Gelati i Mocameta. Klasztory pod Kutaisi

mocameta

W całej Gruzji obejrzycie mnóstwo monastyrów. Niektóre większe, inne mniejsze,  bardziej ważne i mniej ważne. Ale naprawdę trudno spotkać tak pięknie położone, jak monastyry Gelati i Mocameta. Znajdują się na wzgórzach wśród porośniętych zielenią łąk i lasów, z dala od ruchu turystycznego. I choć nie tak łatwo się do nich dostać transportem publicznym, zadajcie sobie trud, aby mimo to je zobaczyć.

 

Pierwsze kroki kierujemy za Teatr Dramatyczny w Kutaisi, gdzie przy ulicy Brosse znajduje się przystanek marszrutek jadących do Gelati (transport o godz. 8, 11, 14 – koszt 1 lari). Wioska ta leży ok. 10 km od miasta. W latach 1106-1130 z inicjatywy króla Dawida Budowniczego na wzgórzu zbudowano kompleks monastyrów. Trasa do niego wiedzie licznymi zawijasami i choć przejazd jest przez to dłuższy, takie budowanie napięcia jest całkiem trafne. Bo oto będziemy zwiedzać jeden z najwspanialszych monastyrów Gruzji.

 

Monastyr Gelati

Na kompleks Gelati składa się Katedra Matki Boskiej z oszałamiającymi freskami z XII wieku, kościół św. Jerzego, kościół św. Mikołaja oraz Akademia założona w 1106 roku przez Dawida Budowniczego jako centrum religii i nauki neoplatońskiej. Przez wieki była ważnym ośrodkiem kulturalnym i edukacyjnym. W czasach swojej świetności, czyli w wiekach średnich, Akademię zwano “kolejnymi Atenami” i „drugą Jerozolimą”.

monastyr gelati

klasztor gelati gruzja

 

Przy południowym wejściu do monastyru Gelati znajduje się grób Dawida IV Budowniczego, na którym widnieje napis: „To jest moje miejsce wiecznego spoczynku. Moim życzeniem jest zostać tutaj.” Władca chciał, aby każdy, kto wchodzi na teren świątyni, stąpał po jego grobie. Stąd to niezbyt reprezentatywne miejsce pochówku.

 

Kompleks był własnością królów i zarazem miejscem ich pochówku, dlatego też na jego terenie znajdują się groby wielu władców, nie tylko Dawida Budowniczego. Kilkakrotnie najeżdżali go Mongołowie, Timur i Osmanowie – ci ostatni spalili monastyr w 1510 roku. Z biegiem czasu kompleks został odbudowany, a mnisi wrócili do swojej posługi. Jednak w 1922 roku przyszli komuniści i ich stamtąd wypędzili. Ponowna konsekracja monastyru nastąpiła w 1988 roku.

Sam klasztor jest moim zdaniem najpiękniejszy w całej Gruzji, a trochę ich widziałam. Z zewnątrz może nie rzuca na kolana, ale po wejściu do rozległej Katedry Matki Boskiej diametralnie zmienicie zdanie. Jej wnętrze jest ozdobione dziesiątkami fresków, pnącymi się z dołu aż po sufit. Mimo że ząb czasu nadgryzł je w wielu miejscach, wciąż robią wrażenie.

klasztor gelati freski

gelati freski

 

Klasztor Mocameta

Z Gelati proponuję udać się pieszo do klasztoru Mocameta, oddalonego o ponad godzinę drogi. Przez większość czasu biegnie ona w dół serpentynami, następnie jest płaska, a na koniec trzeba nieco podejść pod górę, więc cała przeprawa nie powinna być męcząca. A po drodze mijamy duży supermarket, w którym można kupić coś do picia lub zjedzenia.

Klasztor sam w sobie jest malutki, ale spektakularnie położony na wysokim klifie i nad rzeką Rioni. W przeciwieństwie do monastyru Gelati, wśród odwiedzających przeważają Gruzini, a nie turyści. Ale są to specyficzni wizytatorzy, bowiem ja trafiłam wyłącznie na gości weselnych i młode pary. Było mi głupio, że w bardzo niewyjściowym stroju zakłócałam te uroczyste chwile i czasem wchodziłam w kadr fotografom. Jednocześnie podziwiałam panie w wysokich szpilkach i eleganckich, opiętych sukienkach, które z gracją chodziły po brukowanej drodze.

Ksiądz w ekspresowym tempie odprawiał nabożeństwa, gdyż na zewnątrz ustawiały się już kolejne pary. W środku klasztoru jest tak mało miejsca, że mieścili się tylko małżonkowie, świadkowie i najbliższa rodzina, a reszta gości robiła sobie w tym czasie zdjęcia na tle widoków. I wcale im się nie dziwię, bo to niezwykle malownicze, które aż prosi się o sfotografowanie.

Nazwę monastyru tłumaczy się jako „Miejsce Męczenników”, co jest związane z braćmi ze szlacheckiego rodu Argweti – Dawidem i Konstantynem. Mężczyźni w VIII wieku zorganizowali bunt przeciwko okupującym Imeretię Arabom, który zakończył się niepowodzeniem. Braci pojmano, ale obiecano im łaskę w zamian za przejście na islam. Ci jednak odmówili, za co musieli zapłacić życiem. Ich ciała wrzucono do rzeki, której woda zabarwiła się na czerwono. Na pamiątkę tego wydarzenia rzekę nazwano Ckalcitela, czyli Czerwona Woda.

Według legendy szczątki braci wyłowiły lwy i przeniosły je na wzgórze, na którym znajduje się monastyr Gelati. Gruziński Kościół Prawosławny uznał ich ze świętych, a król Bagrat IV ufundował dla nich monastyr Mocameta. W 1923 roku funkcjonariusze bolszewickiej tajnej policji Czeka przenieśli szczątki Dawida i Konstantyna do muzeum w Kutaisi, co spotkało się z wielkimi protestami. Relikwie szybko oddano i dziś znajdują się w bocznej kaplicy. Gruzini wierzą, że jeśli powie się życzenie i trzy razy przepełznie pod ich trumną, zostanie spełnione.

Maj 2018 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.