejsce w mieści (o liderze przeczytacie niżej).

Mimo swojej urody i majestatu nie budził powszechnego zachwytu. Zarzucano mu zbytnią ozdobność, czyli jednym słowem katolickość i nazywano „francuskim klasztorem”. Jeśli, tak jak ja, zaczniecie swoją przygodę z Amsterdamem od przyjechania do miasta pociągiem, czeka Was wiele wizualnych wrażeń. Nie chodzi wyłącznie o samą bryłę dworca, ale także o jego najbliższą okolicę. Wspaniały jest ten moment, gdy wychodzi się na zewnątrz i widać pierwsze kanały i XVII-wieczne kamienice.

dworzec amsterdam

 

Plac Dam i Koninklijk Paleis

Plac można uznać za najbardziej centralny punkt miasta, choć ja osobiście ani za nim, ani za jego najbliższą okolicą nie przepadam. Tłoczno, głośno i nieciekawie. Wokół tylko turyści i sklepowe sieciówki. Nazwa placu powstała w XIII wieku, kiedy mieszkańcy zbudowali tamę (dam), mającą zabezpieczać ich domy przed wylewami rzeki Amstel – stąd wzięła się nazwa „Amsterdam”. Dam w obecnym kształcie powstał z dwóch oddzielnych placów, na których koncentrowała się działalność handlowa. Dziś to przede wszystkim miejsce parad wojskowych, protestów społecznych lub pochodów królewskich.

Charakterystycznym elementem Placu Dam jest Pałac Królewski (Koninklijk Paleis), który zbudowano w latach 1648-1655 na siedzibę władz miejskich. Ratusz miał odzwierciedlać rosnącą potęgę gospodarczą i polityczne znaczenie miasta. Już zawrotna liczba pali, na jakiej go zbudowano (13 659 – amsterdamski rekord), oddaje wielkość ego budowniczych i zleceniodawców. W 1808 roku decyzją cesarza Napoleona urządzono tu Pałac Królewski, w którym rezydował jego brat Ludwik – nowy król Niderlandów. Okazał się on obrońcą holenderskich interesów, czym rozgniewał Napoleona i w efekcie w 1810 roku musiał uciec z pałacu. Od tego czasu żaden członek holenderskiej rodziny królewskiej tu nie zamieszkał, a rezydencja jest wykorzystywana wyłącznie do celów reprezentacyjnych. Można ją też zwiedzać w wybrane dni roku – sprawdźcie terminy na stronie internetowej pałacu.

 

National Monument

Nieopodal Placu Dam znajduje się pomnik z 1956 roku wzniesiony na cześć ofiar II wojny światowej. Co roku 4 maja w Dniu Pamięci Narodowej członkowie rodziny królewskiej oraz dygnitarze wszelkiej maści gromadzą się pod nim, by uczcić pamięć wszystkich ofiar konfliktów zbrojnych. Monument stoi w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się koryto rzeki Amstel, ale ze względów bezpieczeństwa zmieniono jej bieg. 22-metrowa statua kryje w sobie 11 urn z ziemią pochodzącą z cmentarzy w byłych holenderskich prowincjach.

 

Magna Plaza

To nie kościół, muzeum, ani dworzec, tylko… centrum handlowe. Pierwotnie mieścił się tu urząd pocztowy. To stąd wzięła się kpiąca nazwa dla stylu architektonicznego, w którym budowlę zbudowano – pocztowy gotyk. Ja skupiłam się na oglądaniu tego kupieckiego przybytku jedynie z zewnątrz, bo na wszelkie centra handlowe mam uczulenie.

magnum plaza amsterdam

 

Bloemenmarkt

Targ kwiatowy to najlepsze miejsce do tego, aby kupić rozmaite pamiątki i chyba nie jest możliwe, aby nie znalazły się wśród nich cebulki tulipanów. To Holendrzy sprowadzili je do Europy z tureckiego dworu. Potem pewien botanik z Lejdy odkrył, w jaki sposób można zmieniać kształty i barwy tulipanów. Od tamtej pory uprawa tych kwiatów jest narodową specjalnością Holendrów, a najbardziej fantazyjne odmiany potrafią osiągać horrendalne sumy.

Targ kwiatowy był w przeszłości pływającym targowiskiem, a kupcy codziennie przypływali do miasta, lecz teraz stragany są zakotwiczone na stałe. W XVII i XVIII wieku takich targowisk było ponad 20, dziś ostało się to jedno. Jest zawsze pełne ludzi, którzy podziwiają piękne kwiaty i biją się z myślami, które cebulki wybrać, bo wszystkie wyglądają zachęcająco. Ja kupiłam odmianę Rembrandt i jestem ciekawa, czy na wiosnę coś się wykluje. Dam znać ;). [Tak, wyrosły!]

targ kwiatowy amsterdam

 

Rembrandtplein

Nazwa placu wzięła się od pomnika Rembrandta, który to pomnik był pierwszym takim obiektem w mieście. Wcześniej zwał się Botermarkt, bo handlowano na nim masłem. Oprócz statuy Rembrandta postawiono tu także grupę posągów z brązu przedstawiających postaci z jego obrazu „Straż nocna”. Fantastyczny pomysł i świetne miejsce na ciekawe sesje fotograficzne. Wokół placu mieści się wiele restauracji, kawiarni, klubów, dyskotek i barów oraz miły skwer, w którym urządza się mały pchli targ.

plac Rembrandta amsterdam

 

Tuschinski Theatre

Tego budynku nie sposób nie zauważyć, idąc ulicą Reguliersbreestraat. Od razu rzuca się w oczy ze względu na swoją oryginalną, bogatą w zdobienia fasadę, zupełnie niepasującą do otoczenia. Został zbudowany w 1921 roku w stylu łączącym art déco, secesję i szkołę amsterdamską na polecenie i zgodnie z projektem pochodzącego z Polski Abrahama Tuschinskiego. Jego marzeniem było stworzenie eleganckiego kina. I trzeba przyznać, że swój cel osiągnął, a kino działa tu po dziś dzień.

Szkoda, że w czasie mojej wizyty grali akurat „Spotlight”, który już widziałam. W innym przypadku bez mrugnięcia okiem kupiłabym bilet na seans. W oknach zainstalowano witraże, a wnętrza rozświetlają setki żarówek. Jest pięknie i stylowo. Wchodząc do środka, trafiamy do zupełnie innej, wręcz filmowej rzeczywistości. Niestety filmowego happy endu nie było w życiu Abrahama Tuschinskiego. Z całą rodziną zginął w obozie koncentracyjnym po wejściu nazistów do Amsterdamu.

Tuschinski Teatr

 

Vondelpark

Gdy będziecie już mieć dość tłumów w Rijksmuseum lub w van Gogh Museum, to nieopodal tych doskonałych placówek muzealnych znajduje się park. Co prawda nie będziecie w nim sami, bo cieszy się wielką popularnością, ale na pewno odetchniecie od trudów zwiedzania. To świetne miejsce na relaks, chwilę oddechu, a nawet piknik. Tym bardziej, że w okolicy znajduje się Lidl (przy Alberdingk Thijmstraat) i dużo droższy Albert Heij (przy Van Baerlestraat, tuż obok Stedelijk Museum).

Vondelpark Amsterdam

 

Dawna dzielnica żydowska

Okolice Waterlooplein to obszar dawnych dzielnic żydowskich, dziś trochę senny i pozbawiony historycznej gęstej zabudowy. Znajdziemy tu dość liczne pomniki i miejsca pamięci, często nieoczywiste i dyskretnie wkomponowane w miejską przestrzeń, a także Muzeum Żydów, Synagogę Portugalską czy Muzeum Holokaustu. Pierwsze osoby wyznania mojżeszowego przybyli do Holandii około roku 1600 z Półwyspu Iberyjskiego, uciekając przed terrorem Hiszpańskiej Inkwizycji. Mogli się tu cieszyć klimatem swobody i tolerancji. Jednak nie mniej istotny był brak gett i nakazu noszenia opasek, jak to miało miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej. Słynny filozof Baruch Spinoza, którego pomnik stoi na Waterlooplein, był pierwszym Żydem żyjącym poza żydowską społecznością bez konieczności konwertowania się na inną wiarę.

Jednak z czasem religijni uchodźcy stali się grupą coraz bardziej wykluczaną. Istniał zakaz zawierania małżeństw z Żydami, a jedną z niewielu otwartych dla nich organizacji była gildia drukarzy. Z biegiem lat drukowanie książek po hebrajsku stało się bardzo opłacalnym biznesem. Amsterdam przekształcił się w czołowe miasto drukujące hebrajskie dzieła. Na początku XX wieku w stolicy Holandii mieszkało 60 tys. Żydów i stanowili oni najbiedniejszą grupę społeczną. Lepiej powodziło się tylko lekarzom, prawnikom, graczom giełdowym i sprzedawcom diamentów. W czasie nazistowskiej okupacji ¾ ludności żydowskiej zginęło w obozach koncentracyjnych, a reszta opuściła Amsterdam. Tylko niewielki odsetek powrócił do rodzinnego miasta po wojnie.

Maj 2016 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.